Aktualności

Autorka eseju „Jak zabić męża” usłyszała wyrok za… zabicie swojego męża

Ława przy­się­głych w Por­t­land orze­kła, że autor­ka roman­sów, Nan­cy Cramp­ton Bro­phy, jest win­na zabi­cia swo­je­go męża, Danie­la Bro­phy. Do zbrod­ni doszło 2 czerw­ca 2018 roku. Z kolei sie­dem lat wcze­śniej spod pió­ra Bro­phy wyszedł esej zaty­tu­ło­wa­ny „Jak zabić męża”.

Wyrok zapadł po dwóch dniach nara­dy pro­wa­dzo­nej przez dwu­na­sto­oso­bo­wą ławę przy­się­głych. Potwier­dzo­no, że Nan­cy Cramp­ton Bro­phy zastrze­li­ła swo­je­go męża, gdy ten przy­go­to­wy­wał się do wyj­ścia do pra­cy. W cza­sie ogła­sza­nia decy­zji z twa­rzy oskar­żo­nej nie dało się wyczy­tać żad­nej kon­kret­nej reak­cji. Praw­nicz­ka kobie­ty już zapo­wie­dzia­ła zło­że­nie odwołania.

W napi­sa­nej w 2011 roku pra­cy pisar­ka przed­sta­wi­ła róż­ne spo­so­by na popeł­nie­nie nie­moż­li­we­go do wytro­pie­nia mor­der­stwa. Esej miał for­mę pole­ga­ją­ce­go na burzy mózgów ćwi­cze­nia dla pisa­rzy. We wstę­pie może­my prze­czy­tać: „Jako autor­ka trzy­ma­ją­cych w napię­ciu roman­sów spę­dzam dużo cza­su myśląc o mor­der­stwie i, co za tym idzie, poli­cyj­nych pro­ce­du­rach. Z pew­no­ścią bio­rąc pod uwa­gę fakt, że zbrod­nia mia­ła­by mnie uwol­nić, nie chcia­ła­bym tra­fić do wię­zie­nia. Powiedz­my sobie to też jasno i wyraź­nie – nie lubię kom­bi­ne­zo­nów, a czer­wo­ny nie jest moim kolo­rem”. W dal­szej czę­ści omó­wio­ne zosta­ły poten­cjal­ne moty­wy mor­der­stwa: finan­so­wy, a tak­że kłam­stwo i zdra­da oraz moż­li­we spo­so­by doko­na­nia zabój­stwa. Autor­ka wska­za­ła cho­ciaż­by, że choć tru­ci­zna uwa­ża­na jest za naj­bar­dziej kobie­ce narzę­dzie zbrod­ni, jest jed­no­cze­śnie zbyt łatwa do wytro­pie­nia, z kolei broń okre­śli­ła jako „gło­śną, powo­du­ją­cą wie­le bała­ga­nu i wyma­ga­ją­cą pew­nych umiejętności”.

Esej nie był jed­nak bra­ny pod uwa­gę jako dowód w pro­ce­sie z uwa­gi na datę jego publi­ka­cji. Jak usta­lo­no, moty­wem mia­ły być pro­ble­my finan­so­we i per­spek­ty­wa otrzy­ma­nia środ­ków z poli­sy na życie. Oskar­żo­na twier­dzi­ła jed­nak, że nie mia­ła żad­ne­go powo­du, by zabić męża, a pro­ble­my finan­so­we zosta­ły w dużej mie­rze roz­wią­za­ne przez spie­nię­że­nie oszczęd­no­ści eme­ry­tal­nych. Udo­wod­nio­no jej jed­nak posia­da­nie takie­go same­go mode­lu bro­ni, z jakie­go zastrze­lo­no męż­czy­znę. Obroń­cy pró­bo­wa­li dowieść, że narzę­dzie zbrod­ni było jedy­nie inspi­ra­cją na potrze­by pisa­nia nowej powie­ści i suge­ro­wa­li, że mąż oskar­żo­nej mógł zgi­nąć w nie­uda­nym napa­dzie rabunkowym.

W swo­jej pra­cy Nan­cy Bro­phy pisa­ła jesz­cze „łatwiej­szym jest życzyć ludziom śmier­ci, niż rze­czy­wi­ście dopu­ścić się zbrod­ni” oraz „nie chcia­ła­bym się mar­twić o krew i kawał­ki mózgu roz­bry­zga­ne na moich ścia­nach. I napraw­dę, nie jestem dobra w zapa­mię­ty­wa­niu kłamstw. Jed­nak jed­ną z rze­czy jaką wiem na temat mor­der­stwa jest to, że każ­dy nosi je w sobie, jeśli zosta­nie przy­par­ty do muru”.

źró­dło: guardian

zdję­cie Mult­no­mah Coun­ty Sheriff’s 

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy