Karty jej najnowszej powieści przenika tytułowy „szelest”. Niejednokrotnie sprawia on, że po plecach czytelnika przechodzą dreszcze. Szelest to także powracające wspomnienia, lęki i obsesje, z którymi mierzą się główni bohaterowie. Czy da się uciec od przeszłości? Na ile przeżyte traumy determinują nasze życie? To pytania, z którymi trzeba będzie się zmierzyć podczas lektury. Jedno jest pewne – klimatyczny thriller łapie czytelnika w obsesyjną sieć, co czyni z niego idealną propozycję na długie zimowe wieczory.
Karolina Sendal: Czy zdradzi Pani czym jest tytułowy szelest, który prześladuje bohaterów powieści?
Małgorzata Oliwia Sobczak: Ten szelest przenika karty mojej książki w różnorodnych formach. W kontekście dosłownym w powieści odnajdziemy szereg cichych, złowieszczych odgłosów: szelest liści, szepty, szum wiatru i morza, dźwięki pękających pod nogami patyków. To właśnie one sprawiają, że po plecach przechodzą nam dreszcze. Uruchamiają w nas lęki, pobudzają układ nerwowy i aktywują mechanizmy obronne. Oczywiście podrzucam czytelnikowi również liczne tropy interpretacyjne, które pozwalają odczytywać szelest jako nieuporządkowany zbiór pejoratywnych uczuć, wspomnień, doznań i lęków; pustkę wynikającą z braku poczucia miłości i bezpieczeństwa, czy jako obsesję, która każe bohaterom podejmować nieracjonalne działania.
Karolina Sendal: No właśnie, główna bohaterka powieści, Alicja, ma tendencje do podejmowania ryzyka. Na ile Pani zdaniem jest to ryzyko destrukcyjne, a na ile uzasadnione? Podczas lektury zastanawiałam się czasem, czy to jeszcze odwaga, czy już może lekkomyślność.
Małgorzata Oliwia Sobczak: Pomiędzy odwagą i lekkomyślnością rysuje się cienka linia, ryzyko jest bowiem zawsze zuchwałe. Alicja Grabska to złożona postać, która doświadczyła w swoim życiu wielu traum. I to te traumy sprawiają, że niekiedy postępuje nieracjonalnie, przy czym jest to warunkowane łatwymi do zdefiniowania mechanizmami psychologicznymi. Jednym z nich jest zjawisko określane jako „oddychanie napięciem”. Udowodniono, że ofiary przemocy uczą się oddychać napięciem, bo to właśnie klimat ciągłego zagrożenia staje się dla nich czymś naturalnym i paradoksalnie bezpiecznym, bo przewidywalnym. Na skutek negatywnych doświadczeń granice ich odporności na lęk i ból psychiczny oraz fizyczny mocno się przesuwają. Do tego dochodzi poczucie winy, a co za tym idzie, skłonność do autodestrukcji i poszukiwania sposobów, by się ukarać. Można więc powiedzieć, że nawet te lekkomyślne zachowania Alicji można uzasadnić na płaszczyźnie psychologicznej.
Karolina Sendal: Nie da się ukryć, że Alicję ścigają sytuacje i głosy z przeszłości. Z kolei zachowanie jej byłego męża jest efektem tego, w jakim domu się wychował. Na ile Pani zdaniem wydarzenia z przeszłości determinują nasze losy? Czy jest tu jakieś pole do zmiany?
Małgorzata Oliwia Sobczak: Determinizm historyczny to oś fabularna wszystkich moich książek i jednocześnie moja osobista obsesja. Gdy miałam dziewięć lat, w mojej rodzinie doszło do tragedii i to na zawsze zmieniło koleje losów bliskich mi osób. Może właśnie dlatego w moich książkach wszystko ma źródło w przeszłości, a odległe traumy nigdy nie dają o sobie zapomnieć i to w sposób nieodwracalny, gdyż nie można cofnąć czasu i sprawić, by to, co nad nami zawisło, nigdy się nie wydarzyło. Często zastanawiam się też, co by było, gdyby nie ten jeden dzień i chwila. Gdyby dało się wtedy uniknąć najgorszego, kim byliby moi bohaterowie, kim byłabym ja, ty, oni.
Karolina Sendal: „Szelest” to pierwsza książka z cyklu „Granice ryzyka”. Powrotu jakich motywów i bohaterów możemy się spodziewać w kolejnych częściach?
Małgorzata Oliwia Sobczak: Planuję, by cała seria „Granic ryzyka” była mroczna i mocna, a zarazem nasycona pewnego rodzaju delikatnością, sensualnością i tajemniczością. W kolejnych częściach ponownie pojawią się dziennikarka Alicja Grabska i detektyw Oskar Korda, a napięcie pomiędzy tą dwójką będzie zarówno dodatkowym rysem charakterologicznym, jak i elementem konstrukcyjnym świata przedstawionego. Będzie przeszłość, która goni teraźniejszość, będą powoli odkrywane sekrety i klimat oblepiającego niepokoju, który tak doskonale oddaje kategoria „unheimlich” (pol. niesamowitość – przyp. red.). Nie zabraknie też chwil wytchnienia, które wnoszą światło w przepełnioną ciemnością rzeczywistość.
Karolina Sendal: W „Szeleście” dowiadujemy się bardzo dużo o Alicji – poznajemy m.in. historię jej domu rodzinnego, skomplikowane relacje z matką czy kulisy nieudanego małżeństwa. Czy w kolejnych częściach środek ciężkości zostanie przeniesiony np. na detektywa Oskara Kordę? Intryguje mnie, co skrywa jego przeszłość.
Małgorzata Oliwia Sobczak: Przyznam, że mnie samą detektyw Oskar Korda bardzo intryguje. To postać bardzo tajemnicza, sprawiająca wrażenie niedostępnej, nieprzeniknionej. Śmieję się, że Korda to typ odgrywanego przez Clinta Eastwooda bezimiennego rewolwerowca z westernu Sergia Leonego. Choć w „Szeleście” bardziej poznajemy Alicję, to nie da się ukryć, że Oskar to także bohater pokiereszowany przez życie, mający swoją mroczną historię warunkującą jego obecne zachowanie. I, jak zapewne czytelnicy zdążyli się zorientować, ta historia uosabiana jest przez ciągnącą się przez jego policzek bliznę. Nie mogę się doczekać, by detektyw zdradził mi w końcu swój sekret. A gdy to nastąpi, naturalnie nie omieszkam przekazać go czytelnikom (śmiech).
Karolina Sendal: W książce możemy natknąć się na informacje, jakiego utworu w danym momencie słucha bohaterka, muzyka towarzyszy też wspomnieniom. Pojawiają się cytaty z piosenek. Jestem ciekawa czy podczas pisania słucha Pani muzyki, jeśli tak to czy powstawaniu tej książki towarzyszył jakiś konkretny album/artysta albo gatunek?
Małgorzata Oliwia Sobczak: Muzyka zawsze mi towarzyszy w trakcie pisania. To ona mnie napędza, pobudza moje emocje, wprowadza w stan melancholii lub najwyższego podniecenia. Ważne jest to, by współgrała z charakterem sceny, którą chcę stworzyć, i gdy to się udaje, dany utwór na zawsze kojarzy mi się z konkretnymi rozdziałami książki, natychmiastowo ewokując obrazy z powieści. Przykładowo kawałka „Me and the Devil” Soap&Skin słuchałam podczas pisania jednej z ostatnich scen książki i gdy teraz go sobie puszczam, od razu widzę, jak przez miasto mkną policyjne samochody, Oskar Korda w zwolnionym tempie biegnie w dół wzgórza, a od ciężkich kroków drga mu skóra na twarzy. Przy „Ostatnim” w wykonaniu Tymka, Brodki i Urbańskiego, detektyw Korda skacze natomiast na główkę do basenu i płynie strzałką głęboko pod wodą. W tym samym momencie, Alicja Grabska z twarzą zanurzoną w napełnionej wodą umywalce bezgłośnie krzyczy wypuszczając duże bąble powietrza. Tak, muzyka i tekst są w moim przypadku komplementarne.
Karolina Sendal: Ważnym elementem książki jest także seks – nie brakuje odważnych scen, w moim odczuciu wprowadzają one do lektury dużo napięcia i pomagają lepiej zrozumieć główną bohaterkę. Czy pozostanie Pani wierna thrillerowi, czy może fani Pani twórczości powinni się szykować na romans z erotyką?
Małgorzata Oliwia Sobczak: Takie było założenie, by erotyzm nie był jedynie pustym dodatkiem, lecz rysem psychologicznym dopełniającym opowieść o moich bohaterach. W mojej książce nie jest on zatem zbyt sentymentalny, czy niepotrzebnie nadmuchany. To akt fizyczny, który ma jakiś początek, środek i koniec; jest opowieścią, paradoksalnie najczęściej mroczną, która z czegoś wynika i ma swoje dalsze konsekwencje. Romans z erotyką jako taką zupełnie mnie nie interesuje.
Karolina Sendal: Czytając tę książkę nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że stanowiłaby świetny materiał na serial. Rozważyłaby Pani taką propozycję?
Małgorzata Oliwia Sobczak: Ach, no pewnie! Bez dwóch zdań (śmiech). Póki co raczę się dostępnym na Empik Go słuchowiskiem „Szelestu” i nie mogę wyjść z podziwu, jak pięknie i klimatycznie udało się oddać tekst. Początkowo chciałam przesłuchać tylko fragment, żeby zobaczyć, jak wyszło, ale gdy tylko go włączyłam, kompletnie przepadłam! Miałam tego dnia pisać, a jednak nie mogłam się oderwać – miałam wrażenie, że w ogóle nie znam treści. Tembr głosu bohaterów, wszystkie kroki, szelesty, szepty, westchnienia (oj tak, te sensualne westchnienia, które sprawiły, że nieraz się zaczerwieniłam!) sprawiły, że kompletnie oddałam się tej historii. Jak przy seansie najlepszego filmu, zaopatrzyłam się w herbatę, przysmaki i zupełnie odjechałam. A jakby dodać do tego jeszcze obraz… uuuu… no to by było coś.
Karolina Sendal: Można powiedzieć, że pisanie samo Panią odnalazło – czy mogłaby Pani o tym opowiedzieć? Przeczytałam, że planowała Pani być prawniczką, potem pojawiło się kulturoznawstwo, następnie dziennikarstwo. Czemu właśnie pisanie zdołało Panią zatrzymać i zakończyć poszukiwania kolejnej życiowej drogi?
Małgorzata Oliwia Sobczak: Całe życie przeczuwałam, że będę robić coś niesamowitego. Ta myśl chodziła za mną od kiedy pamiętam. Gdy nie chciało się to spełnić, czułam dużą frustrację. Wydaje mi się, że podświadomie podejmowałam studia, które w jakiś pokrętny sposób miały mnie do tego pisania doprowadzić. Ale żebym to odkryła, musiałam zmierzyć się ze skrajnymi emocjami i doświadczyć straty, która odblokowała jakąś istniejącą we mnie tamę. Wtedy wszystko stało się jasne. „Zawsze byłaś słowem” – usłyszałam niedawno od kogoś, kto kiedyś był mi bliski.
Karolina Sendal: Jednym z głównych wątków w książce jest aplikacja „Place to Rest”, która podpowiada użytkownikom miejsca, do których mają się udać w poszukiwaniu nowych bodźców czy inspiracji. Warunkiem, by zadziałała prawidłowo, jest skoncentrowanie się na tym, czego naprawdę się w danej chwili potrzebuje. Na czym skupiłyby się teraz Pani myśli, gdyby miała Pani możliwość skorzystać z podobnej funkcji?
Małgorzata Oliwia Sobczak: Chyba przewrotnie chciałabym znaleźć coś zabawnego, co sprawi, że wybuchnę śmiechem i pokaże mi, że w świecie kryje się więcej ciepła niż zimna. Ostatnimi czasy staram się szukać w rzeczywistości samych dobrych rzeczy, skupiać się na pozytywnych intencjach i otaczać ludźmi, którzy cieszą się życiem. Czas poszukiwań egzystencjalnych sensów mam za sobą, może dlatego że w końcu udało mi znaleźć sens. To oczywiście nie znaczy, że moje książki są wesołe, bo tylko gdy dotkniemy ciemności, jesteśmy w stanie docenić jasność. I właśnie to staram się przekazać moim czytelnikom.
Karolina Sendal: Bardzo dziękuję za rozmowę 😊
Rozmawiała Karolina Sendal