Kiedyś każdy znał legendę o Złotej Kaczce. Obecnie ta historia nie jest może aż tak popularna, niewykluczone, że wkrótce będzie znało ją każde polskie dziecko – a to dzięki Rafałowi Kosikowi, który uwspółcześnił tę historię, pokazując, że jej przesłanie w XXI wieku jest nawet bardziej aktualne.
Rafała Kosika nie trzeba przedstawiać żadnemu polskiemu miłośnikowi literatury. Książki z jego serii dla młodzieży „Felix, Net i Nika” sprzedały się w ponad milionie egzemplarzy – ukazało się już 15 tomów oraz uzupełniające je opowiadania, a książki z tego cyklu przetłumaczono na czeski, litewski, węgierski i ukraiński. Tom „Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa” doczekał się nawet adaptacji filmowej, w której zagrali Kamil Klier, Maciej Stolarczyk oraz Klaudia Łepkowska. Pisarz nie ogranicza się jednak do jednego grona odbiorców – dla dorosłych czytelników przygotował powieści „Mars”, „Vertical”, „Kameleon” i „Różaniec” oraz zbiory opowiadań „Obywatel, który się zawiesił” i „Nowi ludzie”. Gdy już ugruntował swoją pozycję licznymi nagrodami oraz wiernym gronem fanów, zmierzył się z literaturą dziecięcą. Tak narodził się cykl „Amelia i Kuba” – przeznaczony dla czytelników w wieku od 7 do 12 lat. To właśnie jego odsłoną jest „Amelia i Kuba. Złota karta”.
Poświęćmy teraz chwilę samej Złotej Kaczce. Warszawska legenda opowiada o zaklętej królewnie mieszkającej w lochach Zamku Ostrogskich. Złota Kaczka każdego miała uczynić bogatym, jednak wcześniej nikomu się ta sztuka nie udała. Swego szczęścia postanowił spróbować mimo to szewczyk Lutek. Odnalazł Złotą Kaczkę i otrzymał od niej pozornie banalne zadanie – w ciągu jednego dnia wydać sto dukatów tylko na własne potrzeby. Biedny szewczyk był przekonany, że nie będzie to żaden problem, wszak brakowało mu wszystkiego. Hulał, wydając pieniądze… aż natrafił na weterana wojennego. Ten wyznał, że odkąd stracił nogę, nie jest w stanie zarobić na jedzenie i od dwóch dni nie miał nic w ustach. Lutek, poruszony, oddał weteranowi resztę dukatów… i tym samym stracił wszystko, co otrzymał od Złotej Kaczki. A stary żołnierz przypomniał mu, że to nie pieniądze dają prawdziwe szczęście, tylko uczciwość i ciężka praca.
Tyle z legendy… A co zrobił z nią Rafał Kosik?
Przede wszystkim opowiedział ją, sięgając po znanych już młodym czytelnikom bohaterów, czyli Kubę, jego małą siostrzyczkę Mi oraz Amelię i jej młodszego brata Alberta. Już samo rozpisanie ról jest wartościowe dla czytelników – Kuba troszczy się o Mi mimo różnicy wieku, a rozmowy starszych bohaterów z dziewczynką są okazją do wyjaśnienia skomplikowanych terminów. Jednocześnie zabawne pomyłki Mi dostarczają rozrywki tym nieco starszym odbiorcom. Postać Alberta natomiast uczy empatii i tolerancji – chłopiec dotknięty jest zespołem Aspergera, dzięki czemu Rafał Kosik nie tylko objaśnia czytelnikom, na czym polega inny sposób postrzegania świata charakterystyczny dla osób w spektrum, ale przede wszystkim pokazuje, że osoba z ZA może być dobrym przyjacielem czy towarzyszem zabaw. Można wręcz zauważyć, że choć Amelia i Kuba czasem się za Alberta wstydzą, to jednak częściej traktują go jak kogoś obdarzonego supermocą, wiedząc, że mogą liczyć na jego analityczny umysł. Zespół Aspergera Alberta jest jednak widoczny w fabule przez cały czas, a nie tylko wtedy, kiedy jest potrzebny – kiedy Albert zbiera autografy, kiedy robi zakupy czy kiedy wnikliwie czyta to, co zapisano drobnym druczkiem w umowie.
No i pewnie gdyby to Albert podejmował wszystkie decyzje, fabuły „Złotej Karty” w ogóle by nie było, ale na szczęście w grupie jest impulsywna Mi, przez którą nasi bohaterowie władowali się w tarapaty. Nudząc się bowiem na pewnym koncercie, na który zabrał ich tata Kuby, ciesząc się z darmowych biletów, dzieciaki po kolei trafiają do podziemi Zamku Ostrogskich. A tam spotykają Złotą Kaczkę, choć inną niż ta znana z legend. Ta mówi niskim głosem i pali cygaro jak rasowy kapitalista z popkultury. I oferuje dzieciom nie sto złotych dukatów, a wykonaną ze złota kartę kredytową. A na niej – milion złotych.
Oczywiście powtarza się historia z legendy – dzieci z początku zachwycone możliwościami, szastają pieniędzmi i kupują kolejne wymarzone rzeczy, szybko jednak przestają się nimi cieszyć, gdy widzą, że z karty zbyt wolno ubywa pieniędzy, a zegar tyka. No i jeszcze haczyk, na którym przejechał się szewczyk. Nie mogą dać napiwku w burgerowni mimo tego, że posiłek był pyszny i widać, że sprawiają przykrość obsłudze. Nie mogą wspomóc głodnego „Pana Żula” (jak dotknięty bezdomnością mężczyzna określany jest w fabule) nawet złotówką, nie mogą dorzucić się na zbiórkę na schronisko na zwierząt. Gdy mała dziewczynka płacze w sklepie, a mama wyjaśnia jej, że nie stać ich na żaden zakup, nie mogą opłacić jej rachunku. Tytułowa Złota Karta coraz bardziej ciąży dzieciom, a to dopiero początek ich kłopotów. Według części legend Złotej Kaczce towarzyszą przecież dwa diabły…
Dzięki przeniesieniu dylematów szewczyka na bohaterów współczesnych młodym czytelnikom, Rafał Kosik pokazuje, jak szybko można przestać cieszyć się niespodziewanymi pieniędzmi, jeśli nie można się nimi podzielić z bliskimi ani z potrzebującymi, a także jak szybko przestają dawać radość kolejne przedmioty. Amelia, Kuba, Mi i Albert wyniosą z fabuły jeszcze kilka ważnych lekcji – czym są podatki i dlaczego należy je płacić, jak ciężko przychodzi zarabianie własnych pieniędzy i jak nieadekwatnie mała ich część trafia do tych, którzy pracują najciężej czy z jak nieoczekiwanej strony może nadejść pomoc. Okazuje się, że dzielić się z pokrzywdzonymi potrafią nawet ci, którzy mają najmniej lub ci, po których zupełnie byśmy się tego nie spodziewali.
Można by pomyśleć, że powieść naładowana taką ilością nauki i morałów musi być śmiertelnie nudna, ale jest wręcz przeciwnie. Akcja gna wartko i nawet jeśli dorosły czytelnik pointy historii domyśli się bardzo szybko, to nie znaczy, że lektura będzie mu się dłużyć. A rówieśnicy głównych bohaterów nawet nie zauważą, że czegoś się uczą – z wypiekami na twarzy będą śledzić przygody bohaterów, empatyzować z nimi i trzymać za nich kciuki, aż do momentu, gdy sami zauważą, że czasem większą ulgą jest zniknięcie złotej karty kredytowej niż jej otrzymanie.
„Amelia i Kuba. Złota karta” to już kolejny tom serii o rezolutnych dzieciakach, który przybliża młodym czytelnikom istotne wartości oraz wyjaśnia trudne aspekty rzeczywistości. Pierwszy tom był eksperymentem – w jednej książce wydane zostały „Amelia i Kuba. Godzina duchów” oraz „Kuba i Amelia. Godzina duchów” – czyli wizje tej samej historii widziane oczyma dwojga bohaterów. To nietypowe wydanie poświęcone zostało empatii. Formuła książki pozwalała pokazać, że warto czasem zobaczyć coś z innej perspektywy. Pozostałe tomy serii miały już bardziej klasyczną budowę, a każdy z nich pozwalał dzieciom zapoznać się z konkretną tematyką. „Amelia i Kuba. Nowa szkoła” to powieść opowiadająca o tym, jak odnaleźć się w nowym otoczeniu. „Amelia i Kuba. Stuoki Potwór” porusza tematykę nowych technologii i skupia się na bezpieczeństwie w sieci oraz dbaniu o prywatność. Wątki ekologiczne zostają mocno zaakcentowane w dwóch tomach: „Amelia i Kuba. Tajemnica dębowej korony” pokazuje obronę drzewa przed wycinką, a „Amelia i Kuba. Mi się podoba” opowiada o problemie bezdomności wśród zwierząt. Ostatnia z serii jest książka „Amelia i Kuba. Wenecki spisek”, która opowiada o współpracy. Teraz do kolekcji dołączył tom „Amelia i Kuba. Złota karta” opowiadający o konsumpcjonizmie i chciwości oraz o tym, że pieniądze szczęścia nie dają, jeśli nie możemy podzielić się nimi z potrzebującymi.
Choć książki o Amelii i Kubie tworzą cykl, lekturę można zacząć w dowolnym momencie – znajomość poprzednich części nie jest niezbędna, by odnaleźć się w fabule.
Recenzuje Anna Tess Gołębiowska