Poza granicami naszego kraju ogromną popularnością cieszą się biblioteczki na świeżym powietrzu, z których korzystać może każdy, czy to pożyczając książkę z zamiarem jej późniejszego oddania, czy też zabierając ją na własność, ale zostawiając w zamian inną. Również w Polsce pojawia się coraz więcej podobnych inicjatyw. Jest to świetny pomysł na rozruszanie lokalnej społeczności czytelników, zachęta do wymiany książek i sposobność do kontaktów z innymi amatorami dobrej lektury. A przy okazji można zrobić coś dobrego dla otoczenia, bo taka biblioteczka może dodać kolorytu w sąsiedztwie albo nawet uratować coś przed zniszczeniem.
Przy trasie łączącej Gdańsk z Pruszczem Gdańskim, nad kanałem Raduni niektóre z rosnących tam drzew uschły i miasto podjęło decyzję o ich wycince. Mieszkańcy dzielnicy Święty Wojciech postanowili uchronić jeden z egzemplarzy przed ostatecznym końcem. Podjęta przez lokalną społeczność burza mózgów zaowocowała wieloma pomysłami, z których największą popularnością cieszył się ten dotyczący przekształcenia starego drzewa w biblioteczkę.
Mieszkańcy wystąpili z prośbą o zachowanie pnia uschniętego kasztanowca. Po kilku tygodniach dostali niezbędną zgodę na działanie – radnym pomysł również przypadł do gustu. Mieszkańcy od razu zabrali się do roboty. Pracami wykończeniowymi zajął się lokalny rzeźbiarz Dominik Kazimierczak. Wykonał między innymi drewniane drzwiczki, które ozdobił motywem orła i gdańskim herbem.
Biblioteczka okazała się wielkim hitem. Mieszkańcy dzielnicy z chęcią zasilają regały wbudowane w pień kasztana własnymi książkami.
Póki co nasza biblioteczka jest stale wypełniona książkami. Mamy nadzieję, że tak pozostanie. Może miasto podłapie ten pomysł i biblioteczki takie jak nasza powstaną też w innych dzielnicach, mówił Leszek Wincełowicz, radny dzielnicy Orunia-Św.Wojciech-Lipce i jeden z inicjatorów akcji.
źródło trojmiasto.pl
Przygotował Oskar Grzelak