Niby już jest po świętach, niby minął noworoczny odpoczynek, a jednak wielu z nas wciąż włącza w domach choinkowe lampki. Tworzą one odpowiedni klimat, by zagłębić się w „NOS4A2” Joego Hilla – syna samego słynnego Stephena Kinga. Kto już czytał książkę, albo kto woli seriale od słowa pisanego, może śmiało odpalić kanał AMC 9 stycznia o godzinie 22:00
Chyba w każdym wielbicielu szeroko rozumianej kultury toczy się odwieczna walka – od czego zacząć: od książki, czy od filmu lub serialu powstałego na jej motywach. Jedni najpierw wolą przeczytać książkę, by potem katować się tym, że przecież „w powieści było inaczej”, drudzy – oglądają to, na co prędzej natrafią, nie przejmując się specjalnie różnicami pomiędzy oryginałem a jego adaptacją.
Osobiście należę do trzeciej grupy osób, która lubi najpierw sięgnąć po książkę, a potem obejrzeć serial, modląc się jednocześnie, by nie było to przełożenie 1:1. Nie mam absolutnie pretensji, że coś zostało pokazane inaczej, wręcz przeciwnie, cieszę się, że nie ma nudy, że jest jakaś odmiana, że nie jest tak, jakbym wałkowała dzieło literackie po raz drugi, tylko z innymi postaciami, niż powstały wcześniej w mojej głowie.
Horror „NOS4A2” autorstwa Joego Hilla znam bardzo dobrze. Wracam do niego w czasie okołoświątecznym. Nie bez powodu. Szwarccharakterem w powieści jest obmierzły, przebrzydły i budzący same negatywne uczucia porywacz dzieci, Charles Manx. Obiecuje on swoim ofiarom, że trafią do Gwiazdkowej Krainy, w której radosne Boże Narodzenie trwa przez cały czas. Uwolnić nieszczęśliwą gromadkę chce nastolatka Vic McQuenn, która posiada niezwykłe moce. A raczej zyskuje je dzięki swojemu dziecięcemu rowerkowi marki Raleigh. Ilekroć coś zaginie w jej pełnej kłótni i niezbyt zamożnej rodzinie, dziewczyna wsiada na rower, który przenosi ją w miejsce, w którym znajduje się zguba. Smaczku całej sytuacji dodaje to, że rower przejeżdża wówczas nieistniejącym od lat mostem (który był dla lokalnych mieszkańców krótszą drogą), a Vic wraca z takich wypraw ledwo żywa.
Jeśli chodzi o adaptację książki, to już pierwszy odcinek serialu AMC jest bardzo obiecujący. Przede wszystkim dlatego, że nie jest to kalka tego, co napisał Hill. Widz poznaje Vic, gdy ta jest już w liceum i marzy o tym, by dostać się na studia, które pozwolą jej rozwinąć talent do rysowania. Jej rodzice wciąż się kłócą, ojciec będący dla dziewczyny wzorem w zaciszu sypialni przemawia do matki argumentem pięści, ale dziewczyna nie jeździ już na rowerze z dzieciństwa i słusznie, jest przecież za duża. Teraz przemieszcza się na różowym ścigaczu i wciąż naraża swoje zdrowie, by odzyskać to, co zgubione. To jedyny sposób, by pod jej dachem znów zapanował spokój i jedyna metoda ucieczki przed awanturami. W rolę młodej bohaterki wcieliła się Ashleigh Cummings, która poradziła sobie z zadaniem wyśmienicie – jest jednocześnie dziewczęca, ale pogrążona w swoich nastoletnich problemach, jedno i drugie na tyle, na ile trzeba. Co zaskakujące, aktorka ma już 27 lat, ale w serialu absolutnie tego nie widać.
Jest i postać, której raczej nie polubicie. Wspomniany Charles Manx przemierza świat i poszukuje swoich ofiar w starym samochodzie marki Rolls-Royce. Gdy podjeżdża nim pod dom jednego z chłopców, ten sam idzie w paszczę lwa. I nie ma się czemu dziwić, auto pełne jest ciepłego światła i prezentów, pięknie kontrastuje z ciemną nocą, no sama bym wsiadła! Dziecko szybko orientuje się jednak, że z podstarzałym szoferem o długich szponach coś jest nie tak. Czyżby tablica rejestracyjna „NOS4A2” nie była przypadkowa?
Serial jest z pewnością mniej horrorem, a bardziej thrillerem, w przeciwieństwie do książki. I bardzo dobrze. Dzięki temu jest uniwersalny, więcej osób obejrzy go bez gęsiej skórki, a jednak w dużych emocjach. A komu brakuje dosadniejszych opisów może po domowym seansie sięgnąć po powieść pióra Pana Hilla (a tak naprawdę Pana Kinga). Tam jest konkretniej, ale też umówmy się, bardzo ciężko.
Czytała i oglądała Zuzanna Pęksa