Kolejna gratka dla polskich książkoholików – nowa okazja, by czytać więcej i mieć łatwiejszy dostęp do książek. Wystarczy tylko… namówić swojego pracodawcę.
Książki, więcej książek, nawet w pracy!
Kilka miesięcy temu na polskim rynku ruszyła Biblioteczka.net – projekt, dobrze znanej polującym na książki (więcej książek!) ekipy ArtRage.pl. Tym razem jednak do kupna książek Michał Michalski z ekipą nie namawiają indywidualnych czytelników, lecz… firmy. Biblioteczka to bowiem oryginalny benefit pracowniczy – miesięczny abonament na książki. Co lepsze – w przeciwieństwie do większości programów benefitowych, pracownik nie musi się tu zapisywać, zgłaszać czy deklarować. Po prostu – co miesiąc do firmy przychodzi paczka z określoną liczbą książek, wszyscy dostają informującego o tym maila i – kto chce, bierze książkę i czyta.
Czytanie jest (a)społeczne?
Twórcom pomysłu zależy na tym, by czytelnicy mieli łatwiejszy dostęp do książek (wystarczy przyjść do pracy odpowiedniego dnia…). Jest w tym jednak jeszcze drugie dno – nie bez powodu bowiem nikt nie dowiaduje się o zawartości pakietu, zanim książki pojawią się w biurze.
Czytanie jest aspołeczne. Czytając, nie rozmawiamy, nie patrzymy innym ludziom w twarz, odseparowujemy się od otoczenia. Inaczej zresztą się nie da: czytanie jest procesem kognitywnie bardzo męczącym, wymagającym wiele ćwiczeń i kontroli, koncentracji na tekście. – Zauważa w „Marzeniu Engelbarta” Henning Lobin, by już za chwilę przyjść z intuicyjną receptą – Mimo to istnieją sposoby, aby proces lektury, sam w sobie aspołeczny, wzbogacić o elementy społeczne. Najprostszy z nich polega na tym, by dzielić z innymi lekturę, czyli zwracać ich uwagę na to, co się przeczytało lub aktualnie czyta.
To dlatego właśnie – choć pakiety są starannie dobierane i mocno zróżnicowane (od reportaży, przez kryminały i fantastykę, po klasykę literatury i książki popularno-naukowe) – ich zawartość pozostaje tajemnicą do momentu rozpakowania paczki.
Chodzi o to, żebyście się przy nich po prostu spotkali, mieli okazję o nich porozmawiać, polecić sobie nawzajem – tłumaczy ekipa Biblioteczki. – Chcemy, by książki naturalnie krążyły, były podawane z rąk do rąk, by opowiedziane w nich historie były tematem do rozmów i inspiracji. Jednocześnie – nie chcemy tworzyć presji, podbijać „elitarności” czytania, czy podbijać rywalizacji, czego to kto nie przeczytał i ilu tomów nie „łyknął” w ciągu tygodnia.
Dlatego – książki są papierowe, a w pakietach spodziewać się można i dających do myślenia (i „po bani”) reportaży, i lekkiej lektury „do pociągu”. Z tych też powodów – nie ma tu, jak w tradycyjnej bibliotece, presji czasowej, nikt nikogo nie popędza (chyba że koleżanka, czy kolega z biurka obok bardzo czeka na książkę, którą akurat czytasz). Książki można czytać w swoim tempie, przynieść z powrotem do firmy w dowolnym momencie – pozostają one w firmie na własność i budują powoli wewnętrzną firmową biblioteczkę. Jeśli jest ich za dużo – ekipa pomaga też przekazać je do instytucji, w których książek brakuje (szpitale, więzienia, ośrodki pomocy…).
Książka pomaga – również pracodawcy!
Różnorakie instytuty badawcze prześcigają się w wyliczaniu zalet czytania, ich wpływu na rozwój, umiejętności miękkie, empatię i używane słownictwo. Znamy te badania na wyrywki. Czy więc Biblioteczka ma ambicję promocji czytelnictwa jako formy rozwoju i edukacji pracownika?
Z jednej strony – tak, choć dla nas sukcesem jest po prostu każda osoba, która dzięki temu projektowi ma szerszy i lepszy dostęp do literatury. Po prostu. Z drugiej strony – w pakietach nie ma podręczników, książek stricte branżowych, coachingowych, czy poradników zawodowych. Nie chodzi o to, by uzupełniać specjalistyczną wiedzę z zakresu działania danej firmy – to pracodawcy powinni jednak zapewniać pracownikom we własnym zakresie i wedle swojej wiedzy. Nam chodzi o to, by ludzie mogli korzystać z dobrodziejstw lektury i by te zalety książek pracodawcy rozpoznali jako coś, co ludziom z nimi współpracującym pozwala nie tylko się zrelaksować, ale też – jednocześnie – rozwijać.