Dobrze jest trafić na powieść dla młodzieży, w której bohaterka nie musi wybierać między uczuciem do wampira, a zalotami wilkołaka. Na książkę, w której ukazane problemy są naprawdę realne, ale nie brakuje też budujących i zabawnych momentów.
„Jak trudno jest kochać” Holly Bourne nie dotyczy jedynie dylematów związanych z pierwszą miłością, chociaż temat ten także się pojawia. Najważniejszym wątkiem w książce jest to, by akceptować, doceniać i lubić siebie. Jak bowiem człowiek ma oczekiwać przejawów uczucia od innych, jeśli sam nie kocha własnej osoby?
Bohaterka powieści Bourne ma – jak większość młodych osób – mnóstwo kompleksów. Uważa, że jest za wysoka, za bardzo wyróżnia się burzą rudych włosów i pewnie dlatego nie była jeszcze nigdy na randce. Życia nie ułatwia jej to, że trafia na amerykański obóz, gdzie ma zajmować się bandą dzieciaków. Nastolatka jest typową Angielką, więc się martwi, czy w ogóle odnajdzie się w nowym środowisku. Od samego początku wszyscy ją lubią, jej wygląd wkurza tak naprawdę tylko ją i szybko zwraca na nią uwagę najprzystojniejszy chłopak z całej młodzieżowej kadry. Autorka doskonale oddaje to, jak czuje się prawie każda młoda dziewczyna. Jest pełna sprzeczności, niepewna swej urody i zalet, a głowie ma istny natłok myśli.
Amber, główna bohaterka „Jak trudno jest kochać”, ma jednak swoje powody, by gubić się wśród swoich emocji, często czuć się winną i mieć masę kompleksów. Jest DDA – dorosłym dzieckiem alkoholika, a w Stanach odwiedza swoją matkę, która jest niepijącą od dwóch lat alkoholiczką. Wcześniej kobieta zaniedbywała Amber, a przez swój nałóg zniszczyła nie tylko małżeństwo z ojcem dziewczyny, ale też całą ich trzyosobową rodzinę. Z jednej strony wiadomo, że jest to choroba, z drugiej – trudno dziwić się nastolatce, że nie może zapomnieć matce, jak zmarnowała ich wspólne lata i zaprzepaściła przyszłość.
Cieszy, że Holly Bourne porusza takie właśnie tematy. Dzięki temu czytelnik (czy to nastoletni, czy znacznie starszy) otrzymuje książkę, która nie mówi jedynie o trywialnych, bagatelnych problemach. To ważne, by zwrócić uwagę na to, że w głowach młodych dziewczyn i chłopaków często pojawiają się naprawdę poważne dylematy. I nie zawsze dotyczą one tego, w co się ubrać na sobotnią imprezę czy na jaki model telefonu namówić rodziców. Niestety bywa, że nastolatki muszą się zastanawiać nad kwestiami znacznie poważniejszymi. I taka powieść z pewnością im pomoże – pokaże, że nie są same, że cała masa osób boryka się z niepewnością, a nawet brakiem miłości od osób, które powinny im ją okazywać.
Inną, szalenie ważną kwestią, jest pojawiający się w książce feminizm. Wcześnie, powiecie? Otóż młode dziewczęta mają swoje zdanie, dlatego Amber ze swoimi koleżankami często dyskutuje o dyskryminacji kobiet i seksizmie. Nie są to nachalne pogadanki – wszystko przekazane jest w bardzo naturalny, niemoralizatorski sposób (choć od razu widać, że walka o prawa kobiet jest bliska autorce). I tak poznajemy typowe amerykańskie cheerleaderki, które światu do pokazania mają głównie swój wygląd i przykrótkie ubrania. Mamy wizytę w Vegas, podczas której główna bohaterka i bliski jej chłopak otrzymują całe naręcza ulotek zachęcających do skorzystania z usług prostytutek – miasto okazuje się mekką płatnego seksu i uprzedmiotowienia kobiet. I wreszcie sprawa znacznie poważniejsza – w trakcie podróży przez Stany, obok plakatów z Chrystusem, Amber widzi slogany antyaborcyjne. To bardzo aktualna sprawa – w maju tego roku w Stanach (a dokładnie w Alabamie) podpisano ustawę zaostrzającą przepisy w tym obszarze.
Pozornie może się wydawać, że są to tematy bardzo poważne, jak na powieść obyczajową dla młodych ludzi. Jednak, gdy już sięgniecie po „Jak trudno jest kochać” zobaczycie, że ważne jest nie tylko to, o czym się pisze, ale też jak. A Holly Bourne wie, jak poruszać pewne tematy, by nie przekraczać granic dobrego smaku. Część sytuacji jest jedynie delikatnie nakreślona, pokazana w postaci pourywanych wspomnień lub w ogóle pominięta – wiemy, co się wydarzyło, ale nie dostajemy dokładnego opisu tej sytuacji.
To szczególnie istotne, by traktować nastoletnich ludzi poważnie i rozmawiać z nimi na wszystkie nurtujące ich tematy. I to właśnie robi Holly Bourne, nie tracąc przy tym wszystkim poczucia humoru!
Czytała Zuzanna Pęksa