Kiedy machina produkcyjna serialowego Wiedźmina ruszała, mówiło się, że prace na planie potrwają do maja lub czerwca 2019 roku. Zdaje się, że wszystko idzie Netfliksowi zgodnie z założonym harmonogramem. Można przynajmniej takie wrażenie odnieść po aktywności w mediach społecznościowych ludzi zaangażowanych w serial. Ostatnimi czasy spora ich część informowała w taki czy inny sposób, że z planem produkcyjnym już się żegnają.
Wcielający się w postać Myszowora Adam Levy końcem kwietnia wrzucił na Instagrama krótki filmik, gdzie razem z wcielającą się w Ciri Freyą Allan raczyli się koktajlami z okazji zakończenia kolejnego rozdziału epickiej przygody. Dwa dni później zdjęciem z pokładu samolotu podzieliła się opuszczająca Budapeszt Charlotte Brändström, która reżyseruje piąty i szósty odcinek serialu. 1 maja Royce Pierreson napisał na Instagramie, że i dla niego nadszedł czas końca. Aktor wciela się w serialu w postać czarodzieja Istredda. Również kamerzyści odliczali czas do ostatnich ujęć – te miały być kręcone 4 maja. A że bez operatorów kamer raczej nic już na planie nie da się zdziałać, więc chyba rzeczywiście ten rozdział został zamknięty.
Oczywiście to nie koniec produkcji. Teraz kiedy ekipa już dysponuje surowymi materiałami filmowymi, do gry wejdą montażyści, spece od efektów specjalnych, dźwiękowcy itd. Wkrótce też ruszyć powinni do ataku marketingowcy. Znaczy to tyle, że będziemy mogli w końcu zobaczyć oficjalne materiały promujące serial. Można przypuszczać, że ekipa będzie chciała się wyrobić z produkcją pełnego zwiastuna na San Diego Comic-Con, który odbędzie się w dniach 18–21 lipca.
Cieszymy się, że jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem, bo ten zakłada, że Wiedźmina na platformie Netflix zobaczymy jeszcze w tym roku.