Boska proporcja fascynuje największych światowych intelektualistów od tysięcy lat. Badania nad złotym podziałem prowadzili między innymi starożytni Grecy. Czerpie z niego także autor kryminałów, Piotr Borlik. Dziś rozmawiamy z autorem wciągającej „Boskiej proporcji” o jego zainteresowaniu tym tematem no i o arcyciekawych bohaterach, których powołał do życia.Zuzanna Pęksa: Bohaterka Pana nowej trylogii, Agata Stec, to komisarz policji, która gdy się budzi, może być pewna jednego – że będzie jej towarzyszył kac. To coraz częstszy motyw w powieściach i serialach. Z pozoru silne kobiety, które mają bardzo dużo stresów, właśnie tak je odreagowują. Czy widzi Pan takie zjawisko wokół siebie?
Piotr Borlik: Spodziewałem się tradycyjnego pytanie otwierającego w stylu: „skąd pomysł na fabułę”, a tu od razu z grubej rury.
Poważnie mówiąc, myślę, że kluczowe jest użyte przez Panią określenie „z pozoru silne”, to samo zresztą tyczy się „z pozoru silnych” mężczyzn. Temat jest bardzo trudny, a ja nie czuję się ekspertem, by go analizować, nie skupiałbym się jednak na rozróżnieniu, czy głównym bohaterem jest kobieta, czy mężczyzna. Czytelnicy przyzwyczaili się do wiecznie skacowanego detektywa noszącego piersiówkę w wewnętrznej kieszeni płaszcza, a że obecnie coraz więcej historii opowiadanych jest z perspektywy kobiety, dlatego dość naturalnym stało się, że autorzy osadzają w roli policjantów po przejściach przedstawicielki płci, która tylko z nazwy jest słaba.
Przypadek Agaty Stec jest bardziej skomplikowany, gdyż oprócz typowych czynników popychających ją w stronę kieliszka, dochodzi jeszcze postać manipulującego nią brata. Nie mogę zdradzić za dużo, gdyż wątek ten jest mocno poruszony w tomie zamykającym trylogię, który swoją premierę będzie miał jesienią tego roku.
Zdecydowana, inteligentna komisarz, jest główną bohaterką cyklu, ale w rozwiązaniu zagadek towarzyszy jej brat, Artur Kamiński. To, co można powiedzieć o tej parze, to że wybitnie się oni od siebie różnią. Czy tworząc te postaci wzorował się Pan ja jakimś konkretnym duecie, czy może „wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci jest przypadkowe”?
Nie kierowałem się żadnym konkretnym duetem. Proces tworzenia Agaty i Artura odbywał się osobno, dopiero gdy spisałem ich główne cechy i przeanalizowałem model zachowania, uznałem, że warto zrobić z nich rodzeństwo. To otworzyło furtkę do pokazania skomplikowanej relacji osób skrajnie od siebie różnych, a jednak w wielu przypadkach myślących podobnie. O ile sam wolę działać niezależnie od innych, tak uwielbiam śledzić losy duetów, w których oboje bohaterów patrzy na problem z innej perspektywy. Czasem nawet relacje takiej dwójki interesują mnie bardziej niż sama fabuła.
Seryjni mordercy (a w „Boskiej proporcji” mamy ich aż dwóch) kierują się określonym modus operandi. Jeden z nich dochodzi z swoich przestępstwach niemal do perfekcji, tworząc ze zwłok nieszczęśnic pełne symboliki dzieła sztuki. Skąd tak oryginalny pomysł na fabułę?
Za wszystkim kryje się tytułowa boska proporcja. Od lat obserwuję to zjawisko, dlatego zaczynając tworzenie zarysu fabuły, wiedziałem, że punktem wyjścia będą zbrodnie nawiązujące do boskiej proporcji. Naturalnym było dla mnie, że skoro dotykam kwestii tak często używanej w sztuce, to grzechem byłoby nie wykorzystać tego i nie nadać morderstwom odrobinę artyzmu. Jako czytelnik nie jestem fanem naturalistycznych scen i bezsensownej przemocy. Nie mam nic przeciwko brutalnym scenom, jeśli mają one realny wpływ na fabułę, a nie istnieją same dla siebie. Dlatego też, jeśli już decydowałem się na mocniejszy opis, starałem się uczynić go bardziej poetyckim, tak by w pełni oddawał tytułową boską proporcję.
Pozostając w temacie seryjnych morderców, czy prywatnie dużo Pan o nich czyta? Czy jest jakiś przestępca, który (o ile można tak powiedzieć o bezwzględnym zabójcy) szczególnie Pana interesuje?
Mam problem z historiami o prawdziwych mordercach. Jako czytelnik muszę wczuć się w daną postać i jej kibicować. O ile w przypadku fikcji literackiej coś takiego jest jak najbardziej możliwe, tak mając świadomość, że opis dotyczy rzeczywistej postaci, nie potrafię zaakceptować i zrozumieć jej czynów. Co innego w kryminałach. Tu szukam opowieści, w których czarny charakter ma dużo do powiedzenia. Chcę poznać jego myśli, zrozumieć, dlaczego podejmuje takie decyzje, i dzięki temu wejść w jego skórę. Tu jednak na autora czai się pułapka. Bardzo łatwo jest przerysować głównego antagonistę, co często niestety kończy się w sposób wręcz komiczny. Według mnie postać negatywna musi zostać wyposażona w cechy pozytywne, nie może być skrajnie zła, gdyż wówczas staje się po prostu nudna.
Nie będzie to spoiler, gdy powiemy, że psychopata opisany w powieści korzysta z zasady boskiej proporcji, która od lat fascynuje wielu artystów i twórców. Wspomniał Pan, że tak jest nią zaciekawiony od dawna…
Przeczytałem chyba wszystkie dostępne w tym temacie publikacje, a później zacząłem wyszukiwać to zjawisko w otaczającym mnie świecie. To naprawdę fascynujące zajęcie, do którego mam nadzieję przekonać czytelników. Wiele osób utożsamia pojęcia związane z matematyką jako coś z założenia trudnego, podczas gdy boska proporcja – przynajmniej na poziomie, który opisuję w książce – jest wręcz przyjemna do obserwacji. Co dociekliwsi czytelnicy mogli już co nieco się o tym przekonać, sprawdzając moją stronę internetową, gdzie przygotowane jest łatwe zadanie.
W tym roku ukażą się kolejne części trylogii – „Materiał ludzki” i „Białe kłamstwa”. Czy uchyli Pan rąbka tajemnicy i powie nam, z jakimi sprawami kryminalnymi przyjdzie się zmierzyć Agacie Stec? No i, co równie ważne, jak będzie jej szła walka z własnymi demonami?
Dokładnie, drugi i trzeci tom ukażą się kolejna w czerwcu i październiku. Całość tworzy jedną spójną historię opisującą perypetie Agaty i Artura, niemniej każdy z tomów dodatkowo skupia się na niezależnym śledztwie. Kolejny raz powołam się na moje gusta czytelnicze, gdyż dokładnie taki sposób opowiadania historii najbardziej sobie cenię. W tym miejscu mogę zdradzić, że w drugim tomie akcja w znacznej części przeniesie się na Kaszuby, między nietypowym rodzeństwem zacznie dochodzić do coraz mocniejszych spięć, a już w tym głowa Artura, by demony jego siostry, zamiast ustąpić, atakowały z coraz większą siłą.
Bardzo dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała Zuzanna Pęksa