Wybierając nową książkę do czytania, nierzadko kierujemy się nazwiskiem autora, przeczytaną gdzieś recenzją, opinią bliskiej osoby, chwytliwym marketingowym tekstem albo przykuwającą oko okładką. Zdarzyć się może, że w ten sposób przeoczymy prawdziwy skarb ukryty pod niezbyt atrakcyjnym opakowaniem albo napisany przez debiutanta, który mimo że stawia zaledwie pierwsze kroki w sztuce pisarskiej, to już mógłby konkurować z mistrzami. Ciekawe rozwiązanie zaproponowała z okazji walentynek amerykańska biblioteka publiczna w Roanoke w stanie Wirginia.
Każda osoba należąca do tej biblioteki może wziąć udział w niecodziennej zabawie i zabrać jakiś tytuł na randkę w ciemno. Jeden z bibliotecznych regałów został wypełniony książkami starannie opakowanymi papierem w taki sposób, żeby nie dało się podejrzeć, co kryje się pod spodem. Na froncie zainteresowani znajdą jedynie krótką wskazówkę pozwalającą określić gatunek każdej publikacji. Oczywiście nie można książki odpakować przed wypożyczeniem i zabraniem jej do domu.
Bibliotekarze z Roanoke przygotowali również specjalne ankiety, za pomocą których chętni mogą zdać relację ze swojej randki – dać znać, jak bardzo im się podobało albo, jak bardzo była ona nietrafiona. Można nawet wystawić swojej randce ocenę w serduszkach. Przeurocze!
Dodatkową zachętą do wzięcia udziału w akcji jest pewna pula nagród. Każda osoba, która do końca lutego odda książkę wraz z wypełnioną ankietą będzie miała szansę na wygraną. Przedmiot konkursu jest okryty tajemnicą, zupełnie jak same książki biorące udział w zabawie.
Pomysł biblioteki w Roanoke to świetna okazja na odkrycie tytułu, po który normalnie by się nie sięgnęło lub choćby przelotny romans z gatunkiem, który wcześniej omijało się szerokim łukiem. Naprawdę ciekawa inicjatywa, którą mogłyby się zainspirować polskie instytucje. A co wy o tym myślicie?
Przygotował Oskar Grzelak