O roszczeniach Andrzeja Sapkowskiego względem CD Projekt Red pisaliśmy w październiku zeszłego roku. W skrócie: w 2002 pisarz za 35 tysięcy złotych udostępnił studiu prawa do stworzenia gry na podstawie jego twórczości. Nie chciał wówczas procentu od sprzedaży, bo jak sam mówił nie wierzył w powodzenie projektu. Dlatego wybrał zapłatę z góry. Kiedy Wiedźmin 3. Dziki gon odniósł międzynarodowy sukces, kopie gry sprzedały się w milionach egzemplarzy, a CD Projekt Red ogłosił, że przychody sięgnęły miliarda złotych, do spółki trafiło pismo od prawników pisarza z żądaniem wypłacenia należnych Sapkowskiemu 60 milionów złotych.
CD Projekt Red od razu stwierdził, że roszczenia są bezpodstawne, i że cała transakcja przebiegła zgodnie z zawartymi umowami. Prawnicy Sapkowskiego podpierali się natomiast obowiązującymi przepisami prawa autorskiego i twierdzeniem, że umowa owszem była, ale jedynie na pierwszą grę. Jednocześnie obie strony zapewniały gotowość do załatwienia sprawy polubownie, w cywilizowany sposób, bez robienia medialnego szumu. I rzeczywiście od października nie wyciekły żadne informacje – spór rozgrywa się gdzieś za solidnymi prawniczymi ścianami. Teraz nieoficjalne źródła podają, że sprawa może dobiegać powoli końca.
Trwają ustalenia między stronami. Do miesiąca powinna się pojawić informacja, jakie jest rozwiązanie. Jest szansa na ugodę, ale to jeszcze nie jest przesądzone – taką informację miał dostać „Puls Biznesu” od osoby związanej ze sprawą.
CD Projekt Red zamierza podtrzymać swoje stanowisko, uważając finansowe roszczenia Andrzeja Sapkowskiego za niesprawiedliwe i niezgodne z prawem w świetle zawartych z autorem umów. Informatorzy „Pulsu Biznesu” donoszą, że studio prowadzi rozmowy w stronę raczej niefinansowego zadośćuczynienia.
Raczej może to być forma docenienia twórczości Sapkowskiego. Jego postaci, talentu i potencjału, jeśli chodzi o pomoc spółce w kreowaniu pomysłów, twierdzi rozmówca biznesowego medium.
Przygotował Oskar Grzelak
źródło: Puls Biznesu