Amos Oz był uznanym pisarzem i eseistą. W ostatnim czasie coraz częściej pojawiał w zestawieniach najbardziej prawdopodobnych kandydatów do literackiego Nobla. Był również wielkim orędownikiem pokoju między Izraelem a Palestyną. Chorował na raka, niestety nie udało mu się pokonać choroby. Zmarł w ostatni piątek. Miał 79 lat.
Mój ukochany ojciec, Amos Oz, wspaniały rodzinny człowiek, autor, ambasador pokoju i umiaru zmarł dziś w spokoju po krótkiej walce z rakiem. Był otoczony przez najbliższych i do samego końca zdawał sobie z tego sprawę. Niech jego dziedzictwo nadal naprawia świat, napisała na Twitterze córka pisarza, Fania Oz-Salzberger.
Amos Oz zadebiutował w 1965 roku. W zbiorze ośmiu opowiadań Tam, gdzie wyją szakale opowiadał w poetycki sposób o egzystencji człowieka i uniwersalnych prawdach nią rządzących. Jerozolima, trudy codziennego życia, nieokiełznana przyroda, wspólnota – tymi tematami był zafascynowany i to o nich chciał mówić. Rok później ukazała się jego pierwsza powieść Mój Michael. Ta szybko zyskała światowy rozgłos (została przetłumaczona na ponad trzydzieści języków).
Napisał w sumie dwadzieścia powieści, wszystkie ukazały się w Polsce. Ciężko wskazać te najważniejsze, każdy ma swoje typy. Najczęściej jednak wymienia się Mojego Michaela, Czarną skrzynkę, Fimę, Na ziemi Izraela i Opowieść o miłości i mroku.
Ta ostatnia, będąca w zasadzie powieścią autobiograficzną, w której Amos Oz przedstawił historię kilku pokoleń swojej rodziny na Litwie i Ukrainie oraz po przybyciu do Palestyny została w 2015 roku przeniesiona na kinowe ekrany.
Amos wie, że spełnianie marzeń może rozczarować. Ale nie przestaje marzyć dalej… Wie, że jest mrok, są rozczarowania, ale tym, co popycha nas do przodu, są właśnie marzenia. Ludzie, którzy przestają marzyć z powodu rozczarowań, którzy tego nie rozumieją, popadają w ciemność, szaleństwo. Staram się być jak Amos. Mieć świadomość, jaka jest rzeczywistość. I marzyć dalej, mówiła Natalie Portman, reżyserka i scenarzystka filmu.