Śmiejemy się z ZUS‑u, śmiejemy się z emerytur. Jest to jednak niewątpliwie śmiech przez łzy. Starość napawa przerażeniem, a historie podobne do tej podkreślają, jak wiele trzeba byłoby zmienić, żeby system zaczął działać tak jak należy. Jest też nadzieja, bo są ludzie chętni pomagać.
Mieszkający w Poznaniu osiemdziesięciojednoletni Zenon Fabiś dwa lata temu dowiedział się, że ma raka prostaty. Sprawa była poważna. Lekarze orzekli, że nowotwór ma charakter złośliwy i w każdym momencie może dojść do przerzutów. Trzeba było natychmiast działać i rozpocząć leczenie. A to oczywiście kosztuje. I tu pojawił się największy problem: emerytura pana Zenona przestała wystarczać na zakup niezbędnych leków.
Nie można panu Zenonowi odmówić zaradności. Wykupił na Rynku Jeżyckim w Poznaniu miejsce na handel i otworzył maleńki kramik, gdzie wyprzedaje swoje książki. Dwa, trzy razy w tygodniu dojeżdża na oddalony o 4 kilometry od domu rynek z torbą wyładowaną ciężkimi tomami. I tak już od pół roku. Książki sprzedaje po 3zł.
Kiedy sprawa ostatnio przeniknęła do mediów, zrobiło się nieco tłoczniej przy kramie pana Zenona. Ludzi poruszyła jego historia i każdy chciałby w jakiś sposób pomóc. Na Rynek Jeżycki ściągają czytelnicy z zamiarem odkupienia kilku książek. Pomagać chcą też ludzie spoza Poznania.
Odezwała się do mnie nawet dziewczyna ze Szczecina, która studiowała z nami, ale już wróciła do swojego rodzinnego miasta. Przelała mi pieniądze i poprosiła żebym przyszła na targowisko w jej imieniu. W tych czasach mamy mało bohaterów, a pan Zenon jest najlepszym przykładem, że można heroicznie walczyć nie stosując bagnetów i broni, powiedziała „Głosowi Wielkopolski” Kinga Kasprzyk, studentka Uniwersytetu Adama Mickiewicza.
Do pana Zenona przychodzą również ludzie, żeby ofiarować mu własne książki, by ten mógł je później sprzedać i zarobione pieniądze przeznaczyć na leki.
Pracujemy w wydawnictwie, więc wszyscy sporo czytamy. W czwartek postanowiliśmy, że dziś rano każdy coś przyniesie i przekażemy wszystkie książki. Mam nadzieję, że dzięki tej akcji uda się zwrócić uwagę na los osób starszych, które często są pomijane i zapomniane, powiedziała Małgorzata Góral-Ptak.
Pan Zenon potrafił odnaleźć się w trudnej sytuacji, nie załamał rąk, zamiast tego przedsięwziął odpowiednie kroki, żeby powalczyć o życie. Cieszy, że tak wiele osób przejęło się losem Poznaniaka i w taki czy inny sposób mu pomaga. Smuci natomiast to, że w ogóle musiało dojść do takiej sytuacji, że samotny starszy człowiek wyprzedaje swoją bibliotekę, ponieważ nie stać go na lekarstwa.
źródło: Głos Wielkopolski
Przygotował Oskar Grzelak