Gillian Flynn to prawdziwa farciara. Nie dość, że jej książki rozchodzą się jak świeże bułeczki, to jeszcze jej prozą szybko zainteresowało się kino. “Zaginiona dziewczyna” w reżyserii Davida Finchera zapracowała sobie na szereg nominacji do prestiżowych nagród i wydaje się, że podobny los podzielą “Ostre przedmioty”. Miniserial HBO ma ogromne szanse na to, aby znaleźć się na prostej drodze do sięgnięcia po statuetki Emmy. Szykuje się naprawdę ostra premiera.
Duża w tym zasługa duetu Marti Noxon i Jean-Marc Vallée. Pierwsza z wymienionych to już scenopisarska wyjadaczka w świecie telewizji, zaś Vallée to ceniony reżyser, który zdołał silnie namieszać w kinie, głównie za sprawą oscarowego “Witaj w klubie”. Kanadyjczyk ponadto już wcześniej dorzucił swoje trzy grosze do budowania renomy oryginalnych produkcji HBO, stając za kamerą obsypanych nagrodami “Wielkich kłamstewek”. Tym razem przenosi on nas do…
…Missouri. Niewielka mieścina Wind Gap. Tu wszyscy się znają, chodzą do tych samych sklepów, szkół, kościoła. Plotki rozchodzą się w tempie ekspresowym, a słowo “tajemnica” już dawno zniknęło ze słownika małej społeczności, bo takowe nie utrzymują się tu zbyt długo… do czasu. Wind Gap wstrząsa tragedia – w bestialski sposób zamordowana zostaje dziewczyna. Kilka miesięcy później znika kolejna nieletnia, a lokalna policja rozpoczyna jej poszukiwania. W mieście zjawia się detektyw z Kansas City, gdyż zaczyna się podejrzewać, że za wszystkim może stać seryjny zabójca. To gorący temat, nic więc dziwnego, że magnetyzuje prasę. Chicagowski dziennik wysyła na miejsce Camille Preaker, może nawet nie dlatego, że jest wyróżniającą się dziennikarką, ale przede wszystkim ze względu na to, że pochodzi ona z Wind Gap. Kobieta po latach nieobecności w rodzimych stronach jest jednak traktowana nie jak swojak, a jak intruz z zewnątrz… i to nawet przez własną matkę. Ma też przygniatający bagaż doświadczeń, całą walizę bolesnej przeszłości ze wspomnieniem zmarłej w bardzo młodym wieku siostry, samookaleczaniem się i pobytem w klinice psychiatrycznej na czele. Jej powrót do Wind Gap to nie tylko próba zdobycia materiału dla gazety i chęć rozwikłania tajemnicy, ale także starcie się z osobistymi demonami, które odżywają tu na nowo ze zdwojoną siłą.
Vallée udała się rzecz niezwykła. Nie często zdarza się, aby adaptacja czyjejś prozy wypadła lepiej niż sam materiał wyjściowy. W przypadku “Ostrych przedmiotów” śmiało można zaryzykować tezę, że tak właśnie jest. Bo to, co na kartach powieści Flynn jawi się niekiedy jako sensacyjny akcent, na ekranie zyskuje pełną dramatyczną głębię. Gdzie autorka wykłada kawę na ławę, twórcy serialu wykorzystują montażowe i narracyjne triki, odwołując się do sennych sekwencji i retrospektyw, budując tym samym niedopowiedzenia mające swoje rozwinięcie dopiero na przestrzeni kolejnych odcinków. Zamiast walić na odlew, sumiennie tkają sieć, w którą powoli ale skutecznie zaplątuje się widz, by ostatecznie nie móc się z niej uwolnić i oderwać wzroku od ekranu. Fani książki powinni być więcej niż usatysfakcjonowani, zwłaszcza, że twórcy niemal kurczowo trzymają się treści powieści, dorzucając tylko garstkę dodatkowych wydarzeń. Ci zaś, którzy sceptycznie podchodzili do słów spisanych przez autorkę, będą w stanie dostrzec, jak wielki potencjał krył się na kartach “Ostrych przedmiotów”.
Pewnie nie byłoby to możliwe bez roli Amy Adams. Trzeba oddać Gillian Flynn, że postacią Camille stworzyła odtwórczyni jej roli świetną okazję do wykazania się, ale jednocześnie niesamowicie trudne zadanie. Adams bazuje tu na wycofaniu, poza nielicznymi przypadkami nie ujrzymy tu aktorskich szarż ani wielkich emocji. Może i nie jest to rola efektowna, ale nie można jej odmówić wielkości. Za maską silnej kobiety, którą przywdziewa aktorka, skrywa ona lęki postaci, jej rozchwianie emocjonalne, niezdolność do poskładania się po burzliwej przeszłości zabijanej smakiem wódki popijanej co i rusz z butelki po wodzie mineralnej. Adams słynie także z tego, że nie epatuje na ekranie seksualnością, co idealnie wpisuje się w charakterystykę Camille, dziewczyny broniącej każdego skrawka swojego pokrytego nacięciami ciała przed wystawieniem na widok publiczny. Patrząc na postać dziennikarki, trudno też uniknąć wpisania jej w feministyczny dyskurs. To ona odkrywa kolejne elementy układanki, zamiast miejscowego szefa policji czy detektywa z Kansas, jest też niezależna wobec mężczyzn, a i w romansowej sferze to ona dyktuje warunki i rozdaje karty. Gdy dorzucimy do tego fakt, że Wind Gap odmalowane zostaje jako mieścina będąca pod patriarchalną władzą, a także epizod z przeszłości Camille wpisujący się w to z czym walczy ruch #metoo, to otrzymujemy całkiem zgrabny komentarz społeczny.
Nie gorszy jest także drugi plan, a zwłaszcza Eliza Scanlen jako Amma, młodsza przyrodnia siostra Camille, a jednocześnie nastoletnia wersja doktora Jekylla i pana Hyde’a. W domowych pieleszach to słodka i niewinna dziewczynka bawiąca się domkiem dla lalek, ale poza zasięgiem wzroku apodyktycznej matki pokazuje pazurki, przemieniając się w kosztującą zakazanych owoców nimfetkę. Z kolei Patricia Clarkson jako ekscentryczna Adora Crellin, matka bohaterki, to niemal demoniczna postać, od której bije przejmującym chłodem. Nawet wtedy, gdy próbuje okazać dobroć, czuć w tym wyrachowanie. Bohaterem jest też samo Wind Gap widziane oczami Camille zagłuszającej ciszę ulic dźwiękami silnika swojego zdezelowanego volvo. To niemal wymarłe miasteczko mające obsesję na punkcie “obcych”, zaś uprzejmość miejscowych jest tylko iluzoryczna, bo za plecami rozsiewają oni plotki na temat innych. Nikt nikomu nie pozostaje dłużny – rodziny maltretują się nawzajem psychicznie, a gdy ktoś to dojrzy, odwraca wzrok, wracając do własnych spraw.
Wydawać by się mogło, że historie morderstwa rozgrywające się na amerykańskiej prowincji wśród niewielkiej społeczności nie będą w stanie zaoferować niczego więcej ponad to, co zostało już opowiedziane dziesiątki razy. Owszem, “Ostre przedmioty” nie odkrywają niczego nowego, ale to pasjonujący serial opowiedziany autorskim językiem wizualnym Vallée, który wielką uwagę przykłada nie tylko do obrazu, ale i do dźwięku (soundtrack wypełniony jest mnóstwem muzycznych dobroci, by wspomnieć tylko Led Zeppelin). Mają tu czego szukać fani “True Detective”, jak i ci, którzy słuchali wspomnianych “Wielkich kłamstewek” Kidman, Dern, Woodley i Witherspoon. Jednak to, co najbardziej interesuje twórców “Ostrych przedmiotów”, to nie kryminalna intryga, choć i ta jest dopracowana, a zgłębianie natury zła oraz mrocznych zakątków umysłów postaci. To serial, który rozrywa i wbija się pod skórę, niczym ostrze tnące ciało Camille i układające kolejne rany w słowa. W tym przypadku mogłoby to być słowo “hit”.
Książkę możecie zakupić w księgarni ZNAK tutaj.
Robert Skowroński – krytyk filmowy i muzyczny, a do tego wielbiciel literatury związany niegdyś lub wciąż związany z redakcjami Onet.pl, naEKRANIE.pl, Stopklatka.pl, Antyradio.pl czy z “Nową Fantastyką”. Ponadto amator kawy i urban exploringu, który już chyba na zawsze pozostanie niespełnionym perkusistą.