Powody wizyty profesorów Jerzego Bralczyka i Andrzeja Markowskiego we Wrześni były dwa. Pierwszym było PiENtnaste JubileÓszowe Dyktando Wrzesińskie, a drugim – promocja napisanej wspólnie z prof. Janem Miodkiem książki „Trzy po 33”. Profesorowie wzięli udział w spotkaniu autorskim, po którym byli niezwykle zabiegani – rozmawiali z fanami, podpisywali książki. Znaleźli jednak chwilę na rozmowę.
Spotkanie z panami odbyło się przy okazji wrzesińskiego dyktanda. Czy ortografia jest wciąż ważna w języku polskim, czy może – jak niektórzy sugerują – to już przeżytek?
Andrzej Markowski: – Dlaczego ortografia ma być przeżytkiem? Przecież jeżeli coś zapisujemy, to musimy t jako zapisać, a najlepiej by było, żebyśmy to zapisywali wszyscy jednakowo, żeby nie było nieporozumień, żeby każdy wiedział, o czym jest tekst, który czyta
Jerzy Bralczyk: – Ale jest coraz mniej ważna, bo piszemy coraz częściej na komputerze, a komputer nam poprawia. Dlaczego ma pani takie dziwne drugie imię?
Tak wyszło…
J.B.: - Nie zna pani historii swojego drugiego imienia?
To znaczy…
J.B.: – Dlaczego zaczęła pani od „to znaczy”?
Bo mnie panowie profesorowie onieśmielają.
J.B.: – E, pewnie pani często tak robi, ja zresztą też. Zastanawiała się pani nad tym? Dlaczego zaczynamy od „to znaczy”? A niech się pani kiedyś zastanowi. W ogóle wszystkim tego życzymy. Żeby się zastanawiali nad tym, co mówią, ale także nad swoimi imionami, bo to jest bardzo interesujące i ważne, jakie imiona nosimy. Nie tylko na pierwsze, na drugie też.
A.M.: - Tak, pan profesor napisał książkę „Na drugie Stanisław”.
J.B.: – Bo mam na drugie Stanisław.
Jednym z zagadnień budzących ostatnio wiele emocji są kobiece nazwy zawodów. Co panowie sądzą o żołnierkach, architektkach?
J.B.: – Nie wiem, co z nimi, no są.
A.M.: – Rada Języka Polskiego wydała kiedyś oświadczenie, że są to formy, które mogą być, ale niekoniecznie muszą. Dopóki niektóre z nich budzą zastrzeżenia takie, że Polacy się śmieją z pewnych form, to te formy nie będą używane. No bo właśnie, chyba nie o to chodzi, żeby ośmieszać jakieś zawody.
J.B.: – I nawet przez to, że teraz są wyśmiewane, zamykają sobie drogę w przyszłości. Może by się pojawiły za parę lat, a teraz chyba za wcześnie na premiery, na ministry, na to wszystko.
Czy wypada, żeby ktoś, kto dba o polszczyznę, przeklinał?
J.B.: - Jeżeli ktoś bardzo dba, to nie przeklina.
A.M.: - Kolega Bralczyk nigdy nie przeklina. Rozmawiałem z nim wielokrotnie w sytuacjach prywatnych i bardzo osobistych i nigdy nie słyszałem, żeby przeklinał. On słyszał, jak ja przeklinam.
J.B.: - Ale zawsze trafnie przeklinał profesor Markowski.
A kiedy można trafnie przekląć?
A.M.: – Kiedy jest odpowiednia sytuacja i sposobność ku temu.
J.B.: - Ale takich sytuacji jest niewiele!
A.M.: – Bardzo niewiele, dlatego trzeba…
J.B.: – Ale jak będzie nas dłużej pani męczyła, to może się pojawić taka sytuacja.
Rozmawiała Anna Tess Gołębiowska
fot główna. Albert Zawada/Agencja Gazeta