Kiedy w 1897 roku po raz pierwszy na światło dzienny wypuszczona została powieść gotycka Dracula, Bram Stoker nie przypuszczał, jaką sławę dzięki niej zdobędzie. Wydawca na tytuł również przesadnie nie stawiał, o czym świadczyć mogła choćby pośledniej jakości okładka pierwszego wydania. Książka jednak zyskała ogromną popularność, nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale na całym świecie. Pierwsze tłumaczenia zaczęły pojawiać się już kilka lat po brytyjskiej premierze. Jednymi z najwcześniejszych przekładów były te z krajów skandynawskich. Co ciekawe różnią się one od oryginału wcale niemałymi szczegółami.
Dracula Brama Stokera był publikowany pod tytułem Makt Myrkranna, czyli Siły ciemności, w 1901 roku w odcinkach w jednej z islandzkich gazet. Za tłumaczenie odpowiadał Valdimar Ásmundsson. Nikt jednak islandzką wersją słynnej powieści się nie interesował i być może taki stan utrzymałby się przez kolejnych kilkadziesiąt lat, ale w końcu uwagę badaczy przykuła przedmowa Brama Stokera napisana specjalnie na potrzeby książkowego wydania Makt Myrkranna. Nadal jednak nikt nie pomyślał, żeby porównać tekst tłumaczenia z oryginałem. Aż do 2014 roku, kiedy holenderski pisarz, historyk i badacz Hans Corneel de Roos sięgnął do islandzkiej wersji Draculi. Jakież było jego zdziwienie, kiedy okazało się, że jest ona tak różna od materiału wyjściowego. Wielu bohaterów nazywało się zupełnie inaczej, tekst był krótszy, miał również inną strukturę, znajdowało się w niej także więcej wątków erotycznych. Na marginesie de Roos twierdzi, że wersja Ásmundssona jest lepsza od oryginału, ponieważ jest napisana bardziej porywająco bez zbędnego meandrowania.
To jednak nie koniec historii – odkrycie de Roosa otworzyło worek z niespodziankami. Holender postanowił bowiem przełożyć Makt Myrkranna na angielski i wydał książkę w zeszłym roku w amerykańskim wydawnictwie The Overlook Press. Niedługo później zgłosił się do niego szwedzki badacz literatury Rickard Berghorn z rewelacjami, że dotarł do jeszcze wcześniejszej wersji skandynawskiego Draculi. Ta również publikowana była w odcinkach, tym razem w szwedzkiej gazecie Dagen and Aftonbladet w roku 1899! Konkretne przesłanki wskazują, że islandzkie tłumaczenie mogło być oparte o szwedzką wersję Draculi. Świadczą o tym zarówno podobieństwa fabularne – w tym sceny, których brakuje w oryginale Stokera – oraz tytuł – w szwedzkiej gazecie powieść ukazywała się jako Mörkrets makter, czyli znowu Siły ciemności. Pojawiają się jednak również różnice: szwedzki tekst jest jakby pełniejszy i zawiera sceny, których nie ma ani w Draculi, ani w islandzkiej adaptacji.
Spędziłem trzy lata, starając się znaleźć bezpośrednie połączenie między Valdimarem Ásmundssonem a Bramem Stokerem. Taki kontakt wyjaśniałby, jak niektóre elementy z notatek Brama dotyczących Draculi, które nie zostały wydane w wersji z powieści z 1987 roku mogły trafić do Makt Myrkranna – jeśli to oczywiście nie dzieło przypadku. Teraz wychodzi na to, że powinniśmy raczej zacząć szukać połączenia między Stokerem a Haraldem Sohlmanem, redaktorem naczelnym Dagen and Aftonbladet – ponownie zakładając, że Stoker przyłożył rękę do stworzenia tej bardziej erotycznej i politycznej wersji. A w to wierzy Rickard, powiedział Hans Corneel de Roos.
Cała ta sprawa jest niezwykle fascynująca. Ciekawe, do jakich wniosków ostatecznie uda się dojść badaczom. Czy Bram Stoker mógł rzeczywiście we współpracy ze skandynawskimi tłumaczami przygotować specjalną wersję powieści, czy może była to tylko inwencja znudzonych książką redaktorów i sam Irlandczyk nie wiedział, co dzieje się z jego dziełem? Tak czy inaczej nasuwa się jeden oczywisty wniosek: lektura przekładów literackich wymaga od nas ogromnego kredytu zaufania wobec translatorów.
źródło: icelandmonitor.mbl.is
Przygotował Oskar Grzelak