Aktualności

Dan Brown w Polsce – relacja ze spotkania z autorem “Początku”

Wspo­mnia­ny Robert Lang­don naro­dził się na kar­tach powie­ści “Anio­ły i demo­ny”, ale roz­głos i miej­sce w popkul­tu­rze zapew­nił mu póź­niej­szy IB, któ­ry roz­szedł się w nakła­dzie prze­kra­cza­ją­cym 80 milio­nów egzem­pla­rzy. Przy takiej bazie fanów nie ma się co dzi­wić, że boha­te­rem zain­te­re­so­wa­ło się Hol­ly­wo­od obda­rza­jąc go twa­rzą Toma Hank­sa i prze­kła­da­jąc książ­kę na język kina. Póź­niej powsta­ły jesz­cze dwie odsło­ny fil­mo­we­go cyklu, a nie­wy­klu­czo­ne, że będzie ich jesz­cze wię­cej, bo oto Dan Brown już po raz pią­ty powo­łał dziel­ne­go uczo­ne­go do zadań spe­cjal­nych, tym razem wysy­ła­jąc go do upal­nej Hisz­pa­nii. Autor posta­rał się, żeby przez kil­ka­set stron tem­pe­ra­tu­ra nie opa­da­ła, i nie cho­dzi tu wca­le o roz­grza­ne powie­trze Katalonii.

Pod­czas swo­jej pierw­szej wizy­ty nad Wisłą autor spo­tkał się natu­ral­nie z pyta­nia­mi doty­czą­cy­mi jego nowe­go dzie­ła, ale tak­że tymi odno­szą­cy­mi się do meto­dy pra­cy czy pla­nów na przy­szłość. W “Począt­ku” Dan Brown sta­wia pyta­nie o to czy Bóg jest w sta­nie zwy­cię­żyć poje­dy­nek z nauką? Twór­ca “Anio­łów i demo­nów”, choć sam wycho­wał się w głę­bo­ko wie­rzą­cej chrze­ści­jań­skiej rodzi­nie, zwró­cił uwa­gę na to, że daw­ni bogo­wie ode­szli w zapo­mnie­nie wraz z coraz to now­szy­mi odkry­cia­mi nauki. Zda­niem auto­ra podob­ny los może spo­tkać panu­ją­ce obec­nie reli­gie, któ­re być może za kil­ka­set lat tak­że sta­ną się relik­tem prze­szło­ści pod wpły­wem kolej­nych odkryć. To dość kon­tro­wer­syj­na teza, zwłasz­cza, gdy gło­si się ją w Pol­sce, kra­ju, w któ­rym wia­ra odgry­wa klu­czo­wą rolę w życiu wie­lu oby­wa­te­li. Czy Dan Brown boi się zarzu­tów o wygła­sza­nie, jak nie­któ­rzy mogli­by to nazwać, bluź­nierstw? Nawią­za­nie dia­lo­gu i pozna­nie spoj­rze­nia innych osób jest bar­dzo waż­ne – wyznał Brown. Autor fak­tycz­nie musiał się zmie­rzyć z kry­ty­ką, na któ­rą odpo­wie­dział: Nie twier­dzę, że nie moż­na być jed­no­cze­śnie inte­lek­tu­ali­stą i wie­rzą­cym, bo sam mam takich przy­ja­ciół, z któ­ry­mi świet­nie się doga­du­ję. Taka też była moja mat­ka. Uwa­żam jed­nak, że będąc racjo­nal­nym czło­wie­kiem trud­no jest przyj­mo­wać nie­któ­re prze­ka­zy z Biblii za fakt. Histo­ria Ada­ma i Ewy to pięk­ny mora­li­tet i meta­fo­ra, ale nie fakt. Obec­nie wie­lu mło­dych ludzi kie­ru­je się roz­sąd­kiem i odkry­wa świat poprzez inter­net. Oni nie uwie­rzą we wszyst­ko to, co pro­po­nu­je Biblia. Powin­ni­śmy roz­róż­nić co nale­ży czer­pać z reli­gii, a cze­go nie. Sam wie­rzy­łem we wszyst­ko co prze­ka­zy­wał Kościół, dopó­ki dowie­dzia­łem się czym jest ewo­lu­cja. Wciąż mam sza­cu­nek do reli­gii, ale uwa­żam, że Kościół nie poma­ga sobie przed­sta­wia­jąc swo­ją naukę jako nie­pod­le­ga­ją­ca kwe­sto­wa­niu. To nie jest zapro­sze­nie do dia­lo­gu i może znie­chę­cić wie­lu młodych.

Skąd wyni­ka suk­ces posta­ci Rober­ta Lang­do­na, któ­ry w “Począt­ku” zali­czył już swój pią­ty raz na łamach powie­ści? Według Brow­na popkul­tu­ra jest peł­na mło­dych i przy­stoj­nych boha­te­rów, któ­rzy potra­fią wła­dać bro­nią i zna­ją sztu­ki wal­ki. Pro­ta­go­ni­sta “Kodu Leonar­da da Vin­ci” sytu­uje się na zupeł­nie prze­ciw­le­głym bie­gu­nie, ale w tym wła­śnie tkwi jego klucz do suk­ce­su. Robert Lang­don to postać, któ­rą sam chciał­bym być. Jest pie­kiel­nie inte­li­gent­ny i dużo odważ­niej­szy ode mnie. Gdy­bym zna­lazł się w jego skó­rze, to ucie­kał­bym gdzie pieprz rośnie. Lang­don jest jak więk­szość z nas i chy­ba dla­te­go stał się popu­lar­ny – czy­tel­nik jest się w sta­nie z nim utoż­sa­mić. To pro­fe­sor, a zna­my prze­cież takich ludzi z nasze­go życia, albo nawet sami nimi jesteśmy. 

Spe­cja­li­sta od sym­bo­li­ki na kar­tach powie­ści, po tym jak prze­mie­rzył już m.in. Wło­chy i Fran­cję, tra­fia tym razem do Hisz­pa­nii. Dla Brow­na to szcze­gól­ne miej­sce, gdyż miesz­kał tam jako nasto­la­tek, ale to też prze­strzeń, któ­ra zda­niem auto­ra ide­al­nie współ­gra z tema­ty­ką “Począt­ku”. Zako­cha­łem się w tam­tej­szej kul­tu­rze, a akcję książ­ki osa­dzi­łem w tym miej­scu, bo Hisz­pa­nia ma chrze­ści­jań­ską tra­dy­cję, ale to też miej­sce ogrom­ne­go postę­pu nauki i tech­ni­ki. Może po wizy­cie w Pol­sce Brown pomy­śli o tym, aby w przy­szło­ści wysłać Rober­ta Lang­do­na do kra­ju nad Wisłą? Sonia Dra­ga, moja pol­ska wydaw­czy­ni, opro­wa­dzi mnie po histo­rycz­nych loka­li­za­cjach War­sza­wy i Kra­ko­wa. Zej­dzie­my też pod zie­mię, a Lang­don tego nie­na­wi­dzi. Może roz­ka­żę mu sta­wić czo­ła swo­im demo­nom i wyślę go pod uli­ce Kra­ko­wa? Zoba­czy­my, prze­cież. nie może mi się prze­ciw­sta­wić – zażar­to­wał autor.

Pisarz wyznał, że “Począ­tek” powsta­wał w ciszy, któ­rej potrze­bo­wał on do sku­pie­nia. Dzień Brow­na zaczy­na się wcze­śnie po sze­ściu godzi­nach snu i zaser­wo­wa­niu sobie sta­wia­ją­cej na nogi kawy z domiesz­ką ole­ju koko­so­we­go. W cią­gu doby autor ma nie­kie­dy do zała­twie­nia spra­wy biz­ne­so­we na mie­ście, ale pozwa­la też sobie na chwi­le wytchnie­nia. Wów­czas czas spę­dza przy pia­ni­nie, na spa­ce­rze po pla­ży czy… na wisze­niu do góry noga­mi. To w celu wypro­sto­wa­nia ple­ców po dłu­gich godzi­nach ślę­cze­nia nad kom­pu­te­rem, a ten nie jest pod­łą­czo­ny do sie­ci w oba­wie przed pró­ba­mi wykrad­nię­cia pli­ków z dys­ku Brow­na. Jeste­śmy ostroż­ni, zarów­no ja, jak i wydaw­nic­twa. Nigdy nie podró­żu­ję z waż­ny­mi rze­cza­mi, któ­re mógł­bym zgu­bić. Jak prze­ka­zu­je książ­kę do wydaw­cy, to wszyst­ko odby­wa się przy naj­wyż­szej dba­ło­ści o bez­pie­czeń­stwo. Mnó­stwo szy­frów i kodów. Na eta­pie prze­kła­da­nia “Począt­ku” na inne języ­ki zapro­si­li­śmy tłu­ma­czy do Bar­ce­lo­ny na kil­ka tygo­dni. Jak uwi­nę­li się z pra­cą, to zwró­ci­li­śmy ich świa­tu (śmiech).

Autor pod­czas swo­jej tra­sy pro­mo­cyj­nej po Euro­pie wyznał wcze­śniej, że myśli o napi­sa­niu książ­ki non-fic­tion. Nie­ste­ty, ale drą­że­nie tema­tu nie przy­nio­sło uzy­ska­nia odpo­wie­dzi na temat tego, co krą­ży po gło­wie Brow­na. Podob­nie zresz­tą w kwe­stii kolej­nych adap­ta­cji fil­mo­wych jego powie­ści. To wie­dza tajem­na i dopie­ro przy­szłość odsło­nie wszyst­kie kar­ty, ale jako cie­ka­wost­kę pisarz wyznał, że wbrew powszech­nej opi­nii nie ma on duże­go wpły­wu na pra­ce przy ekra­ni­za­cjach jego ksią­żek. Twór­cy są mili i stwa­rza­ją pozo­ry tego, że mam, ale tak nie jest. Nie żebym chciał. Ron Howard i Tom Hanks to pro­fe­sjo­na­li­ści. Podo­ba mi się to, że mają sza­cu­nek do mate­ria­łu źró­dło­we­go, któ­ry jest trud­ny do prze­ło­że­nia na język kina – stwier­dził.

Dawa­nie dro­go­wska­zów do dal­szych poszu­ki­wań – wła­śnie to Dan Brown uwa­ża za naj­waż­niej­sze w swo­jej twór­czo­ści. Autor liczy na to, że jego czy­tel­nik po zakoń­cze­niu lek­tu­ry zosta­nie z listą kolej­nych tytu­łów, dzię­ki któ­rym będzie mógł zgłę­biać tema­ty zasy­gna­li­zo­wa­ne przez auto­ra “Począt­ku”. Pod­sy­ca­nie inte­lek­tu­al­nej cie­ka­wo­ści swo­ich odbior­ców to misja Dana Brow­na, któ­ry swo­je suk­ce­sy woli cele­bro­wać w ciszy, bo jak twier­dzi: To wszyst­ko jest pra­cą zbio­ro­wą. Owszem, to ja piszę książ­kę, ale póź­niej ktoś ją musi wydać, prze­tłu­ma­czyć i sprze­dać. Jestem wdzięcz­ny tym ludziom za pomoc, bez nich nie mógł­bym mówić o suk­ce­sach i kon­ty­nu­owa­niu swo­jej pra­cy, a jest to wspa­nia­ły spo­sób na spę­dze­nie życia.


Robert Skow­roń­ski – kry­tyk fil­mo­wy i muzycz­ny, a do tego wiel­bi­ciel lite­ra­tu­ry zwią­za­ny nie­gdyś lub wciąż zwią­za­ny z redak­cja­mi Onet.pl, naEKRANIE.pl, Stopklatka.pl, Antyradio.pl czy z “Nową Fan­ta­sty­ką”. Ponad­to ama­tor kawy i urban explo­rin­gu, któ­ry już chy­ba na zawsze pozo­sta­nie nie­speł­nio­nym perkusistą.

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy