Wywiady

Carice Van Houten (serialowa Melisandre) o wydarzeniach w serialu Gra o tron – specjalnie dla nas!

Zoba­czy­li­śmy już trzy odcin­ki siód­me­go sezo­nu “Gry o tron”. Akcja posu­wa się szyb­ko, a boha­te­ro­wie szy­ku­ją się do osta­tecz­ne­go star­cia. Jed­ną z waż­nych boha­te­rek serii pozo­sta­je czer­wo­na kapłan­ka – Meli­san­dre, w któ­rą wcie­la się Cari­ce Van Houten. Z aktor­ką roz­ma­wia­my o jej boha­ter­ce i bie­żą­cym sezonie.

Co dzie­je się u Meli­san­dre na począt­ku sezo­nu siódmego?

CVH: Wybie­ra się do Smo­czej Ska­ły, gdzie spo­tka­li­śmy ją po raz pierw­szy kil­ka sezo­nów temu. Meli­san­dre jedzie tam, aby oświad­czyć Mat­ce Smo­ków [Daene­rys], że musi spo­tkać się z Jonem Sno­wem, któ­ry jest jej prze­zna­czo­ny. Moja boha­ter­ka zaczy­na w koń­cu w nie­go wie­rzyć. Myślę, że nie ma inne­go wyj­ścia, bo zosta­ła wygna­na i nie może zwra­cać na sie­bie uwa­gi. Meli­san­dre chce, żeby Daene­rys wie­dzia­ła o ist­nie­niu Jona, ale musi pozo­stać nie­zau­wa­żo­na przez jej otoczenie.

Jaka jest reak­cja Daene­rys? Czy chce wysłu­chać, co Kobie­ta w Czer­wie­ni ma jej do powiedzenia?

CVH: Tak. To zabaw­ne, że roz­ma­wia­my o Kobie­cie w Czer­wie­ni, bo nadal jestem inna niż w sezo­nie dru­gim. Chy­ba nigdy nie będę już taka jak kie­dyś. Meli­san­dre się zmie­ni­ła i darzy Daene­rys ogrom­nym sza­cun­kiem. Siód­ma część seria­lu jest dość nie­zwy­kła, bo w koń­cu widzi­my w jed­nej sali róż­nych boha­te­rów, któ­rzy albo nigdy się wcze­śniej nie spo­tka­li albo dłu­go się nie widzie­li. Wszy­scy akto­rzy bar­dzo się z tego cie­szy­li i myślę, że będzie to też grat­ka dla naszych widzów.

Pyta­nie: Czy nowy sezon został zre­ali­zo­wa­ny z jesz­cze więk­szym roz­ma­chem niż wcze­śniej­sze części?

CVH: Chy­ba tak. Mie­li­śmy więk­szy budżet, a w tym sezo­nie jest mniej odcin­ków, dzię­ki cze­mu nasz serial coraz bar­dziej przy­po­mi­na film. Podej­rze­wam, że pro­du­cen­ci chcą zakoń­czyć cykl moc­nym akcen­tem, a my powo­li zmie­rza­my do finału.

Czy Meli­san­dre w koń­cu zro­zu­mia­ła, że praw­dzi­wym zagro­że­niem nie jest woj­na mię­dzy Daene­rys i Cer­sei? Czy wła­śnie dla­te­go nie­ustan­nie powta­rza „Powin­ni­ście słu­chać Jona Snowa”?

CVH: Myślę, że ma tego świa­do­mość. Nie sądzę, aby wie­dzia­ła jak oni [Inni] wyglą­da­ją, ale wie, że są dla jej świa­ta ogrom­nym zagro­że­niem. Cały czas pró­bu­je dostrzeć ich w pło­mie­niach. Zale­ży mi na tym, żeby Meli­san­drę nie była odbie­ra­na przez widzów jako z natu­ry zła boha­ter­ka, ale ktoś, kto robi róż­ne rze­czy dla dobra ogó­łu, z prze­ko­na­nia, że poświę­ce­nie jest koniecz­ne. Ona gorą­co w to wie­rzy i wła­śnie dla­te­go może się nam wyda­wać, że nie odczu­wa żad­nych emo­cji. Nie chcę przez to powie­dzieć, że jest dobra, ale nie jest też zła do szpi­ku kości.

Jak bar­dzo Meli­san­dre zmie­ni­ła się po śmier­ci Stannisa?

CVH: Przede wszyst­kim, przy­zna­ła się do błę­du. Jestem prze­ko­na­na, że nie mia­ła świa­do­mo­ści, że wszyst­ko tak się skoń­czy. Popeł­ni­ła ogrom­ny błąd. Jej świat legł w gru­zach, a ona poka­za­ła swo­je sła­bo­ści, cze­go nigdy się po niej nie spo­dzie­wa­łam. Oprócz tego jest jesz­cze jed­na rzecz, o któ­rej odwie­dzi­li­śmy się w poprzed­nim sezo­nie – Meli­san­dre jest bar­dzo sta­rą kobietą.

Czy Two­ja boha­ter­ka powie­dzia­ła komuś, że wskrze­si­ła Jona Snowa?

CVH: Zasu­ge­ro­wa­ła. Powie­dzia­ła Daene­rys „Musisz go tu spro­wa­dzić, by opo­wie­dział ci, co widział na wła­sne oczy”. Nie mówi jej tego sama, bo praw­do­po­dob­nie Daene­rys nigdy by jej nie uwie­rzy­ła, ale nale­ga, żeby spo­tka­ła się z Jonem.

Czy nadal marzy jej się romans z Jonem Snowem?

CVH: Ta myśl przy­szła jej kie­dyś do gło­wy, kie­dy Meli­san­dre dała się ponieść swo­im emo­cjom, ale teraz kon­se­kwent­nie reali­zu­je swo­ją misję, a oca­lić nas może tyl­ko Jon.

Czy uwa­żasz, że Meli­san­dre jest nie­zwy­kłą i cie­ka­wą bohaterką?

CVH: Tak, jest sil­ną kobie­tą. Nie jest wyłącz­nie czy­jąś żoną, któ­ra zosta­ła w domu z dzieć­mi, zamar­twia­jąc się co teraz będzie. Ona bie­rze spra­wy w swo­je ręce. Bar­dzo dłu­go nie­wie­le wie­dzie­li­śmy na jej temat, ale przy­szedł czas, kie­dy pozna­li­śmy jej tajem­ni­ce. Meli­san­dre nie prze­wi­dzia­ła jak dalej poto­czy się histo­ria, a my już nie­dłu­go dowie­my się wię­cej na temat tego, w co napraw­dę wierzy.

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy