Terry Pratchett opuścił naszą planetę w 2015 roku. Pozostawił jednak po sobie olbrzymią spuściznę kilkudziesięciu książek – które w dodatku w większości były dobre. Wiadomo, że z jakością nie zawsze idzie popularność, ale Pratchettowi udało się to osiągnąć. Jest jednym z najchętniej czytanych współczesnych pisarzy, jego powieści są publikowane na całym świecie, na ich podstawie powstawały filmy, gry, sztuki teatralne i komiksy.
Autor posiadał olbrzymi talent do opowiadania oraz gargantuiczne poczucie humoru – bardzo absurdalnego, szalonego humoru. A przy tym wykorzystywał te umiejętności by mówić o rzeczach ważnych, przez co jego utwory nie były wyłącznie rozrywką. Dobrze jest więc tego pisarza znać, a my podpowiadamy, od których książek zacząć.
Twórczość Pratchetta to przede wszystkim „Świat Dysku” – wielotomowa seria fantasy (lub raczej: opierająca się na niektórych motywach właściwych dla tego gatunku), której akcja dzieje się na płaskim świecie, podróżującym przez kosmos na grzebiecie czterech słoni, umieszczonych z kolei na skorupie gigantycznego żółwia. Taka kosmologia sugeruje bardzo groteskową geografię oraz równie absurdalne historie rozgrywające się w tej rzeczywistości. I tak faktycznie jest. Centralnym punktem (choć nie w geograficznym rozumieniu tego słowa) jest Ankh-Morpork – perła miast (jeśli pod tym pojęciem mamy na myśli kawałek śmiecia pokryty wydzieliną chorego mięczaka). Panujący w mieście ustrój można podsumować hasłem „Jeden człowiek – jeden głos”. Rządzący nim Patrycjusz jest właśnie tym człowiekiem, który ma głos. Oprócz tego w metropolii funkcjonuje szereg gildii – m.in. błaznów, alchemików, żebraków, złodziei i skrytobójców. Wszystkie działają absolutnie legalnie, jako że Patrycjusz uważa, że zamiast walczyć z przestępczością, znacznie lepiej ją zalegalizować i zmusić do płacenia podatków. Ankh-Morpork to także olbrzymi tygiel, gdzie mieszają się kultury z całego Dysku; obok siebie żyją ludzie, krasnoludy, trolle, przybysze z Klatchu, Quirmu, Lancre i wielu innych krain. Jest też tu miejsce dla, przykładowo, nieumarłych, którzy zrzeszają się w organizację i walczą o równe prawa.
Wiele pieśni napisano na temat tej gwarnej metropolii. Najsłynniejsza z nich to oczywiście „Pod dachami Ankh-Morpork”, ale warto też wspomnieć „Zabierz mnie daleko od Ankh-Morpork”, „Boję się, że wracam do Ankh-Morpork” i stary przebój „Zaraza z Ankh-Morpork”.
A jeśli szukamy środka geograficznego, to jest nim góra Cori Celesti. Tam mieszka większość bogów i właśnie w tym miejscu toczą oni swoje gry, w których stawką są dusze śmiertelników. Nikt nie chce grać z Losem.
Los zawsze wygrywa. Większość bogów rzuca kośćmi, ale Los gra w szachy i nikt się nie orientuje – dopóki nie jest za późno – że przez cały czas miał dwie królowe.
Innym ważnym miejscem jest Lancre, górska kraina, słynna ze swoich czarownic, gdzie jedyny płaski kawałek gruntu jest trzymany w muzeum. Hen za morzami rozpościera się, stylizowane na feudalne Chiny (z domieszką kultury japońskiej i rosyjskiej) Imperium Agatejskie, rządzone przez Cesarza i pięć potężnych rodów: Sungów, Tangów, Hongów, Fangów i McSweeneyów.
Wybór był dla Rincewinda całkiem jasny. Z jednej strony istniało miasto Hunghung, oblegane, pulsujące rewolucją i niebezpieczeństwem. Z drugiej strony była reszta świata. Uznał zatem za ważne, by wiedzieć, gdzie leży Hunghung, aby przypadkiem tam nie trafić. Dokładnie wysłuchał wskazówek Saveloya, po czym ruszył w przeciwną stronę.
To tylko kilka lokacji, które warto odwiedzić podczas podróży po Dysku. Świat Pratchetta jest niezwykle bogaty, tworząc go, autor pełnymi garściami czerpał z naszej kultury i historii, przekształcając znane motywy oraz tropy na swoją modłę. Nie jest to tylko postmodernistyczna zabawa, wszystkie te nawiązania i parodie, oprócz wywołania śmiechu u czytelnika, mają też na celu zwrócenie uwagi na pewne problemy i mechanizmy, z którymi musi się ścierać współczesny człowiek.
Jak już mówiliśmy, cały cykl to kilkadziesiąt książek. Można z nich wyodrębnić kilka serii, związanych głównymi bohaterami i typami historii, jakie są w nich przedstawiane.
Jeśli nie jesteście dzikimi fanami fantasy, to raczej nie polecalibyśmy czytania „Świata Dysku” od początku. Pierwsze dwa tomy bardzo silnie skupiają się na parodiowaniu klasyki gatunku i nie są jeszcze tak dobre jak późniejsze dokonania Pratchetta. Nie można nazwać ich złymi książkami, ale widać w nich jeszcze, że to dopiero początek jego ścieżki. Tylko, że te dwie to również pierwsze części cyklu o Rincewindzie – nieudanym magu, który cały czas stara się uciec od problemów oraz znaleźć jakieś miejsce, gdzie nikt nie będzie od niego niczego chciał. A przynajmniej nie będzie nastawał na jego życie. Na szczęście bez znajomości ich kolejne pozycje z tym bohaterem też będą zrozumiałe, a po przeczytaniu ich zawsze można wrócić do tych początkowych – „Koloru magii” i „Blasku fantastycznego”.
Szczególnie warte przeczytania książki o Rincewindzie:
„Ciekawe czasy”. Jedna z najlepszych powieści za „Świata Dysku”, w której bohater przenosi się do wspomnianego już imperium Agatejskiego. Czasy dla tego państwa są o tyle ciekawe, że w każdej chwili może wybuchnąć rewolucja, a na teren kraju przeniknęła Srebrna Orda – grupa bardzo starych barbarzyńców, dowodzonych przez starego znajomego Rincewinda, Dżyngis Cohena.
Niedoświadczony więzień natychmiast rzuciłby się do ucieczki. Ale Rincewind ukończył studia doktoranckie na kierunku pozostawania przy życiu. Wiedział, że w takich sytuacjach najlepszym rozwiązaniem jest uwolnienie wszystkich więźniów. Potem należy klepnąć każdego z nich w ramię, szepnąć “Szybko! Idą po ciebie!”, a następnie usiąść w miłym i spokojnym miejscu, dopóki pogoń nie zniknie w oddali.
Bezpośrednią kontynuacją jest „Ostatni kontynent”, w którym bohater trafia na legendarny ląd Czteriksy, gdzie spotyka mnóstwo postaci i motywów związanych z Australią. Kraina wydaje się być o tyle dziwna, że deszcz traktowany jest jak mit, a czas biegnie w bardzo specyficzny sposób – przeszłość nieustannie miesza się z teraźniejszością. Tymczasem inni czarodzieje z Niewidocznego Uniwersytetu zostają przeniesieni w odległą przeszłość i poznają Boga Ewolucji (który sam uważa się za ateistę).
- Będzie dobrze. Nie ma zmartwienia.
To była zadziwiająca fraza. Praktycznie rzecz biorąc, magiczna sama w sobie. Po prostu… sprawiała, że wszystko stawało się lepsze. Rekin odgryzł ci nogę? Nie ma zmartwienia. Poparzyła cię meduza? Nie ma zmartwienia! Jesteś trupem? Będzie dobrze, nie ma zmartwienia. Co dziwne, to chyba działało.
Wątek wiekowych barbarzyńców kontynuowany jest w „Ostatnim bohaterze”. To książka różniąca się formą od innych pozycji ze Świata Dysku – wydana w formacie A4 i bogato ilustrowana przez Paula Kidby’ego (który notabene jest też autorem wielu okładek do innych powieści z tego cyklu). Fabuła opowiada o tym, jak to rozczarowany życiem Cohen i jego koledzy chcą dokonać ostatniego bohaterskiego czynu. Pierwszy bohater zasłynął tym, że wykradł bogom ogień. Teraz ostatni bohaterowie chcą go im zwrócić. Z procentem.
Bardzo starymi bohaterami – poprawił historyk. – To tylko oznacza, że mają bardzo duże doświadczenie w osiąganiu tego, co zamierzyli.
Inne książki, w których występuje Rincewind: „Czarodzicielstwo”, „Eryk”, „Niewidoczni Akademicy” i wszystkie części „Nauki Świata Dysku”.
Czytaj dalej o pozostałych tytułach Mistrza Pratchetta
Dla miłośników kryminałów noir odpowiednim początkiem będzie cykl o Straży Miejskiej, działającej w Ankh-Morpork. W pierwszej części (“Straż! Straż!”) poznajemy kapitana Samuela Vimes, cynicznego glinę, który nie ma większych nadziei na zmianę czegokolwiek w mieście oraz dwóch jego podkomendnych – niezbyt bystrego sierżanta Freda Colona i kaprala „Nobby’ego” Nobbsa, który jako jedyny człowiek na świecie musi nosić papiery zaświadczające o jego przynależności do gatunku ludzkiego. Sytuacja stróżów prawa ulega znacznej zmianie, kiedy do służby zaciąga się Marchewa Żelaznywładsson, człowiek wychowany przez krasnoludy (i przez to bardziej przywiązany do kultury krasnoludzkiej). Jego uczciwość, prostolinijność oraz brak znajomości układów panujących w mieście sprawiają, że Straż Miejska zaczyna się zmieniać. A przy okazji pokonuje smoka.
Poza tym Straż z zasady nie miesza się do bójek. O wiele prościej jest wkroczyć później i aresztować wszystkich nieprzytomnych.
Ewolucja Straży trwa w „Zbrojnych”, kiedy to dzięki zarządzeniu Patrycjusza do Straży dołączają mniejszości gatunkowe: krasnolud Cuddy, wilkołak Angua i troll Detrytus. Nowi rekruci są jak najbardziej potrzebni – w mieście grasuje morderca, posługujący się nieznaną wcześniej bronią. Przy okazji czytelnik poznaje zawiłości trollowej matematyki oraz sekrety kuchni krasnoludów.
Żyły wystąpiły Marchewie na karku. Podparł się pod boki.
– Młodszy funkcjonariusz Detrytus! — ryknął. — Zasalutować!
Wiele godzin usiłowali go tego nauczyć. Mózg Detrytusa potrzebował czasu, by przyswoić sobie zasadę, kiedy jednak już tam trafiła, nie znikała prędko.
Zasalutował. Ręką pełną krasnoluda.
„Łups!” jest najmniej zabawną powieścią z całego cyklu. To mroczna, ponura historia, w której humor jest tylko dodatkiem. Samuel Vimes prowadzi tutaj śledztwo, które silnie związane jest z legendarną bitwą w dolinie Koom, podczas której obie strony (trolle i krasnoludy) nawzajem wciągnęły się w zasadzkę. Jeśli zagadka śmierci młodego krasnoluda nie zostanie prędko rozwiązana, w mieście może wybuchnąć wojna na tle gatunkowym.
Jeżeli ludzie próbują cię zabić, to znaczy, że robisz coś, jak należy.
Pozostałe książki, gdzie centralnymi postaciami są strażnicy: „Na glinianych nogach”, „Bogowie honor, Ankh-Morpork”, „Piąty Elefant”, „Prawda”, “Straż nocna”, “Potworny regiment” i “Niuch”.
Czytaj dalej o pozostałych tytułach Mistrza Pratchetta
Wspominałem wcześniej o Lancre i tamtejszych czarownicach. Także one mają kilka powieści sobie poświęconych i również wśród nich znajduje się parę pozycji wybijających się ponad (i tak wysoki) poziom dyskowych książek. Cykl skupia się na trzech wiedźmach, pasujących do archetypowych ról czarownic. Młoda, nieśmiała Magrat jest Dziewicą (nawet po wyjściu za mąż), rubaszna Niania Ogg, posiadaczka olbrzymiej rodziny pełni rolę Matki, a Babcia Weatherwax, najpotężniejsza i najbardziej szanowana wiedźma w okolicy to… ta trzecia. Czarownice, mimo iż obdarzone potężną mocą magiczną, starają się jej jednak nie stosować zbyt często, uważając, że prawdziwa sztuka to wiedzieć, kiedy magii nie używać. Polegają głównie na swoim zdrowym rozsądku, sprycie, psychologii i doświadczeniu.
Najlepsze książki o tych postaciach silnie inspirowane są Szekspirem. W „Trzech wiedźmach”, nawiązujących przede wszystkim do „Makbeta”, kowen zajmuje się ochroną syna zamordowanego władcy, a w „Panach i damach” (tu widać głównie „Sen nocy letniej”) muszą powstrzymać najazd elfów z innego świata.
- Chcesz powiedzieć, że zasada niewtrącania się to coś w rodzaju złożenia ślubu, że nie będzie się pływać. I absolutnie nigdy nie łamiesz tej przysięgi, dopóki nie znajdziesz się w wodzie?
- Lepsze to niż utonąć – stwierdziła Niania Ogg.
Pozostałe książki o wiedźmach: „Równoumagicznienie”, „Wyprawa czarownic”, „Maskarada”, „Carpe Jugulum”. Cykl powieści o Tiffany Obolałej również skupia się na wiedzących kobietach, jednak postacie Babci Weatherwax i Niani Ogg występują tam tylko epizodycznie.
Czytaj dalej o pozostałych tytułach Mistrza Pratchetta
Również bardzo ciekawe są książki, w których centralną postacią jest Śmierć. Jak sam siebie określa, jest „antropomorficzną personifikacją ludzkich wyobrażeń na swój temat”. Zawsze mówi WIELKIMI LITERAMI. Pilnuje, żeby ludzie umierali jak należy i przeprowadza ich na drugą stronę (czymkolwiek ona jest). Zdarza mu się jednak odczuwać coś na kształt ludzkich emocji, których jednak za bardzo nie rozumie. Ale kocha kotki.
Z tej półki szczególnie dobrym tytułem jest „Mort”, opowiadający o tytułowym chłopaku, który został przyjęty przez ŚMIERĆ na czeladnika. W siedzibie ponurego żniwiarza poznaje jego przybraną córkę i szykuje się by ewentualnie zająć miejsce mistrza. Ale czy to kiedykolwiek nastąpi?
- Moja babcia mówiła, że umrzeć to jakby zasnąć – oświadczył Mort z odrobiną nadziei w głosie.
– TRUDNO MI TO STWIERDZIĆ. NIE ZDARZYŁO MI SIĘ ANI JEDNO, ANI DRUGIE.
Z kolei w „Kosiarzu” (równie udanym) Śmierć udaje się na urlop i pod imieniem Bill Brama zatrudnia się na pewnej farmie. Jego absencja wywołuje szereg problemów – głównie z tego powodu, że ludzie nagle przestają umierać, a w Ankh-Morpork niespodziewanie pojawiają się supermarkety. W tej powieści debiutuje też Śmierć Szczurów.
Śmierć zrezygnował z ognistych wierzchowców i końskich szkieletów, bo stwierdził, że są niepraktyczne. Zwłaszcza te ogniste. Stale podpalały własną ściółkę, a potem stały w środku pożaru z zakłopotaną miną.
Śmierć pojawia się w prawie wszystkich książkach ze Świata Dysku, jednak szczególną rolę ma (oprócz wyżej opisanych) w „Wiedźmikołaju”, „Muzyce duszy” i „Złodzieju czasu”.
Czytaj dalej o pozostałych tytułach Mistrza Pratchetta
Kolejną ważną postacią, która na stale zagościła w Świecie Dysku jest Moist von Lipwig. To drobny (ale bardzo skuteczny) oszust, którego niecne talenty są wykorzystywane przez Patrycjusza do ratowania podupadających instytucji miejskich.
Po raz pierwszy pojawił się w powieści „Piekło pocztowe”, gdzie, jak sam tytuł wskazuje, objął funkcję naczelnika poczty. A poczta jest w naprawdę kiepskim stanie – panuje tu marazm, chaos, a niedostarczone listy zalegają tonami w każdym pomieszczeniu budynku. Są też ludzie, którym zależy, żeby taki stan się utrzymał. Moist będzie musiał użyć całego zestawu swoich nie-do-końca-uczciwych zagrań, by osiągnąć cel, a przy okazji wynaleźć filatelistykę.
Zawsze pamiętaj, że tłum, który oklaskuje twoją koronację, jest tym samym tłumem, który będzie oklaskiwał twoją egzekucję.
„Świat finansjery”. Po pocztowym sukcesie los umieszcza Moista za sterami Królewskiej Mennicy i banku. Bo mennica najwyraźniej też może przynosić straty – okazuje się, że produkcja pieniędzy jest droższa niż ich nominalna wartość. Sytuacji nie ułatwia fakt, iż właścicielem całego interesu jest pies, a grono potencjalnych spadkobierców zrobi wszystko, by przejąć majątek. Czy rozwiązaniem mogą być papierowe pieniądze?
Należeli do klasy zwanej “starymi pieniędzmi”, co oznaczało, że zarobili je tak dawno, by ciemne czyny, które napełniły ich kufry, stały się historycznie nieistotne. Zabawne, że człowiek zwykle trzyma w tajemnicy ojca rabującego na gościńcach, ale przy kieliszku porto przechwala się praprapradziadkiem będącym handlarzem niewolników.
„Para w ruch” to kolejna część rewolucji przemysłowej w Świecie Dysku. Tak, nastał czas pociągów. I znowu Patrycjusz składa Moistowi propozycję nie do odrzucenia. Cwaniak, który już zajmuje się pocztą, mennicą i bankiem musi teraz na dodatek zarządzać kolejami. Co oczywiście nie jest proste, zwłaszcza, że niektórym pociągi się nie podobają i starają się zrobić wszystko, by nie dopuścić do ich rozwoju. Fabuła nie ogranicza się do okolic Ankh-Morpork, ale wiedzie czytelnika aż do dalekiego Überwaldu.
Miała całkiem niewinną minę – jak góra, która rok po roku nie robi nic groźnego, najwyżej trochę dymi, aż pewnego dnia sprawia, że cała cywilizacja staje się instalacją artystyczną.
W przypadku, gdy ktoś nie jest pewny, czy Świat Dysku jest dla niego odpowiedni i nie chce się wplątywać w dłuższe cykle (choć tak na dobrą sprawę każdą książkę z danej „serii” można czytać osobno), to informuję, że kilka tytułów nie jest związanych z żadnym z nich. I wciąż pozostają świetnymi powieściami.
Weźmy na przykład „Pomniejsze bóstwa”. W tej książce Pratchett bierze na warsztat kwestię religii i rozprawia się z nią z całą swoją ateistyczną gracją. Czytelnik poznaje religię Omnian – bardzo potężny i fanatyczny kult, który pozostaje monoteistycznym, mimo iż cała reszta Dysku doskonale sobie zdaje sprawę z istnienia mnogości bóstw. Wbrew wszystkim wierzą też, że świat ma kształt kuli, a teorie o płaskim dysku traktują jak groźną herezję. Niestety, sam wszechpotężny Om nie czuje się zbyt dobrze. Bóg stracił większość swoich mocy, kiedy okazało się, że właściwie nie ma wyznawców, a jedyną osobą, która naprawdę w niego wierzy jest niezbyt bystry klasztorny nowicjusz – Brutha.
Kiedy się jest bogiem, kłopot polega na tym, że nie ma się do kogo modlić.
Inną godną polecenia książką tego typu są „Piramidy”. To historia następcy tronu państwa wzorowanego na starożytnym Egipcie. Młody Teppic kończy właśnie prestiżową szkołę dla skrytobójców, kiedy dowiaduje się, że jego ojciec właśnie umarł i musi wracać do kraju, by objąć tron. Sprawowanie władzy nie jest jednak łatwe, zwłaszcza w państwie tak przywiązanym do tradycji jak Djelibeybi, gdzie piramidy są naprawdę ważną sprawą.
Przy okazji: wbrew popularnym wierzeniom, piramidy nie ostrzą żyletek. Po prostu przenoszą je w czasie do chwili, kiedy jeszcze nie były tępe. Przyczyny tego faktu są prawdopodobnie kwantowe.
Pratchett może również zainteresować osoby, które z literaturą fantastyczną nie mają za wiele do czynienia, a za to interesują się nauką. Cztery części „Nauki Świata Dysku” zostały napisane wspólnie z Jackiem Cohenem (biologiem) i Ianem Stewartem (matematykiem). Historie o magach (którzy w Świecie Dysku są odpowiednikiem środowisk naukowych) przeplatane są przez artykuły popularnonaukowe, wyjaśniające zagadnienia z dziedziny fizyki, biologii i matematyki. Pratchett jak zwykle nie zawodzi. Podobnie naukowcy – to nie tylko mądrzy ludzie, znający się na rzeczy, ale też zdolni popularyzatorzy nauki, umiejący przekazać swoją wiedzę.
Uniwersytetowi zawsze opłaca się mieć Coś Bardzo Wielkiego. Zajmuje ono młodszych pracowników, dając ulgę tym starszym (zwłaszcza, jeśli CBW usytuowane jest w pewnej odległości od centrum nauczania), oraz zużywa dużo pieniędzy, które w przeciwnym razie leżałyby tylko i sprawiały kłopoty lub były wykorzystane przez wydział socjologii albo, prawdopodobnie, jedno i drugie.
Czytaj dalej o pozostałych tytułach Mistrza Pratchetta
Twórczość Pratchetta to jednak nie tylko „Świat Dysku”. W swojej karierze autor napisał szereg powieści, które nie są związane z jego najważniejszym cyklem.
Jeśli lubicie Neila Gaimana, to przeczytajcie „Dobry Omen” – książkę, nad którą obaj dżentelmeni pracowali wspólnie. To zakręcona opowieść o Apokalipsie, gdzie nic idzie tak jak iść miało. Anioł i diabeł są najlepszymi kumplami, Antychryst zostaje wychowany przez nie tę rodzinę, przez którą powinien, a jedyna prawdziwa przepowiednia nie jest zbyt zrozumiała dla współczesnego człowieka.
- Nie rozumiem, co jest tak fajnego w stworzeniu ludzi jako ludzi, a potem robieniu awantur, że się zachowują jak ludzie – przerwał surowo Adam. – A poza tym, gdybyście przestali mówić ludziom, że będzie ze wszystkim zrobiony porządek, jak już umrą, to by może spróbowali zrobić porządek, póki jeszcze żyją.
Trochę młodszym czytelnikom można polecić „Opowieści o Johnnym Maxwellu”. Wydawnictwo Rebis opublikowało jakiś czas temu w jednym tomie wszystkie trzy książki wchodzące w skład tej serii. Tytułowy bohater to typowy angielski nastolatek, który wraz ze swoimi kolegami musi zmierzyć się z bardzo nietypowymi problemami. Podróżująca w czasie staruszka, postacie z gry komputerowej, mające dość rozlewu krwi, zmarli, którzy nie zgadzają się na likwidację ich cmentarza – absurdalne pomysły znajdują u Pratchetta odpowiednie rozwinięcie, przez co historie o Johnnym czyta się prawie tak dobrze jak „dyskowe” powieści.
Istniały dwie szkoły głoszące co zrobić z tym wieżowcem. Pierwsza postulowała, żeby wysiedlić mieszkańców i zburzyć budynek, natomiast druga żeby zburzyć budynek.
Dobrym początkiem jest też „Dywan”. To kolejna pozycja, którą spokojnie można dać mniej doświadczonym czytelnikom. Pratchett przedstawia tutaj dosyć typową historię z gatunku fantasy, jednak całą akcję umieszcza między włosami dywanu i faszeruje ją solidną dawką swojego absurdalnego humoru.
Na początku była jedynie nie kończąca się płaskość. A potem stał się Dywan…
Pratchett napisał też kilka książek science-fiction. To właśnie w powieści „Dysk” (inne tłumaczenie tytułu: „Warstwy wszechświata”) zadebiutowała płaska planeta. Nie jest to jednak książka uważana za część „Świata Dysku” – rozwiązania w niej zastosowane znacznie różnią się od tych z późniejszych powieści. „Dysk” to jedna z wcześniejszych książek Pratchetta – po raz pierwszy została wydana w 1981 roku.
Tworzenie nie jest czymś, co robią bogowie. Jest czymś, czym oni są.
Świeższym przykładem jest „Długa Ziemia”, cykl (a także tytuł pierwszej książki z tej serii) napisany wspólnie ze Stephenem Baxterem. Autorzy wzięli na warsztat tematykę światów równoległych, z których każdy różni się w jakiś sposób od pozostałych. Odkrycie sposobu przemieszczania się między nimi daje początek gorączce kolonizacyjnej – żadna bowiem z odkrytych rzeczywistości nie jest zamieszkała przez ludzi. Jednocześnie bardzo zmienia się sytuacja w naszym świcie. Główny bohater, pracujący dla korporacji, której współwłaścicielką jest sztuczna inteligencja wyrusza na misję, która ma go zaprowadzić tam, gdzie nikt jeszcze nie dotarł. Cykl liczy pięć tomów, pozostałe to: „Długa wojna”, „Długi Mars”, „Długa utopia” i „Długi kosmos”.
Pamiętajmy jednak, że nauka to tylko ciąg pytań, które prowadzą do kolejnych pytań…
„Księgi Nomów” to kolejna pozycja przeznaczona dla młodszych czytelników. Składający się z trzech części („Nomów księga wyjścia”, „Nomów księga kopania” i „Nomów księga odlotu”) cykl wydany jakiś czas temu w jednym tomie. Seria opowiada o małych stworkach, które odkrywają, że ich rasa rozbiła na Ziemi przed wieloma laty. Teraz, świadome swojego kosmicznego pochodzenia, będą starały się wezwać statek ratunkowy i wrócić do domu.
Sam się przekonasz, że najważniejszą cechą przywódcy nie jest to, czy ma rację, czy się myli, ale to, czy jest pewien swego. Inaczej ci, którym przewodzisz, nie będą wiedzieli, co myśleć. Naturalnie, jeśli ma się przy tym rację, to wybitnie pomaga.
Nieważne jak zaczniecie, dobrze radzimy – czytajcie Pratchetta. Po pierwsze – jesteśmy przekonani, że będziecie się dobrze bawić, pod drugie – pod tą całą warstwą fantastycznego humoru kryją się naprawdę mądre treści, dużo mówiące o funkcjonowaniu społeczeństwa i naturze człowieka. Opisane wyżej książki to tylko mały wycinek z bogatej bibliografii autora.
Ilustracje Paul Kidby oraz Josh Kirby