Spiski, zdrady, mordy oraz obsesyjny pęd ku władzy to być może główne atuty, dzięki którym seria „Pieśń lodu i ognia” George’a R.R. Martina od kilkunastu lat elektryzuje miliony czytelników na świecie. Jednak fikcyjność świata Martina pod wieloma względami blednie wobec tego, co dostarcza nam rzeczywista historia. Wydana nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego książka „Bazylisa. Świat bizantyńskich cesarzowych (IV-XV wiek)” Małgorzaty i Mirosława Leszków jest tego najlepszym przykładem. Autorzy wyczerpująco opisują nieprawdopodobnie barwne dzieje Cesarstwa Bizantyjskiego, ogniskując swoją uwagę na życiu żon cesarzy, które dzięki niemałemu sprytowi i wielkiemu uporowi potrafiły wywrzeć realny wpływ na władzę i losy państwa.
Historia Bizancjum bez jego cesarzowych byłaby niezmiernie uboga – taki wniosek możemy wysunąć po zapoznaniu się z sylwetkami dwudziestu pięciu bohaterek opisanych w książce. Potwierdzeniem tego może być niesamowita, godna najlepszych dramatów Shakespeare’a (nie bez kozery przeze mnie wspomnianego) historia cesarzowej Teofano, żony Romana II, a później Nicefora Fokasa. Swego czasu pisali o niej twórcy dużego kalibru: francuski dekadent Guy de Maupassant oraz Tadeusz Miciński w pięknie zatytułowanym dramacie „W mrokach złotego pałacu, czyli Bazylissa Teofanu”. Wystarczy spojrzeć na jej biografię, aby szybko zrozumieć skąd to zainteresowanie. Teofano to bowiem wyjątkowo wdzięczny temat, połączenie historii Kopciuszka z reputacją Lady Makbet.
Bazylisa, jak donosiły wszelkie źródła, była kobietą niezmiernie piękną, ale wywodziła się z nizin społecznych. Gdyby wierzyć jednemu z kronikarzy, bardzo szybko nauczyła się umiejętnie poruszać i pociągać za sznurki w nieznanym jej dotąd środowisku, jakim był dwór cesarski. Jej rzekomo pierwsza zbrodnia jest iście Makbetowska. To po jej namowie Roman II miał otruć swojego ojca, by nie czekać na przejęcie władzy. Konstantyn VII był konsekwentnie podtruwany, aż w końcu pożegnał się z ziemskim padołem. Ogromna niechęć Teofano rozciągała się także na matkę męża i jego siostry. Rezultat? Siostry zesłano do klasztoru, a pogrążona w żalu matka wkrótce zmarła. Po przedwczesnej śmierci męża, wdowa ciężko pracowała, aby zabezpieczyć swoim synom drogę do tronu. Małżeństwo z Niceforem było świetnym ku temu posunięciem. Jednak cesarzowa nie była wierna nowemu mężowi i po pewnym czasie wraz z kochankiem przyczyniła się do usunięcia cesarza z tronu. Istnieją sprzeczne źródła na temat tego, kto doprowadził do królobójstwa i kto tak naprawdę był głównym manipulatorem. Czy sama cesarzowa, czy jej kochanek. Malowana jako istne monstrum, Teofano może być równie dobrze kozłem ofiarnym swojej epoki i męskich rozgrywek o władzę.
Nie mniej interesująca jest historia Teodory. Była powszechnie uważana za jedną z najwybitniejszych kobiet w dziejach średniowiecznej Europy, ale miała wyjątkowego pecha do dziejopisa, który ją uwiecznił. Prokopiusz, najwybitniejszy historyk Bizancjum, miał, delikatnie mówiąc, nienajlepsze odczucia w stosunku do cesarzowej. Teodora już za młodu musiała zarabiać na utrzymanie jako aktorka występująca w przerwach między wyścigami. Autor „Historii sekretnej” nie pozostawił na niej suchej nitki w swoich opisach, odmalowując ją jako kurtyzanę o wyjątkowym wyuzdaniu. Teodora miała według jego relacji nieślubną córkę sprzed małżeństwa z Justynianem, ale historyk nie poprzestawał na tym – upierał się, że dorobiła się jeszcze jednego dziecka. W jej późniejszym, cnotliwym życiu, upatrywał wielki podstęp, który miał skutecznie przyciągnąć do niej cesarza i przynieść jej wielkie wpływy. Jednak nawet wrogo nastawiony dziejopis nie mógł zakwestionować znaczącej roli, jaką cesarzowa odegrała w stłumieniu krwawych zamieszek.
Zenosis, żona krótko panującego Bazyliskosa, szansy na nobilitację w annałach historii już nie dostała. Jej żarliwy romans z dowódcą wojsk, Armatusem, znanym ze szczególnego okrucieństwa (ucinał ręce buntownikom), był nie tylko klasycznym przykładem jak potężna kobieta może wpłynąć na karierę swojego kochanka, ale zarazem dowodem na to jak zgubna może być to pomoc. Armatus okazał się zdrajcą, oddając cesarskie małżeństwo w ręce przejmującego władzę Zenona, który w ostateczności zagłodził ich na śmierć.
Powyższe opisy są jedynie fragmentem tego, co można przeczytać w książce. Większość bohaterek, za życia będących najpotężniejszymi kobietami w swoim państwie, niesłusznie padło ofiarą zapomnienia. Winy trzeba szukać w przeważnie skąpych wzmiankach o cesarskich żonach w źródłach historycznych, które wynikały z prostego faktu – co zresztą zaznaczają autorzy we wstępie – ówcześni historycy skupiali swoją uwagę głównie na czynach cesarzy. A z lektury okazuje się, że zupełnie niesłusznie, bowiem zaradności bazylis mógłby pozazdrościć niejeden władca! Już najwyższa pora, by dawne cesarzowe Bizancjum wyszły z cienia historii i sławą zrównały się chociażby z rzymskimi odpowiednikami.
Kamil Dachnij – wielbiciel kina, muzyki i literatury wszelkiej maści. Publikował teksty w „Stopklatce”, „naEKRANIE” i dwumiesięczniku „Coś na Progu”.
Od końca 2009 roku prowadzi blog filmowo-muzyczny Dyletanci.