Felieton

Powieści fantasy do nadrobienia w wakacje

Nie­któ­re książ­ki cze­ka­ją na odpo­wied­ni moment  i czy jest lep­szy czas niż lato, by zanu­rzyć się w inne świa­ty? Gdy za oknem słoń­ce, a w kalen­da­rzu wię­cej prze­strze­ni na wła­sne przy­jem­no­ści, moż­na wresz­cie się­gnąć po opo­wie­ści, któ­re od mie­się­cy leżą na pół­ce wsty­du. Waka­cje to ide­al­ny pre­tekst, by nad­ro­bić zale­gło­ści – nie tyl­ko te fabu­lar­ne, ale i emo­cjo­nal­ne. Bo fan­ta­sy to nie tyl­ko uciecz­ka od rze­czy­wi­sto­ści, ale też spo­sób, by lepiej ją zro­zu­mieć, poprzez baśnio­we meta­fo­ry, peł­no­krwi­ste posta­cie i uni­wer­sal­ne praw­dy ukry­te mię­dzy wersami.

Zebra­li­śmy dla Was histo­rie, któ­re zosta­ją w gło­wie na dłu­go po zamknię­ciu ostat­niej stro­ny. Nie­któ­re zabie­ra­ją w podróż przez kon­ty­nen­ty ognia i lodu, inne pro­wa­dzą przez zaka­mar­ki duszy. Znaj­dzie­cie tu boha­te­rów z prze­szło­ścią, świa­ty z przy­szło­ścią i emo­cje, któ­re są tu i teraz – wszyst­kie opo­wie­dzia­ne tak, że chce się czy­tać jesz­cze jed­ną stro­nę, i jeszcze.

To zesta­wie­nie nie pyta o wiek ani czy­tel­ni­cze doświad­cze­nie. Pyta tyl­ko jed­no: czy masz chwi­lę, by znów się zako­chać w książce?

Try­lo­gia Lica­niu­sa, James Islington

Try­lo­gia Lica­niu­sa” to histo­ria, w któ­rej nic nie jest takie, jak się wyda­je. To opo­wieść o zaufa­niu – do przy­ja­cie­la, do wła­snej pamię­ci, do wspo­mnień, któ­re mogą być fał­szy­we, zmie­nio­ne, albo zupeł­nie nie two­je. Świat, któ­ry Isling­ton stwo­rzył, jest pełen magii, ale nie tej baśnio­wej – to magia wypar­ta, wzgar­dzo­na i nio­są­ca cię­żar daw­nych win. Gdy nad­cho­dzi zagła­da, sta­je się jasne, że to wła­śnie ona może być ostat­nią nadzie­ją, nawet jeśli jej cena oka­że się zbyt wysoka.

Na pierw­szy plan wysu­wa się mło­dy Davian, wyru­sza­ją­cy z misją, któ­rej celu sam nie do koń­ca rozu­mie. Oto­czo­ny przez ludzi, któ­rzy skry­wa­ją wię­cej niż poka­zu­ją, zmu­szo­ny jest codzien­nie kwe­stio­no­wać, komu może ufać i czy to, co wie o sobie, napraw­dę nale­ży do nie­go. Rela­cje w tej opo­wie­ści są skom­pli­ko­wa­ne. Lojal­ność mie­sza się z mani­pu­la­cją, prze­szłość prze­cie­ka do teraź­niej­szo­ści, a wybo­ry, któ­re wyda­ją się słusz­ne, czę­sto mają tra­gicz­ne kon­se­kwen­cje. To świat, w któ­rym praw­da i kłam­stwo żyją tuż obok sie­bie i trud­no odróż­nić jed­no od drugiego.

Try­lo­gia Isling­to­na wyróż­nia się głę­bią psy­cho­lo­gicz­ną i moral­ną wie­lo­znacz­no­ścią. Nie ma tu pro­stych odpo­wie­dzi ani boha­te­rów bez rys. To fan­ta­sy, któ­re nie boi się zada­wać trud­nych pytań: o winę, prze­ba­cze­nie, poświę­ce­nie i natu­rę cza­su. Świet­nie spraw­dzi się jako lek­tu­ra na waka­cje dla tych, któ­rzy lubią zagłę­biać się nie tyl­ko w świat zbu­do­wa­ny z magii i mie­cza, ale też w ludz­kie emo­cje, wybo­ry i cie­nie, jakie rzu­ca­ją na duszę.

Narze­czo­na księ­cia, Wil­liam Goldman

W świe­cie lite­ra­tu­ry, gdzie gra­ni­ce mię­dzy gatun­ka­mi czę­sto się zacie­ra­ją, „Narze­czo­na księ­cia” Wil­lia­ma Gold­ma­na wyróż­nia się jako opo­wieść, któ­ra z wdzię­kiem łączy przy­go­dę, romans i humor. To histo­ria o pięk­nej But­ter­cup i jej uko­cha­nym Westleyu, któ­rzy muszą poko­nać licz­ne prze­szko­dy, by być razem. Na ich dro­dze sta­ją pira­ci, gigan­tycz­ne szczu­ry i intry­gu­ją­cy ksią­żę Hum­per­dinck, a wszyst­ko to przed­sta­wio­ne jest z przy­mru­że­niem oka i dużą daw­ką ironii.

Gold­man bawi się kon­wen­cja­mi lite­rac­ki­mi, two­rząc pastisz kla­sycz­nych baśni i roman­sów. Nar­ra­cja peł­na jest wtrą­ceń auto­ra, któ­ry komen­tu­je wyda­rze­nia i posta­cie, doda­jąc głę­bi i humo­ru całej histo­rii. To opo­wieść, któ­ra z jed­nej stro­ny wzru­sza, a z dru­giej roz­śmie­sza do łez, ofe­ru­jąc czy­tel­ni­ko­wi zarów­no emo­cjo­nal­ne zaan­ga­żo­wa­nie, jak i inte­lek­tu­al­ną rozrywkę.

Narze­czo­na księ­cia” to ide­al­na lek­tu­ra na waka­cyj­ne dni – lek­ka, zabaw­na i peł­na przy­gód. Dzię­ki swo­jej uni­wer­sal­no­ści i ponad­cza­so­we­mu humo­ro­wi, książ­ka ta przy­pad­nie do gustu zarów­no młod­szym, jak i star­szym czy­tel­ni­kom. To opo­wieść, któ­ra przy­po­mi­na, że praw­dzi­wa miłość i odwa­ga potra­fią prze­zwy­cię­żyć wszel­kie prze­ciw­no­ści losu.

Jona­than Stran­ge i Pan Nor­rell, Susan­na Clarke

Pan Nor­rell, uczo­ny i intro­wer­tycz­ny, oraz Jona­than Stran­ge, mło­dy i pełen zapa­łu, wyru­sza­ją w podróż, któ­ra nie tyl­ko zmie­ni ich życie, ale i obli­cze całej Anglii. Ich rela­cja, peł­na napięć i rywa­li­za­cji, sta­je się osią nar­ra­cji, uka­zu­jąc, jak róż­ne podej­ścia do tej samej siły mogą pro­wa­dzić do konfliktu.

Susan­na Clar­ke w „Jona­than Stran­ge i pan Nor­rell” two­rzy alter­na­tyw­ną wer­sję XIX-wiecz­nej Anglii, w któ­rej magia nie jest już tyl­ko legen­dą, ale real­ną siłą zdol­ną zmie­niać bieg histo­rii. Autor­ka z fine­zją łączy ele­men­ty histo­rycz­ne z fan­ta­stycz­ny­mi, two­rząc boga­ty, wie­lo­war­stwo­wy świat, któ­ry wcią­ga czy­tel­ni­ka i zmu­sza do reflek­sji nad natu­rą wła­dzy i odpo­wie­dzial­no­ści. Sty­li­zo­wa­na na powieść wik­to­riań­ską nar­ra­cja, peł­na przy­pi­sów i dygre­sji, nada­je opo­wie­ści auten­tycz­no­ści i głębi.

Jona­than Stran­ge i pan Nor­rell” to nie tyl­ko histo­ria o magii, ale tak­że o ludz­kich pra­gnie­niach, ambi­cjach i gra­ni­cach, któ­re jeste­śmy goto­wi prze­kro­czyć. To opo­wieść o sile wie­dzy, cenie wła­dzy i nie­bez­pie­czeń­stwach wyni­ka­ją­cych z igno­ran­cji. Dla miło­śni­ków lite­ra­tu­ry, któ­rzy cenią sobie gęstą atmos­fe­rę, zło­żo­ne posta­cie i opo­wie­ści, któ­re zosta­ją w pamię­ci na dłu­go, ta powieść będzie praw­dzi­wą ucztą.

Malo­wa­ny czło­wiek, Peter V. Brett

W świe­cie „Malo­wa­ne­go czło­wie­ka” noc ozna­cza koniec bez­pie­czeń­stwa, a zmierzch przy­no­si coś wię­cej niż tyl­ko ciem­ność: przy­no­si strach. Demo­ny z Otchła­ni wycho­dzą, by polo­wać, a ludzie mogą liczyć jedy­nie na ochron­ne runy, któ­rych sku­tecz­ność z każ­dym rokiem wyda­je się coraz bar­dziej wąt­pli­wa. Peter V. Brett budu­je dusz­ny, klau­stro­fo­bicz­ny kli­mat gro­zy nie przez wiel­kie woj­ny, ale przez codzien­ne prze­trwa­nie. I to ono sta­je się tłem dla oso­bi­stych dra­ma­tów i powol­nych prze­mian bohaterów.

Trój­ka mło­dych boha­te­rów – Arlen, Leesha i Rojer – dora­sta w świe­cie, gdzie strach rzą­dzi wszyst­kim, od decy­zji doro­słych po zasa­dy spo­łecz­nej repu­ta­cji. Arlen odrzu­ca bier­ność, Leesha mie­rzy się z kon­se­kwen­cja­mi jed­ne­go kłam­stwa, a Rojer odkry­wa, że nawet muzy­ka może być bro­nią. Ich histo­rie są róż­ne, ale łączy je potrze­ba prze­ła­ma­nia nie­wi­dzial­nych gra­nic – tych narzu­co­nych przez spo­łecz­ność, jak i tych osa­dzo­nych głę­bo­ko w psy­chi­ce. Brett z wyczu­ciem poka­zu­je, jak emo­cjo­nal­ne rany potra­fią być rów­nie bole­sne jak fizycz­ne zagrożenie.

To powieść, któ­ra wyróż­nia się kame­ral­no­ścią emo­cji i psy­cho­lo­gicz­ną wraż­li­wo­ścią boha­te­rów, osa­dzo­ną w świe­cie peł­nym nie­usta­ją­ce­go zagro­że­nia. Otrzy­mu­je­my tu histo­rię o zwy­kłych ludziach, któ­rzy uczą się odwa­gi w spo­sób cichy, trud­ny, ale auten­tycz­ny. „Malo­wa­ny czło­wiek” to moc­na pro­po­zy­cja dla czy­tel­ni­ków szu­ka­ją­cych fan­ta­sy, któ­re łączy mrok z sub­tel­ną reflek­sją o stra­chu, samot­no­ści i potrze­bie prze­ła­my­wa­nia ograniczeń.

A naj­lep­sze, że „Malo­wa­ny czło­wiek” to dopie­ro pierw­sza z pię­ciu części.

Gra o tron, Geo­r­ge R.R. Martin 

Gra o tron” George’a R.R. Mar­ti­na to nie tyl­ko opo­wieść o wal­ce o tron – to wie­lo­war­stwo­wa histo­ria o rodzi­nie, zdra­dzie i ludz­kich gra­ni­cach. Świat Weste­ros tęt­ni życiem nie dla­te­go, że jest fan­ta­stycz­ny, ale dla­te­go, że aż kipi od emo­cji: dumy, lęku, tęsk­no­ty i gnie­wu. To opo­wieść, w któ­rej nic nie jest oczy­wi­ste. Lojal­ność nie zawsze zna­czy wier­ność, a honor bywa bala­stem. W cie­niu wiel­kich wyda­rzeń roz­gry­wa­ją się dra­ma­ty ciche, intym­ne, czę­sto bar­dziej poru­sza­ją­ce niż kolej­ne bitwy.

Na pierw­szym pla­nie są tu ludzie: ze swo­imi sła­bo­ścia­mi, ambi­cja­mi, trau­ma­mi. Mar­tin nie dzie­li ich na złych i dobrych, raczej zdej­mu­je maski, któ­re noszą przed świa­tem. Ned Stark nie jest tyl­ko uoso­bie­niem spra­wie­dli­wo­ści, ale męż­czy­zną roz­dar­tym mię­dzy zasa­da­mi a miło­ścią do dzie­ci. Cer­sei nie jest jedy­nie intry­gant­ką – to kobie­ta zepchnię­ta do roli pion­ka, któ­ra nauczy­ła się grać według reguł świa­ta, w któ­rym nie ma miej­sca na sła­bość. Arya, San­sa, Daene­rys – każ­da z nich doj­rze­wa w świe­cie męż­czyzn, ucząc się, jak prze­trwać, nie tra­cąc siebie.

To książ­ka, któ­ra poka­zu­je, że naj­więk­sze bitwy toczą się czę­sto w ser­cu. Że wła­dza nie zawsze daje wol­ność, a zemsta nie przy­no­si ulgi. „Gra o tron” zosta­wia miej­sce na reflek­sję – o tym, co zna­czy być rodzi­cem, cór­ką, bra­tem, kró­lo­wą bez koro­ny. I choć opo­wieść spla­ta się z wiel­ką histo­rią świa­ta, to naj­moc­niej zosta­ją w pamię­ci spoj­rze­nia, sło­wa, któ­re nie padły i wybo­ry, któ­re wszyst­ko zmie­ni­ły. Wśród wie­lu fan­ta­sy to wła­śnie ta powieść sta­wia czło­wie­ka w cen­trum, bez lito­ści, ale z głę­bo­kim zrozumieniem.

Jest pięć ksiąg (trzy w dwóch tomach), a na kon­ty­nu­ację… chy­ba wie­lu nigdy się nie docze­ka. A praw­do­po­dob­nie nie pió­ra R.R. Martina.

Wola wie­lu, James Islington

W świe­cie, gdzie Wola – ener­gia życio­wa oby­wa­te­li – jest walu­tą, a spo­łe­czeń­stwo funk­cjo­nu­je na zasa­dzie hie­rar­chicz­ne­go prze­ka­zy­wa­nia tej siły od niż­szych klas do wyż­szych, jed­nost­ka musi zde­cy­do­wać, czy pod­po­rząd­ko­wać się sys­te­mo­wi, czy pod­jąć ryzy­ko bun­tu. Repu­bli­ka Cateń­ska, inspi­ro­wa­na struk­tu­rą sta­ro­żyt­ne­go Rzy­mu, przed­sta­wia spo­łe­czeń­stwo, w któ­rym magia i wła­dza są nie­ro­ze­rwal­nie sple­cio­ne poprzez mecha­nizm Woli. To świat, w któ­rym lojal­ność jest wymu­sza­na, a wol­ność jed­nost­ki pod­po­rząd­ko­wa­na jest dobru ogółu.

Vis Teli­mus, boha­ter powie­ści, żyje w cią­głym roz­dwo­je­niu, z jed­nej stro­ny gra rolę lojal­ne­go oby­wa­te­la, z dru­giej skry­wa gniew i potrze­bę spra­wie­dli­wo­ści. Odgry­wa kolej­ne toż­sa­mo­ści, prze­śli­zgu­je się przez sys­tem, któ­ry pró­bo­wał go uni­ce­stwić, nie tra­cąc z oczu celu. Rela­cje w tej powie­ści są nie­uf­ne, pod­szy­te tajem­ni­cą: Vis musi nie tyl­ko uda­wać przed świa­tem, ale i nie dać się zwieść innym, któ­rzy tak­że skry­wa­ją wła­sne moty­wy. To nar­ra­cja o samot­no­ści, któ­ra nie wyni­ka z bra­ku ludzi wokół, ale z koniecz­no­ści ukry­wa­nia praw­dy nawet przed najbliższymi.

Powieść Isling­to­na sta­wia pyta­nia o cenę wol­nej woli, zna­cze­nie toż­sa­mo­ści i gra­ni­ce lojal­no­ści. W cen­trum nie stoi jed­nak wiel­ka rewo­lu­cja, lecz cichy bunt: oso­bi­sty, ryzy­kow­ny i bar­dzo ludz­ki. To histo­ria o prze­trwa­niu bez utra­ty god­no­ści, o sile, któ­ra nie szu­ka domi­na­cji, lecz szan­sy na zmia­nę. „Wola wie­lu” to fan­ta­sy, któ­re się­ga głę­bo­ko: nie tyl­ko w poli­tycz­ne intry­gi, ale i w emo­cjo­nal­ne roz­dar­cia boha­te­ra, poka­zu­jąc, że naj­więk­sze bitwy to te, któ­re toczą się wewnątrz.

Oko świa­ta, Robert Jordan

W małej wio­sce Pole Emon­da, poło­żo­nej na ubo­czu świa­ta, życie toczy się spo­koj­nym ryt­mem. Rand, Mat i Per­rin, trzej mło­dzi miesz­kań­cy, nie spo­dzie­wa­ją się, że ich codzien­ność zosta­nie nagle prze­rwa­na przez przy­by­cie tajem­ni­czej kobie­ty imie­niem Moira­ine. Jej ostrze­że­nie o nad­cią­ga­ją­cym zagro­że­niu ze stro­ny Czar­ne­go wpro­wa­dza chłop­ców w wir wyda­rzeń, któ­re na zawsze odmie­nią ich losy.

Oko świa­ta” to pierw­szy tom monu­men­tal­ne­go cyklu „Koło Cza­su” autor­stwa Rober­ta Jor­da­na. Powieść ta wpro­wa­dza czy­tel­ni­ka w boga­ty świat pełen magii, sta­ro­żyt­nych pro­roctw i nie­zwy­kłych posta­ci. Jor­dan z mistrzo­stwem kreu­je uni­wer­sum, w któ­rym każ­da postać, nawet dru­go­pla­no­wa, ma swo­je miej­sce i zna­cze­nie. Nar­ra­cja, choć roz­bu­do­wa­na, pro­wa­dzi czy­tel­ni­ka płyn­nie przez kolej­ne eta­py podró­ży boha­te­rów, uka­zu­jąc ich prze­mia­nę i dojrzewanie.

Dla miło­śni­ków kla­sycz­ne­go fan­ta­sy, „Oko świa­ta” sta­no­wi pozy­cję obo­wiąz­ko­wą. To opo­wieść o przy­jaź­ni, odwa­dze i prze­zna­cze­niu, któ­ra wcią­ga od pierw­szych stron i nie pozwa­la się ode­rwać aż do same­go koń­ca. Roz­po­czy­na­jąc tę lek­tu­rę, czy­tel­nik wkra­cza w świat, któ­ry pozo­sta­nie z nim na dłu­go po prze­wró­ce­niu ostat­niej strony.

Try­lo­gia Skry­to­bój­ca, Robin Hobb

W świe­cie, gdzie magia i poli­ty­ka spla­ta­ją się w nie­bez­piecz­ny taniec, losy nie­ślub­ne­go syna księ­cia sta­ją się osią epic­kiej opo­wie­ści. „Try­lo­gia Skry­to­bój­cy” autor­stwa Robin Hobb to histo­ria Bastar­da Rycer­skie­go, chłop­ca wycho­wy­wa­ne­go na dwo­rze Kró­le­stwa Sze­ściu Księstw, któ­ry zosta­je wcią­gnię­ty w sieć intryg, tajem­nic i magii. Jego nie­zwy­kłe zdol­no­ści oraz trud­ne pocho­dze­nie czy­nią go ide­al­nym kan­dy­da­tem na taj­ne­go agen­ta kró­la, co pro­wa­dzi do serii wyda­rzeń, któ­re na zawsze odmie­nią jego życie.

Robin Hobb z mistrzo­stwem kreu­je świat pełen zło­żo­nych posta­ci i skom­pli­ko­wa­nych rela­cji. Bastard, jako nar­ra­tor, pro­wa­dzi czy­tel­ni­ka przez swo­je życie, uka­zu­jąc zarów­no wewnętrz­ne roz­ter­ki, jak i zewnętrz­ne zagro­że­nia. Autor­ka nie uni­ka trud­nych tema­tów, takich jak lojal­ność, zdra­da czy poświę­ce­nie, co nada­je opo­wie­ści głę­bi i reali­zmu. Magia w jej świe­cie nie jest wszech­obec­na, lecz sub­tel­na i tajem­ni­cza, co tyl­ko zwięk­sza jej wpływ na fabułę.

Try­lo­gia Skry­to­bój­cy” to nie tyl­ko opo­wieść o dora­sta­niu i wal­ce o prze­trwa­nie, ale tak­że reflek­sja nad natu­rą wła­dzy i odpo­wie­dzial­no­ści. Dzię­ki bogac­twu deta­li i emo­cjo­nal­nej głę­bi, seria ta zdo­by­ła uzna­nie czy­tel­ni­ków na całym świe­cie i sta­ła się kla­sy­kiem gatun­ku fan­ta­sy. Dla tych, któ­rzy szu­ka­ją histo­rii peł­nej napię­cia, emo­cji i nie­za­po­mnia­nych posta­ci, przy­go­dy Bastar­da Rycer­skie­go będą dosko­na­łym wyborem.

Nie­koń­czą­ca się histo­ria, Micha­el Ende

W zaku­rzo­nym anty­kwa­ria­cie, pośród zapo­mnia­nych tomów, Bastian znaj­du­je książ­kę, któ­ra odmie­ni jego życie. „Nie­koń­czą­ca się histo­ria” Micha­ela Ende to opo­wieść o chłop­cu, któ­ry, ucie­ka­jąc przed codzien­no­ścią, zanu­rza się w magicz­ny świat Fan­ta­zja­ny. Tam gra­ni­ce mię­dzy rze­czy­wi­sto­ścią a fik­cją zacie­ra­ją się, a Bastian sta­je się nie tyl­ko czy­tel­ni­kiem, ale i uczest­ni­kiem nie­zwy­kłej przygody.

Ende two­rzy wie­lo­war­stwo­wą nar­ra­cję, w któ­rej każ­dy roz­dział odkry­wa nowe zna­cze­nia i emo­cje. To nie tyl­ko baśń o smo­kach i boha­te­rach, ale tak­że głę­bo­ka reflek­sja nad toż­sa­mo­ścią, odwa­gą i mocą wyobraź­ni. Autor z fine­zją uka­zu­je, jak lite­ra­tu­ra może wpły­wać na nasze życie, inspi­ru­jąc do zmian i odkry­wa­nia wła­snej drogi.

Nie­koń­czą­ca się histo­ria” to lek­tu­ra, któ­ra poru­sza ser­ca czy­tel­ni­ków w każ­dym wie­ku. Jej uni­wer­sal­ne prze­sła­nie o sile marzeń i zna­cze­niu odwa­gi spra­wia, że pozo­sta­je aktu­al­na nie­za­leż­nie od poko­le­nia. To opo­wieść, któ­ra przy­po­mi­na, że każ­dy z nas może stać się boha­te­rem wła­snej historii.

Mrocz­na Wie­ża, Ste­phen King

Ste­phen King zabie­ra czy­tel­ni­ka w podróż przez tajem­ni­cze kra­iny, gdzie rze­czy­wi­stość mie­sza się z fan­ta­zją, a czas i prze­strzeń nie pod­le­ga­ją zna­nym nam pra­wom. . „Mrocz­na Wie­ża” to epic­ka opo­wieść o Rolan­dzie, ostat­nim rewol­we­row­cu, któ­ry prze­mie­rza opu­sto­sza­łe zie­mie w poszu­ki­wa­niu tytu­ło­wej wie­ży, sym­bo­lu osta­tecz­ne­go celu i sen­su istnienia.

King z mistrzo­stwem łączy ele­men­ty fan­ta­sy, wester­nu i hor­ro­ru, two­rząc uni­kal­ny świat pełen zaga­dek i nie­bez­pie­czeństw. Posta­cie, któ­re spo­ty­ka Roland, są zło­żo­ne i wie­lo­wy­mia­ro­we, a ich losy spla­ta­ją się w nie­prze­wi­dy­wal­ny spo­sób. Nar­ra­cja pro­wa­dzo­na jest z roz­ma­chem, a jed­no­cze­śnie z dba­ło­ścią o deta­le, co spra­wia, że czy­tel­nik zanu­rza się w opo­wieść bez reszty.

Mrocz­na Wie­ża” to nie tyl­ko histo­ria o podró­ży i poszu­ki­wa­niu, ale tak­że reflek­sja nad natu­rą dobra i zła, prze­zna­cze­niem oraz siłą ludz­kiej deter­mi­na­cji. Dla miło­śni­ków lite­ra­tu­ry, któ­rzy cenią sobie gęstą atmos­fe­rę, zło­żo­ne posta­cie i opo­wie­ści, któ­re zosta­ją w pamię­ci na dłu­go, ta seria będzie praw­dzi­wą ucztą.

Mag bitew­ny, Peter Flannery

Demo­ny pusto­szą kró­le­stwa, smo­ki sta­ją się ostat­nią nadzie­ją ludz­ko­ści i wresz­cie poja­wia się boha­ter, tyl­ko nie pasu­je do żad­ne­go wzor­ca. Fal­ko Dan­te, sła­by i scho­ro­wa­ny chło­pak, syn zdraj­cy, nie ma w sobie nic z wojow­ni­ka. Jed­nak to wła­śnie on zosta­je wcią­gnię­ty w wir wyda­rzeń, któ­re mogą odmie­nić losy całe­go świata.

Peter A. Flan­ne­ry w „Magu bitew­nym” two­rzy kla­sycz­ną opo­wieść fan­ta­sy, peł­ną magii, smo­ków i epic­kich bitew. Autor z mistrzo­stwem budu­je świat, w któ­rym każ­da decy­zja ma swo­je kon­se­kwen­cje, a boha­te­ro­wie muszą mie­rzyć się z wła­sny­mi sła­bo­ścia­mi i lęka­mi. Histo­ria Fal­ko to nie tyl­ko wal­ka z zewnętrz­nym zagro­że­niem, ale przede wszyst­kim z samym sobą.

Mag bitew­ny” to powieść, któ­ra poru­szy ser­ce, uka­zu­jąc, że praw­dzi­wa siła tkwi nie w mię­śniach, ale w deter­mi­na­cji i odwa­dze. Dla miło­śni­ków fan­ta­sy, któ­rzy cenią sobie głę­bo­kie por­tre­ty psy­cho­lo­gicz­ne posta­ci i dyna­micz­ną akcję, ta książ­ka będzie praw­dzi­wą ucztą.

Saga o Krwio­za­przy­się­żo­nych, John Gwynne

Saga o Krwio­za­przy­się­żo­nych” to opo­wieść o świe­cie poha­ra­ta­nym gnie­wem daw­nych bogów – bru­tal­nym, nie­prze­ba­cza­ją­cym, ale też peł­nym suro­we­go pięk­na. Życie tutaj wyma­ga siły nie tyl­ko w mię­śniach, ale i w ser­cu – bo prze­trwa­nie to jed­no, a prze­trwa­nie z wła­snym imie­niem nie­na­ru­szo­nym przez wstyd czy zdra­dę to coś zupeł­nie inne­go. Gwyn­ne tka opo­wieść z dzi­kiej mito­lo­gii i bar­dzo ludz­kich emo­cji: potrze­by zemsty, tęsk­no­ty za rodzi­ną, pra­gnie­nia, by zosta­wić po sobie ślad więk­szy niż wła­sne imię.

Na pierw­szy plan wysu­wa­ją się trzy posta­cie – Elvar, Varg i Orka – każ­de z nich nazna­czo­ne innym rodza­jem stra­ty, innym rodza­jem nadziei. Ich losy spla­ta­ją się z krwią i żela­zem, ale to, co napraw­dę poru­sza, to ich wewnętrz­ne zma­ga­nia. Elvar nie chce przy­na­le­żeć do niczy­jej chwa­ły poza wła­sną, Varg szu­ka sen­su pośród bitew­nej furii, a Orka nie­stru­dze­nie tro­pi utra­co­ne dziec­ko, nio­sąc w sobie cichą roz­pacz przy­kry­tą twar­dą sko­ru­pą. To nie tyl­ko boha­te­ro­wie, to żywe por­tre­ty ludzi, któ­rzy nie pozwa­la­ją, by cier­pie­nie ich złamało.

Try­lo­gia Gwynne’a to fan­ta­sy, któ­ra nie boi się bru­du pod paznok­cia­mi i bólu za most­kiem. Wal­ki są tu bru­tal­ne, ale nigdy puste – za każ­dym ude­rze­niem topo­ra stoi histo­ria, emo­cja, coś, co zosta­ło utra­co­ne lub jesz­cze nie­od­na­le­zio­ne. To opo­wieść o lojal­no­ści, któ­ra cza­sem boli bar­dziej niż zdra­da, i o chwa­le, któ­ra nie zawsze sma­ku­je tak, jak ją sobie wyobra­ża­no. Wśród gło­śnych opo­wie­ści o boha­ter­stwie ta saga brzmi głę­biej, bo mówi o tym, jak trud­no pozo­stać sobą, gdy cały świat krzy­czy, żebyś był kimś innym.

Trze­ci tom zapo­wie­dzia­no na czer­wiec… Aż boję się koń­ca. Jed­no­cze­śnie, nie mogę doczekać.

Przy­go­to­wa­ła Aga­ta Miałek

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy