Felieton

Dzień świstaka zapracowanej agentki literackiej, czyli recenzja książki Może następnym razem

Nie mam cza­su, przy­po­mnij mi póź­niej, zaj­mę się tym jur­to – to sło­wa, któ­re powta­rza­my zde­cy­do­wa­nie zbyt czę­sto. A co, jeśli jutro nie nadej­dzie? Co, jeśli się oka­że, że mamy wyłącz­nie czas? Cesca Major zada­je te pyta­nia w powie­ści „Może następ­nym razem”.

Naj­pierw tro­chę histo­rii: w 1993 roku tra­fił na ekra­ny film w reży­se­rii Harol­da Rami­sa zaty­tu­ło­wa­ny „Dzień świ­sta­ka” zre­ali­zo­wa­ny na pod­sta­wie sce­na­riu­sza napi­sa­ne­go przez nie­go wraz z Dan­nym Rubi­nem. W roli głów­nej – cynicz­ne­go pre­zen­te­ra pogo­dy Phi­la Con­nor­sa – wystą­pił Bill Mur­ray. Ma on rela­cjo­no­wać dla swo­jej sta­cji świę­to o tej wła­śnie nazwie – czy­li lokal­ną, obcho­dzo­ną 2 lute­go w Punxsu­taw­ney tra­dy­cję, według któ­rej jeśli świ­stak po wyj­ściu z nory zoba­czy swój cień, prze­stra­szy się go i wbie­gnie do niej z powro­tem, cze­ka nas jesz­cze 6 tygo­dni zimy. Phil nie kry­je pogar­dy zarów­no do tema­ty­ki zle­ce­nia, jak i miesz­kań­ców mia­stecz­ka. Przed zaśnię­ciem nie ma wąt­pli­wo­ści – to był naj­gor­szy dzień jego życia. Z powo­du zamie­ci nie może jed­nak opu­ścić Punxsu­taw­ney… a gdy budzi się następ­ne­go dnia, znów jest 2 lute­go. Phil Con­nors naj­pierw myśli, że to déjà vu, ale z cza­sem odkry­wa, że utknął w pętli czasu.

Dzień świ­sta­ka” oka­zał się jed­nym z naj­le­piej zara­bia­ją­cych fil­mów w 1993 roku, otrzy­mał nagro­dę BAFTA za naj­lep­szy sce­na­riusz ory­gi­nal­ny, a dla Bil­la Mur­raya stał się prze­pust­ką do bar­dziej poważ­nych ról. Z cza­sem film zyskał jesz­cze więk­sze uzna­nie, obec­nie postrze­ga­ny jest jako jed­na z naj­lep­szych pro­duk­cji lat 90. Motyw pętli cza­su stał się powra­ca­ją­cym moty­wem w popkul­tu­rze – jako przy­kła­dy moż­na wymie­nić „12 małp”, „Bie­gnij, Lola, bie­gnij”, „Ten sam dzień”, „Kod nie­śmier­tel­no­ści”, „Zanim odej­dę”, „Na skra­ju jutra”, „Śmierć nadej­dzie dziś”, „Looper – Pętlę cza­su”, „Do zoba­cze­nia wczo­raj” i „Lokie­go”, książ­ki „Powtór­ka” Kena Grim­wo­oda i „Pierw­szych pięt­na­ście żywo­tów Harry’ego Augu­sta” Cla­ire North czy odcin­ki spe­cjal­ne seria­li, m.in. „Gwiezd­nych wrót” i „Nie z tego świata”.

Cesca Major opar­ła na pomy­śle pętli cza­su swo­ją naj­now­szą powieść, czy­li „Może następ­nym razem”. Jej głów­ną boha­ter­ką jest Emma, zapra­co­wa­na agent­ka lite­rac­ka, mat­ka dwój­ki dzie­ci. Pozna­je­my ją w momen­cie, gdy nie tyl­ko zapo­mi­na o rocz­ni­cy ślu­bu, ale zamiast przy­znać się do tego i prze­pro­sić, naska­ku­je na smut­ne­go męża. Jej zacho­wa­nie pro­wa­dzi do tra­ge­dii, a gdy budzi się po naj­gor­szym dniu swe­go życia, odkry­wa, że ponow­nie jest 3 grud­nia – rocz­ni­ca jej ślu­bu z Danem.

Emmę trud­no polu­bić – nie ma cza­su dla męża, dzie­ci i naj­lep­szej przy­ja­ciół­ki, baga­te­li­zu­je waż­ne dla nich rze­czy, odkła­da wszyst­ko na póź­niej, któ­re nie nad­cho­dzi, bo jej uwa­gę odwra­ca­ją dzie­siąt­ki powia­do­mień zwią­za­nych z pra­cą, wolon­ta­ria­tem czy gru­pa­mi na Face­bo­oku. Służ­bo­wo poma­ga zamieść pod dywan skan­da­licz­ne zacho­wa­nie face­ta, któ­rym gar­dzi, ponie­waż wie, że ten przy­no­si fir­mie duże zyski, a boi się pod­paść nie­kom­pe­tent­nej i ego­cen­trycz­nej sze­fo­wej. Widzi, że jej tryb życia szko­dzi całej rodzi­nie i obie­cu­je popra­wę, ale ma zbyt sła­bą wolę, by dotrzy­mać obiet­nic i rze­czy­wi­ście odpu­ścić część spraw.

Utknię­cie w pętli cza­su sta­je się dla Emmy oka­zją do prze­te­sto­wa­nia, jak mogło­by wyglą­dać jej życie, gdy­by postą­pi­ła ina­czej – od cał­ko­wi­tych dro­bia­zgów, jak rezy­gna­cja z obcie­ra­ją­cych szpi­lek czy napi­sa­nia zło­śli­we­go komen­ta­rza w sie­ci po posta­wie­nie się tok­sycz­nym oso­bom w swo­im życiu i sku­pie­nie na rodzi­nie. Tyl­ko czy da się napra­wić wie­lo­let­nie zanie­dba­nia w cią­gu dwu­dzie­stu czte­rech godzin, nawet mając nie­skoń­czo­ną ilość prób i ucząc się na błę­dach? I czy cokol­wiek spra­wi, że Emma da radę zapo­biec tra­ge­dii, któ­ra wyda­je się jej koń­cem świata?

Cesca Major posta­no­wi­ła w nie­ty­po­wy spo­sób zapre­zen­to­wać histo­rię mał­żeń­stwa Emmy i Dana, a tak­że ich dzie­ci – Pop­py i Mile­sa. Otóż na począt­ku związ­ku Emma wymy­śli­ła, że w rocz­ni­cę ich pozna­nia się para będzie pisać do sie­bie listy. Kolej­ne zda­rze­nia z pętli cza­su prze­pla­ta­ne są lista­mi Dana do Emmy pocho­dzą­cy­mi z róż­nych lat. Uro­cze i sen­ty­men­tal­ne chwi­le prze­pla­ta­ją się w nich z pró­bą prze­pra­co­wa­nia naj­cięż­szych kry­zy­sów. Odkry­wa­my, że Emma nie zawsze była zapa­trzo­ną w pra­cę igno­rant­ką i jakie czyn­ni­ki mogły spra­wić, że aż stra­ci­ła z oczu prio­ry­te­ty. Prze­ży­wa­my z mał­żeń­stwem wzlo­ty i upad­ki, a jed­no­cze­śnie obser­wu­je­my dra­mat uwię­zio­nej w pętli cza­su Emmy, któ­ra dzień w dzień prze­ży­wa kosz­mar­ną tra­ge­dię, któ­rej nie potra­fi zapobiec.

Osa­dze­nie powie­ści w pętli cza­su to zabieg trud­niej­szy niż zasto­so­wa­nie tego same­go środ­ka w fil­mie czy seria­lu – tam sztucz­ki mon­ta­żo­we pozwa­la­ją zgrab­nie przed­sta­wić kolej­ne powtó­rze­nia tych samych sytu­acji. W lite­ra­tu­rze może się to skoń­czyć mono­to­nią, ale Cesca Major wybrnę­ła z tego w cał­kiem inte­re­su­ją­cy spo­sób – na repe­ty­cje wska­zu­ją te same serie wia­do­mo­ści tek­sto­wych, któ­re Emma otrzy­mu­je na What­sAp­pie. Ze wzglę­du na to, że wyróż­nia­ją się z blo­ku tek­stu, łatwo omi­nąć wzro­kiem te powta­rza­ją­ce się i wyła­pać zmiany.

Głów­nym wąt­kiem powie­ści są rela­cje rodzin­ne: jak zmie­nia się życie pary po tym, jak poja­wia­ją się dzie­ci lub wręcz prze­ciw­nie – gdy sta­ra­nia o nie koń­czą się nie­po­wo­dze­niem. Jak odna­leźć się w świe­cie naszych dzie­ci, gdy jeste­śmy cyfro­wy­mi imi­gran­ta­mi, a one – tubyl­ca­mi. Jak wpły­wa na nas brak wspar­cia ze stro­ny rodzi­ców, a jak śmierć kocha­ją­cych bli­skich. Jak wie­le zacho­wań moż­na uspra­wie­dli­wić trud­ną prze­szło­ścią. Jak napra­wić swo­je sto­sun­ki z kimś, gdy sytu­acja sta­ła się już bar­dzo poważna…

Poza życiem rodzin­nym, waż­nym aspek­tem powie­ści jest bran­ża, w któ­rej pra­cu­je Emma – to agent­ka lite­rac­ka i choć zawód ten w Pol­sce wciąż nie nale­ży do powszech­nych, to nadal daje on pewien wgląd w bran­żę wydaw­ni­czą. Boha­ter­ka nie­ustan­nie kon­tak­tu­je się z redak­to­ra­mi pro­wa­dzą­cy­mi róż­nych wydaw­nictw oraz autor­ka­mi, pró­bu­jąc pora­dzić sobie w tym cha­osie. Pery­pe­tie zawo­do­we w dużej mie­rze odpo­wia­da­ją za kome­dio­we frag­men­ty powie­ści, ale dobrze odzwier­cie­dla­ją realia: Emma mie­rzy się z celo­wym zani­ża­niem ocen książ­kom, któ­rych się nawet nie prze­czy­ta­ło, autor­ką, któ­ra spóź­nia się z tek­stem, a mimo to rela­cjo­nu­je luk­su­so­we waka­cje w mediach spo­łecz­no­ścio­wych, auto­rem, któ­ry obra­ża kole­żan­kę po fachu na Twit­te­rze, a potem ma do niej i wszyst­kich wokół pre­ten­sje za brak dystan­su, bycie woke i ter­ror poli­tycz­nej popraw­no­ści. Jed­no­cze­śnie w cynicz­nym świe­cie, w któ­rym o wszyst­kim decy­du­je sprze­daż, wciąż znaj­du­je się miej­sce dla praw­dzi­wych pasjo­na­tów i pasjo­na­tek, któ­rzy po pro­stu kocha­ją książ­ki oraz dobre opowieści.

Z punk­tu widze­nia osób zain­te­re­so­wa­nych ryn­kiem czy­tel­ni­czym w Pol­sce jest to – i zara­zem nie jest – pierw­sze spo­tka­nie z tą autor­ką. Otóż choć napi­sa­ła czter­na­ście powie­ści, to opu­bli­ko­wa­ła je pod łącz­nie czte­re­ma nazwi­ska­mi; pozo­sta­łe to C.D. Major, Ruby Hum­ming­bird i Rosie Bla­ke – w Pol­sce uka­za­ła się wcze­śniej powieść „Tyl­ko ty” sygno­wa­na ostat­nim z pseu­do­ni­mów. Co cie­ka­we, autor­ka bawi się tym w powie­ści, gdy pozna­je­my nazwi­ska auto­rek, któ­rych powie­ści reko­men­du­je Emma.

Bez wzglę­du na to, czy Cesca Major zago­ści­ła wcze­śniej w Waszych biblio­tecz­kach, czy jest to powrót pod nowy­mi dany­mi, „Może następ­nym razem” to kawał solid­nej lite­ra­tu­ry. Dla osób, któ­re zna­ją „Dzień świ­sta­ka” lub inne pro­duk­cje opar­te na tym samym pomy­śle, powieść nie będzie tytu­łem odkryw­czym czy prze­ło­mo­wym, ale to bar­dzo spraw­na reali­za­cja kla­sycz­ne­go już moty­wu. Życie rodzin­ne Emmy i Dana przed­sta­wio­ne jest tak, że trud­no nie kibi­co­wać mał­żeń­stwu, a jed­no­cze­śnie żad­na z posta­ci nie jest sztucz­nie wyide­ali­zo­wa­na. Mie­rzą się z pro­ble­ma­mi, któ­re mogą dotknąć każ­de­go we współ­cze­snym świe­cie. Z tego powo­du nawet jeśli motyw pętli cza­su nie ma dla Was tajem­nic, „Może następ­nym razem” to histo­ria, któ­ra może być punk­tem wyj­ścia do reflek­sji nad tym, jak orga­ni­zu­je­my wła­sne dni w świe­cie, w któ­rym nie będzie szan­sy na powtórkę.

Anna Tess Gołębiowska

Powieść „Może następ­nym razem” uka­za­ła się w Pol­sce nakła­dem wydaw­nic­twa Świat Książ­ki w prze­kła­dzie Szy­mo­na Koło­dziej­skie­go. Autor­ką książ­ki jest Cesca Major, któ­ra pod­kre­śla, że uwiel­bia otrzy­my­wać wia­do­mo­ści od czy­tel­ni­czek i czy­tel­ni­ków za pośred­nic­twem mediów spo­łecz­no­ścio­wych, więc jeśli zapo­zna­cie się z jej twór­czo­ścią, zapra­sza­my do kon­tak­tu. Nad reali­za­cją adap­ta­cji „Może następ­nym razem” pra­cu­ją fir­ma pro­du­cenc­ka Hel­lo Sun­shi­ne wraz z Apple Originals.

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy