Na ukraińskim kanale „Fantastic talk(s)” odbyło się spotkanie z Andrzejem Sapkowskim. W czasie trwającej niemal półtorej godziny rozmowy zbierane były środki na rzecz Szpitalników, czyli ukraińskiego ochotniczego batalionu medycznego. Pod koniec spotkania pisarz wyjawił tajemnicę, która zelektryzowała fanki i fanów fantastyki.
Rozmowa z twórcą Geralta z Rivii została przeprowadzona w dwóch językach – polskim i ukraińskim. O tłumaczenie zadbała Marta Krapyvnytska (Марта Крапивницька), doktorantka literaturoznawstwa, badaczka literatury fantastycznej oraz pracownica naukowa Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Założycielkami kanału „Fantastychni talk(s) / Fantastic talk(s)” [oryginalna pisownia: „Фантастичні talk(s) / Fantastic talk(s)”] są pisarki Daria Piskozub (Дарія Піскозуб), Svitlana Taratorina (Світлана Тараторіна) oraz Iryna Hrabovska (Ірина Грабовська) i to one poprowadziły rozmowę z Andrzejem Sapkowskim. Możliwe było też zadawanie pytań przez publikę.
Po krótkim przedstawieniu osób biorących udział w spotkaniu (tylko w języku ukraińskim) rozpoczęła się dwujęzyczna rozmowa. Daria Piskozub była ciekawa, czy Andrzej Sapkowski rozpoczął pisanie opowiadań, wymyślając Geralta z Rivii, czy może świat pełen szarości, ale okazało się, że początek kultowej serii był jeszcze inny.
– Zaczęło się nie od historii, nie od fabuły, nie od pomysłu na opowiadanie, ale od nazwy, dlatego że w języku polskim nie ma męskiego rodzaju od „wiedźmy”. Wiedźma jest tylko rodzaju żeńskiego. Wydawało mi się, że to jest niesprawiedliwe, że powinien być też rodzaj męski od wiedźmy i wymyśliłem nazwę „wiedźmin”. Nie ma takiego słowa w słownikach… no, w tej chwili już się zaczyna pojawiać – wspominał pisarz. Wyjaśnił też, dlaczego historia Geralta z Rivii zaczęła się od opowiadań, nie powieści. – W czasach, kiedy ja zaczynałem pisać, polski autor nie mógł liczyć na cokolwiek więcej niż opowiadanie. Było pismo „Fantastyka” i tam można było wysyłać swoje teksty i ryzykować, że je albo wezmą, albo wyrzucą. Natomiast pisanie dużych książek i wysyłanie ich do polskiego wydawnictwa było skazane na niepowodzenie od razu, na samym wejściu. Wtedy nikt nie cenił nowych polskich autorów, bo uważano, że nie przyniosą oni żadnego zysku wydawnictwu. Liczyli się Amerykanie, a z Polaków to Lem, nikt więcej. (…) To się zmieniło, troszkę dzięki mnie.
Wśród poruszonych tematów znalazł się wątek powstawania prac naukowych dotyczących dorobku Andrzeja Sapkowskiego.
– Wiem o ładnych kilku pracach w Polsce: doktorskich, magisterskich, monografiach i tak dalej. I zawsze jestem pełen podziwu, że ktoś coś takiego wymyślił, bo ja tego nie wymyśliłem, ja na to nie wpadłem. Po prostu jest to fabuła, fabuła, która ma być ciekawa, ma być dla czytelnika łatwo przyswajalna, czytelnik ma ją polubić, a żeby to się stało, trzeba tę fabułę uatrakcyjnić – opowiadał autor. – Filozofii to ja do tego specjalnie nigdy nie przykładałem i nie starałem się, żeby zrobić z moich książek coś, czym później zajmą się naukowcy piszący dysertacje, ale jeżeli piszą, proszę bardzo! Czemu nie! Chętnie! Chętnie sam przeczytam, proszę mi przysłać!
Zapytany o to, które cechy Geralta z Rivii pochodzą od autora, odpowiedział: „żadna i każda”!
– Trudno, żeby postać wymyślona przez autora w pewnej mierze jakichś cech autora nie posiadała. (…) Z drugiej strony przecież jest to fabuła (…). Nie pisze się książek o sobie, pisze się książki o bohaterach, bohaterów się wymyśla, nadaje się im własne cechy i im lepiej się to zrobi, tym dla czytelnika ciekawsze i milsze w czytaniu. Kogo obchodzi, kim ja jestem? Czytelnika obchodzi, kim jest wiedźmin albo inni bohaterowie – wyjaśniał Andrzej Sapkowski.
Najczęściej powtarzane będą jednak słowa, które padły zaledwie trzy minuty przed końcem spotkania. Andrzej Sapkowski został zapytany o to, czy pracuje obecnie nad nową książką.
– W zasadzie to nigdy takich rzeczy nie mówię, dlatego że ze mną nigdy nie wiadomo, może coś zrobię, może nie zrobię… do tej pory jak mówiłem, że coś napiszę, a potem nie napisałem, to ludzie mieli pretensje tak jakbym ich oszukał, że skłamałem, nieprawda. Dlatego niechętnie mówię o tym, co robię, zanim nie skończę tego robić. Bo dopóki nie skończyłem, to uważam, że tego nie ma. No ale ponieważ dla Ukraińców to ja zawsze robię wyjątki, więc teraz też zrobię. Tak, pracuję nad nową książką o wiedźminie, dosyć pilnie. Nie wiem, ile to potrwa jeszcze, może rok, nie dłużej – wyznał. Poproszony o powtórzenie przez tłumaczkę, podsumował krótko: – Nowa książka o wiedźminie się robi, jeszcze rok i będzie!
Pisarz zdradził też inny ze swoich planów – choć podkreślił, że te zmieniają się u niego bardziej niż pogoda, więc nie wiadomo, czy doczekają się realizacji – czyli książkę podobną w duchy do „Trylogii husyckiej”, ale rozgrywającą się w XVII wieku, nawiązującą do wojny trzydziestoletniej, powstania Chmielnickiego i potopu szwedzkiego. Podkreślił, że to bardzo dalekie plany i choć wciąż odkłada materiały, to te może się przydadzą, a być może nie, ponieważ ma już 76 lat i może zwyczajnie nie zdążyć.
Jakie jeszcze tematy pojawiły się w czasie rozmowy? Andrzej Sapkowski opowiadał, dlaczego pisanie pod pseudonimem w Polsce nie ma racji bytu; dlaczego pisał bez map i skąd wywodzą się wszystkie obecne mapy Kontynentu oraz o tym, w czym pomogła mu w pisaniu jego dawna praca. Pisarz wspominał pracę nad komiksami z nieżyjącymi już Bogusławem Polchem oraz Maciejem Parowskim, porównywał też sytuację na polskim rynku fantastycznym w okolicach swojego debiutu i dzisiaj. „Zapomnijmy o tamtych złych czasach”, komentował dawną sytuację, gdy w polskiej fantastyce królowały nieudolne kalki z zachodu. Według autora sagi wiedźmińskiej znajomość kanonu fantastycznego w Polsce jest nieporównywalnie lepsza, a przekłady ukazują się niezwykle szybko, zaś dostęp do tej wiedzy wpływa na jakość twórczości polskich autorek i autorów.
Andrzej Sapkowski pozostaje molem książkowym – rocznie czyta około 50 książek. Niektóre z nich uważa za prawdziwe wydarzenia, kamienie milowe branży fantastycznej. Jako te wybitne utwory wymienił: „Circe” Madeline Miller, „Fairy Tale” i „Billy Summers” Stephena Kinga, „The Invisible Life of Addie LaRue” V.E. Schwab, „The Cartographers” Peng Shepherd, „L’Anomalie” Hervé Le Telliera, „Babel, or the Necessity of Violence” Rebecki F. Kuang oraz „Book of Night” Holly Black.
Pewną ciekawostką dla osób uwielbiających koty może być to, że przed kamerą pojawiła się też kotka autora, możecie wypatrywać jej w okolicach 38. oraz 56. minuty rozmowy.
Łącznie w czasie spotkania z pisarzem udało się zgromadzić 51 500 hrywien. Choć zbiórka prowadzona przez „Fantastic talk(s)” jest już zakończona, ukraiński ochotniczy batalion medyczny „Szpitalnicy” (Госпітальєри) możecie wspierać cały czas. Możliwe jest też finansowe wsparcie autorek kanału.
Anna Tess Gołębiowska
Zdjęcie główne materiały prasowe Netflix