Wiem, że spadające liście, dyniowe latte i pachnące świeczki dopiero na dobre wkroczyły do akcji, niech Was zatem nie zdziwi, że już polecamy książkę o Bożym Narodzeniu. Świetnie napisane „Lustrzane serce” sprawi, że będzie jeszcze przytulniej, a do Waszych serduszek wróci nadzieja!
Dziś rozmawiamy z Autorką książki, Anną Purowską, o tym, co ją inspiruje, czy wierzy w bratnie dusze, i jaką rolę odgrywa w jej życiu (notabene) muzyka.
Zuzanna Pęksa: Drugi tom serii o Śnieżysku, podobnie jak pierwszy, rozgrywa się w okolicy Bożego Narodzenia. Czy to czas, który wyjątkowo sobie Pani ceni? Bez wątpienia literacko jest on bardzo wartościowy – pozwala wykreować przytulną rzeczywistość, realia, w których dzieją się rzeczy niezwykłe!
Anna Purowska: Jest to dla mnie wyjątkowy czas. Od lat kojarzy mi się z pieczeniem pierników, ciasteczek, z muzyką Michaela Bublé i światełkami w oknach. Choć za oknami zimno, lampki i świeczki pozwalają poczuć ciepło w sercu. Wszystkie emocje związane z tym czasem przelewam na kartki swoich książek i mam wrażenie, że nadaję im w ten sposób jeszcze większej magii. To dla mnie ogromna radość, że mogę tworzyć cykl świątecznych książek, choć nigdy tego nie planowałam.
Z.P.: Pani bohaterów łączy niezwykła więź i to praktycznie od chwili, w której się poznają. Czy wierzy Pani w istnienie takich bliźniaczych dusz, tytułowych lustrzanych serc także w prawdziwym życiu?
A.P.: O tak, nie tylko wierzę, ale też tego doświadczam. Pokrewnych dusz nie spotyka się często, ale kiedy to się zdarza można poczuć wyjątkowość chwili. Nie chodzi jedynie o miłość. Dla mnie to jedne z ważniejszych momentów w życiu, kiedy „przypadkowe” spotkania przeradzają się w piękne przyjaźnie.
Z.P.: Jest Pani magistrem muzykologii. W Pani najnowszej powieści muzyka popularna także odgrywa ważną rolę. Czy bohaterom „Lustrzanego serca” towarzyszą piosenki, które lubi Pani prywatnie? Czy Pani życie zawodowe jest w jakiś sposób powiązane z Pani wykształceniem?
A.P.: Zawsze podkreślam ogromne znaczenie muzyki w mim życiu. To ma związek nie tylko ze studiami, jakie wybrałam, ale też z wieloletnią grą w orkiestrze. To były długie lata, w których muzyka stanowiła podstawy mojego rozwoju. Czuję, że – w dużej mierze – to właśnie ona mnie ukształtowała. Teksty piosenek oraz melodie są moimi największymi inspiracjami, kiedy tworzę fabułę powieści. Pomagają mi wczuwać się w sytuację bohaterów. Jestem przekonana, że bez muzyki, której słucham moje książki byłyby zupełnie inne. Każda książka ma swoją playlistę. Częścią piosenek inspirujących mnie przy danym tytule dzielę się z czytelnikami i wplatam teksty w treść książki. Ale jest też taka lista muzyczna, którą pozostawiam jedynie dla siebie i tylko ja wiem, które sceny powstały pod wpływem jakiej muzyki. Nie wszystkie z tych piosenek były dla mnie ważne kiedyś, ale każda, która przychodzi wraz z powstawaniem książki ma ogromne znaczenie i zostaje ze mną.
Z.P.: Miejscowość Śnieżysko, od której nazwała Pani cały cykl, jest fikcyjna. Ponieważ jest Pani zakochana w podróżach, zakładam, że szukała Pani inspiracji w prawdziwym miejscu. Która z polskich, urokliwych górskich miejscowości stanowiła pierwowzór?
A.P.: Rzeczywiście, kocham podróże. Najciekawsze w powstaniu cyklu o Śnieżysku jest to, że inspiracja przyszła do mnie, gdy siedziałam w domu, przed komputerem. Podczas zajęć kreatywnego pisania nauczycielka poprosiła, by napisać krótką scenę na postawie wylosowanego obrazka. Trafiło mi się, oczywiście „przypadkowo”, zdjęcie przedstawiające miasteczko położone w kotlinie, noc, rozświetlone okna domów. W ten sposób poruszyła się cała machina. Powstała scena, później opowiadanie, a następnie książka „Kiedy spada gwiazda”, aż w końcu, po wielu przychylnych recenzjach i prośbach od czytelników, cały cykl.
Z.P.: Czy mogłaby Pani zdradzić naszym czytelnikom, o czym będzie kolejny tom z lubianego cyklu?
A.P.: Niestety nie mogę niczego zdradzić, ponieważ na etapie pracy wolę nie udzielać takich informacji. Mogę jednak zapewnić, że klimat pozostanie niezmienny: trochę tajemniczy, a jednak rozświetlony ciepłymi światełkami. Bo zawsze trzeba mieć nadzieję.
Z.P.: Pięknie powiedziane! Bardzo dziękuję za poświęcony czas.
Dziękuję 🙂