W listopadzie Michała Gołkowskiego, pisarza i tłumacza specjalizującego się w literaturze fantastycznej, czekają aż dwie duże premiery – w tym samym uniwersum, ale na dwóch różnych mediach.
W księgarniach pojawi się nowa powieść ze świata „Komornika” (pierwsza trylogia: 2016, 2017, 2017) o tytule „Arena Dłużników”, a gracze PC będą mogli zanurzyć się w tym uniwersum za sprawą growej adaptacji „Komornik: Nieskruszony” dzięki Sylen Studio. Gra została opracowana w poetyce visual novel i paragrafówki.
Adrian Turzański: Ezekiel powraca. W najbliższym czasie nawet podwójnie: w powieści otwierającej nowy cykl („Komornik: Arena Dłużników”) i w grze wideo („Komornik: Nieskruszony”). Co sprawiło, że zechciałeś kontynuować przygodę z Ezekielem? Można by przypuszczać, że po Końcu Świata trudno będzie zrobić jeszcze większe widowisko… A tu pojawia się „Arena Dłużników”.
Michał Gołkowski: …Eeeheheheh, hehe, heh. Heh. Eeeh… Tak do bólu szczerze? Nie było takiego planu. Nie miałem go nawet na linii wejścia w świat ekranizacji uniwersum, konsekwentnie mówiłem: „Nie, nie zrobię tego, to zamknięta całość, tam się kończy jak się kończy i tyle.”. No, tylko że… Pewnego dnia zadzwonił do mnie z rana przyjaciel i zaczął mi opowiadać jakieś niestworzone rzeczy: jak to nie mógł w nocy spać, bo myślał o apokryfach Starego Testamentu i aniołach, no i że on wie jaka może być kontynuacja „Komornika”. Ja na to mam takie: „Ej, Skoczek, ale ty nie czytałeś przecież «Komornika»”, więc jak niby…?”. A on na to: „Oj, cicho, nie przeszkadzaj, teraz ja mówię.”. No i mi opowiedział… Dosłownie: typ, który nie czytał oryginalnej, zamkniętej i skończonej pod każdym względem trylogii, wymyślił mi kontynuację. Było to zbyt piękne, żebym miał nie pójść w ten pomysł jeszcze tego samego dnia.
A.T.: Ale co w ogóle tym razem czeka Ezekiela? Obecnie pełniącego rolę… Boga Stworzyciela.
M.G.: SPOILER ALERT XD No dobra, fakt – jeśli ktoś czytał oryginał to już wie, a jeśli nie czytał, to się dowie na pierwszej stronie, więc w sumie nie spoiler. Co go czeka? No wyobraź sobie, że jesteś Bogiem i możesz dosłownie WSZYSTKO. Wiesz, jak się robi wszystko? No nie wiesz. Więc Zek też nie wie i bardzo mocno stara się uczyć, a w tym nigdy nie był najlepszy, toteż jest przaśnie, swojsko, niezdarnie i mocno cynicznie, a potem robi się tylko weselej. Nie jest łatwo być Bogiem, szczególnie jak się nie ma o tym pojęcia i trzeba uciekać… Ale to już temat dla tych, co przeczytają książkę. 😊
A.T.: I chyba najważniejsze. Jak myślisz, znajomość poprzedniej trylogii „Komornika” jest konieczna, aby po „Arenę Dłużników” w ogóle sięgnąć?
M.G.: Absolutnie nie. Temat jest prosty: jest jak jest, zastajemy bohatera w dziwnej sytuacji, owszem, ale w niczym to nie przeszkadza. Wszystko, co stało się wcześniej, jest przecież nieistotne, prawda? Niebyłe, że tak powiem. „Arena Dłużników” to również samodzielna całość, mogąca spokojnie funkcjonować w oderwaniu od poprzedniej trylogii… Mimo że znajomość tej ostatniej zdecydowanie zwiększa poziom odbierania „śmieszkizmu”.
A.T.: A w międzyczasie premierę ma interesująca gra wideo, „Komornik: Nieskruszony”. Jak mocno jesteś zaangażowany w prace nad tym projektem?
M.G.: …Bardzo mocno. Prace trwały od pół roku, zaś przez ostatnie dwa miesiące pochłaniał on dosłownie każdą chwilę mojego czasu – najgorszy moment ze sprawdzaniem, cyzelowaniem, dopasowywaniem, wyszukiwanie błędów… W porównaniu do tego, poprzedni okres pracy z Maćkiem Głowackim (<3) [współautor tekstów do gry „Komornik: Nieskruszony”, przyp. red.], kiedy siedzieliśmy i „stukaliśmy sobie” tekst, to była po prostu sielanka. Natomiast jestem strasznie dumny z efektu końcowego i cieszę się, że wychodzi już, zaraz, teraz!
A.T.: I taka praca najpewniej diametralnie różni się od prac nad powieścią – w dodatku jednego autora. Już sama praca zespołowa wprowadza wiele innych czynników do procesu powstawania takiego dzieła, prawda?
M.G.: Jest dość mocno inna, zdecydowanie. Przede wszystkim jest się częścią zespołu, więc nie ma klasycznego pisarskiego samodzierżawia i autokefalii – wszystko co napiszę musi czemuś służyć, do czegoś się nadawać, nie tylko tworzyć klimat i sprawiać, że czytelnikowi będzie się robiło miło na serduszku. Do tego dochodzą ograniczenia czysto techniczne, takie jak liczba znaków ze spacjami na jednym ekranie… No i w końcu konieczność stworzenia z tego wsadu do czegoś uniwersalnego, ciekawego nie tylko dla czytelników, ale o wiele szerszej rzeszy graczy.
A.T.: Gracze mieli już szansę przetestować grę, od kilku tygodni dostępna jest wersja demonstracyjna. „Komornik: Nieskruszony” to swoisty melanż gry paragrafowej z popularną ostatnio w elektronicznej rozgrywce visual novel. Takie pisanie gry… Jakby wielu książek, wielu różnych wariacji w ramach jednej opowieści musiało być wielkim wyzwaniem, ale i zapewne nowym doświadczeniem dla Ciebie.
M.G.: To na dobrą sprawę coś jeszcze innego: interaktywna opowieść z ogromną liczbą ilustracji i wgraną ścieżką dźwiękową. Chcieliśmy zmieścić się w jednym gatunku, ale dzieło samo nam z niego uciekło, rozsiadło się wygodnie jeszcze na dwóch sąsiednich fotelach i zaczęło radośnie wyżerać popcorn z pudełek sąsiadów. Przyznaję, że piastowanie tego enfant terrible, obserwowanie jego pierwszych kroczków, a teraz wypuszczenie pomiędzy ludzi, było naprawdę świetną zabawą.
A.T.: W takim wypadku powrót do powieści musiał być swego rodzaju ulgą? A przecież drugi tom „Areny Dłużników” podobno już stygnie na biurku wydawcy. Musisz być naprawdę zapracowanym człowiekiem. Prace nad nowym cyklem książek i grą wideo prawdopodobnie trwały w tym samym czasie. Zapytałbym, co robisz w wolnym czasie… Ale widząc Twoją aktywność w mediach społecznościowych i przeróżnych inicjatywach, eventach, zapewne usłyszę, że w zanadrzu masz kolejne przygody Zahreda albo prace nad nową grą, może niekoniecznie wideo. Nie mylę się?
M.G.: Drugi tom leży i stygnie, ja zaraz biorę się za trzeci równolegle pracując nad tzw. ‘dużą’ grą komorniczą i kolejnymi rzeczami ze świata SibirPunka. Mam też, faktycznie, rozbabrany kolejny cykl Zahreda i masę innych pomysłów… Prawdę mówiąc, to od września zasuwam tak, że nie wiem z której strony dziób, a z której rufa. Jest wesoło, będzie jeszcze weselej. 😊
A.T.: Wracając do gry. Jak duży wpływ będą mieli gracze na świat przedstawiony?
M.G.: Znaczący, aż do spektakularnego zniszczenia niektórych lokacji, co prowadzi do przetasowania w samym świecie i jego liniach fabularnych. Staraliśmy się stworzyć jak najlepiej wyważoną mieszankę, coś co będzie z jednej strony miało płynność i lekkość książki, a z drugiej pozwoli graczowi czuć, że nie jest tylko bezwolnym widzem w kinie, że jej/jego wybory naprawdę mają znaczenie. Muszę przyznać, że bardzo podobała mi się taka forma – to kolejne wyzwanie na mojej drodze, a ja nigdy nie pytam ilu jest wrogów, tylko po ile sucha krakowska i kto to panu tak spartaczył 😉
A.T.: Podobno przygotowaliście kanoniczne zakończenie, odpowiadające temu, co dzieje się w książkach. Oznacza to, że przygotowaliście również wiele innych. I tu rodzi się pytanie, jak wiele ich jest i jak bardzo różnią się od siebie te zakończenia?
M.G.: Gra posiada kilka zakończeń, które są – no, co tu dużo mówić – zupełnie inne, układając się całkiem odmiennie dla głównych postaci w grze, czasami weselej (jest jedno zakończenie… ajjj, nie będę nic mówić, ale jest CUDOWNE), a czasami smutniej, albo wręcz przygnębiająco. Założenie było jednak takie, aby było wiadomo jakie i dlaczego to zakończenie, co – mam nadzieję – zachęci do przejścia gry jeszcze raz… i ponownie… i na trzecią nóżkę, bo przecież Bóg trójcę lubi.
A.T.: „Komornik: Nieskruszony”. Ten podtytuł nie został dodany chyba tylko po to, aby odróżnić go od serii książek. Czy zatem fani mogą liczyć na rozwój gry? A może czekają ich spin-offy, sequele albo inne gatunki gier wideo w tym uniwersum?
M.G.: Podtytuł dodany został głównie po to, żeby zaznaczyć że nie jest to JEDYNA gra w uniwersum Komornika, jaka się ukaże. Oczywiście, że mamy już nie tylko plany i zamiary, a realne działania, które na tę chwilę przyjmują całkiem namacalne ramy… Wypatrujcie znaków na niebie i ziemi, szykujcie szekle, bo będzie się działo!
A.T.: Jak uważasz: ci z fanów „Komornika”, którzy nie do końca są zaprzyjaźnieni z grami wideo, będą w stanie odnaleźć się w nowej formie opowiadania historii?
M.G.: „Nieskruszony” to na dobrą sprawę interaktywna książka, którą można „czytać” jak dowolny inny tekst w wersji elektronicznej, zaś dokonywanie wyborów jest instynktowne – klikamy w opcję, która akurat nam odpowiada. Oczywiście, pozostaje dostęp do inventory, opisy przedmiotów, lore świata, mapka… ale to są dodatki. Rdzeń gry to przede wszystkim tekst, więc jest idealnym medium przejściowym dla miłośników książek!
A.T.: Gra wideo, nowa seria książek… Uniwersum się mocno rozrasta. Chodzą słuchy o innych mediach: gra planszowa, papierowy RPG, być może komiks. Coś z tego ma szansę ujrzeć światło dzienne w przyszłym roku?
M.G.: Najkrócej: tak. Ja osobiście najchętniej wsiadłbym na papierowego RPG‑a komorniczego, to by było… jejku! To by była przecudowna przygoda, absolutnie! Pokazać to wszystko, opisać, ująć w słowa… Tak, tak! Chcę!
/zostawia wywiad i idzie pisać RPG‑a/
A.T.: Światy SybirPunk i Komornik wyszły z książek. Ale w Twoim literackim dorobku znajduje się jeszcze kilka unikatowych uniwersów. Czy i one podzielą los wyżej wspomnianych?
M.G.: /niechętnie odrywa się od pisania RPG‑a/
Kusi przeniesienie „Stalowych Szczurów”, wdzięcznym tematem jest też „Siedmioksiąg Grzechu”. W tej chwili, po tym roku, powiem tak: nie ma rzeczy niemożliwych, wszystko da się zmienić, zrobić i ukształtować tak, jak się chce.
A.T.: Premiera powieści „Komornik: Arena Dłużników” i gry wideo „Komornik: Nieskruszony” w tym miesiącu. Wydawca ma drugi tom, kto wie, czy nie trzeci? Może przyszedł wreszcie czas na zasłużony urlop?
M.G.: God, I wish. Od początku września miałem dosłownie jeden (słownie: jeden) dzień niby-wolny, a teraz muszę się jeszcze odgrzebać z „zaległości”, takich jak na przykład trzeci tom „Areny Dłużników”. Może na Boże Narodzenie sobie odpocznę? Albo na Wielkanoc jakoś? Lato 2022 wygląda na dość prawdopodobny termin, a przełom 2022/23 to już w ogóle pewniak 😊