Fernando J. Múñez, autor książki „Kucharka z Castamar”, opowiada nam o tym, kiedy napisał swoją pierwszą książkę oraz jaki był jego wkład w ekranizację Netflixa, którą od niedawna mogą oglądać polscy widzowie.
Zuzanna Pęksa: Pana powieść, „Kucharka z Castamar”, właśnie ukazała się w Polsce, ale serial, który powstał na jej podstawie, możemy oglądać na Netfliksie od lipca. Czy według pana lepiej najpierw sięgać po książki czy oglądać ekranizacje?
Fernando J. Múñez: Książka zawsze pierwsza! Powieść jest zwykle bardziej pogłębiona i zniuansowana. Ma więcej wątków i porusza więcej problemów niż serial czy film. Język literatury i język filmu bardzo się różnią. W książce podąża się za bohaterami, poznaje ich myśli i uczucia, czytelnik jest z nimi znacznie bliżej niż widz. Powieść stanowi kompletną całość, a scenariusz to jedynie narzędzie do stworzenia czegoś innego, czegoś nowego.
Z.P.: Jest pan nie tylko pisarzem, ale także reżyserem i scenarzystą. Jak bardzo był pan zaangażowany w prace nad serialem „Kucharka z Castamar”?
F.J.M.: Pełniłem funkcję producenta wykonawczego. Wspólnie ze scenarzystami stworzyłem zarys najważniejszych postaci – don Diega, Clary, don Enriquego – a reszta postaci i opowieści była dodatkiem do tych bohaterów. Kiedy sprzedajesz prawa do ekranizacji powieści, nigdy nie wiesz, co stanie się z historią opowiedzianą w książce. Nie chciałem oglądać na ekranie na przykład Clary, która staje się alkoholiczką. Wolałem mieć wpływ na takie kwestie.
Miałem też sporo do powiedzenia w sferze wizualnej serialu. Zależało mi na panoramicznych ujęciach, z dobrze doświetlonym drugim planem, na grze światłem. Nadzorowałem też wybór lokalizacji i kostiumów.
Z.P.: Fabuła powieści osadzona jest w XVIII-wiecznej Hiszpanii. Jak udało się panu tak wiernie odtworzyć tamte realia? Skąd czerpał pan informacje? Czy korzystał pan z wielu źródeł historycznych i czy konsultował pan różne szczegóły z historykami?
F.J.M.: Tak, prace badawcze zajęły mi sporo czasu. Na szczęście mamy dziś łatwy dostęp do wielu źródeł historycznych. Musiałem przeanalizować sposób myślenia ludzi z tamtej epoki, z wielu warstw społecznych – od służby po członków królewskiego dworu. Czytałem o tym, jak wyglądały relacje społeczne, jak w ramach dworu funkcjonowały poszczególne grupy. Szukałem też informacji, jakie potrawy gościły na stołach arystokracji, a co gotowali w domu zwykli ludzie. Zajęło mi to blisko dwa lata. Zgromadziłem mnóstwo materiału i książek, które pomogły mi potem w czasie pisania.
Z.P. „Kucharka z Castamar” to pana pierwsza powieść dla dorosłych czytelników. Dlaczego zdecydował się pan na zmianę grupy odbiorców? Czy łatwiej pisać dla dzieci i młodzieży czy dla dorosłych?
F.J.M.: Już wcześniej pisałem dla dorosłych. „Kucharka z Castamar” to moja pierwsza opublikowana powieść dla tej grupy czytelników, ale nie pierwsza napisana. Kiedy miałem czternaście lat, zacząłem pisać pierwszą książkę. Potem powstały opowiadania, które tworzyłem dla swoich rodziców i sióstr. Nigdy nie musiałem decydować, czy będę pisał tylko dla dzieci czy także dla dorosłych.
Do tej pory wydałem więcej utworów dla młodszej publiczności, bo miałem na nie dużo zamówień od wydawców z całej Europy. Od 2002 roku nie tylko pisałem, ale także projektowałem książki dla dzieci. Uważam jednak, że znacznie łatwiej pisać dla dorosłych, bo jako dorosły masz do tego więcej narzędzi. Kiedy twoim docelowym czytelnikiem jest dziecko, musisz wczuć się w jego psychikę, spróbować je zrozumieć i do niego dotrzeć, spojrzeć na opisywane problemy z zupełnie innej perspektywy.
Z.P.: Zaczął pan przygodę z pisaniem w bardzo młodym wieku! Czy ma pan jakieś rady i wskazówki dla nastolatek i nastolatków, którzy marzą o karierze literackiej? Od czego powinni zacząć, jakie nawyki w sobie wyrabiać, kogo prosić o pomoc i wsparcie?
Nie jestem pewien, czy mogę i chcę udzielać rad, ale chętnie podam wskazówki, które mogą okazać się pomocne. Kiedy chce się coś napisać, warto poświęć na to dużo czasu i zrobić to porządnie. Tego zawsze uczył mnie ojciec. Dobrze też kończyć to, co zaczęliśmy, i nie porzucać podjętej opowieści. Książka musi mieć zakończenie. Nawet kiedy jeszcze nie jesteś pewny lub pewna, jak skończy się twoja historia, nie ustawaj w pisaniu. Pomysł i inspiracja często pojawiają się w trakcie procesu twórczego. Nie zawsze od początku wiesz, dokąd twoja opowieść cię zaprowadzi.
Z.P.: Polacy kochają powieści historyczne i seriale kostiumowe. Czy pana kolejna książka też będzie osadzona w realiach historycznych? Czy może nam pan powiedzieć coś więcej o swoich planach wydawniczych?
F.J.M.: Moja druga powieść ukazała się w Hiszpanii już w maju. Nosi tytuł „Los diez escalones” [Dziesięć kroków]. To thriller historyczny rozgrywający się w 1283 roku w Królestwie Kastylii-Leónu. Akcja powieści rozpoczyna się od powrotu głównego bohatera, kardynała Alvara Leóna de Lary, do opactwa, które kiedyś było jego domem, a które opuścił przed dwudziestu laty ze złamanym sercem, uciekając przed niemożliwą miłością. O powrót do opactwa prosi go jego przełożony, don Rafael, który chce zdradzić mu sekret mogący odmienić losy chrześcijaństwa. Powrót Alvara uruchamia serię zdarzeń, która niechybnie prowadzi do tragedii i skutkuje jego spotkaniem z kobietą, która wiele lat temu rozdarła mu serce.
Mam nadzieję, że po lekturze „Kucharki z Castamar” polscy czytelnicy zechcą sięgnąć po moją najnowszą powieść.
Z.P.: Dziękuję za rozmowę!
Fernando J. Múñez – urodzony w Madrycie w 1972 roku, pisarz, scenarzysta, reżyser filmów krótkometrażowych. Ukończył filozofię i studia filmowe.
Swoją pierwszą powieść zaczął pisać w wieku czternastu lat, a pierwsze scenariusze filmowe tworzył już jako nastolatek. W 2012 roku wyreżyserował film fabularny „Las nornas”, który później został zaprezentowany na Festiwalu Filmowym w Alicante i Międzynarodowym Festiwalu Filmowy w Valladolid.
Autor książek dla dzieci i młodzieży. „Kucharka z Castamar” jest jego debiutem powieściowym dla dorosłych.