Powieść „Psychopata” to prawdziwa gratka dla wielbicieli kryminałów medycznych. Autorka książki, Klaudia Muniak, specjalizuje się właśnie w tym gatunku literackim. Nie bez powodu – z wykształcenia jest biotechnolożką, a pisząc o eksperymentach medycznych czuje się jak ryba w wodzie.
Zuzanna Pęksa: Pani powieść „Substancja” była kryminałem medycznym. Podobnie jest w przypadku Pani najnowszej książki o niepokojącym tytule „Psychopata”. Czy w tym gatunku chciałaby Pani pozostać?
Klaudia Muniak: Tak, zdecydowanie. Kryminały i thrillery są mi najbliższe, zarówno czytelniczo jak i twórczo. Z kolei wykształcenie i zdobyte doświadczenie zawodowe popychają mnie w sferę medyczno-biotechnologiczną. Lubię wplatać w książki wątki obyczajowe, a nawet miłosne, wchodzić w życie prywatne bohaterów, ale wątpię, że kiedykolwiek pokuszę się o napisanie na przykład romansu (śmiech).
Z.P.: Jako biotechnolożka z pewnością posiada Pani wiedzę, która pozwala dodać fabule wiele smaczku. A co, jeśli chodzi o sfery, które są Pani mniej bliskie (np. praca w policji)? Skąd czerpie Pani wiedzę, by wszystko brzmiało jak najbardziej prawdopodobnie? Z innych książek i seriali, czy może raczej ze żmudnego researchu?
K.M.: Research jest nierozerwalną częścią powstawania książki. Korzystam z czego się da, wyszukuję informacje w sieci, podpytuje osoby zaangażowane w daną pracę, obserwuję, co dzieje się dookoła, oglądam dużo programów publicystycznych i informacyjnych – myślę, że to jedno z najlepszych źródeł wiedzy o współczesnym świecie. Praca naukowa wygląda podobnie – najpierw rzetelne przygotowanie teoretyczne, dopiero później realizacja projektu, tak więc research przed przystąpieniem do pisania książki jest dla mnie czymś zupełnie naturalnym.
Z.P.: Eksperymenty medyczne, o których mowa w „Psychopacie”, brzmią jak science fiction, jesteśmy już jednak na takim etapie odkryć naukowych, że chyba są one jak najbardziej prawdopodobne? Zmiana osobowości po uszkodzeniu mózgu bywa czymś normalnym, ale czy można już tego dokonać w sposób w kontrolowalny?
K.M.: Zgadza się, zmiany osobowości po uszkodzeniach mózgu są obecnie całkiem dobrze udokumentowane i nieustannie badane. Biochemia i struktura narządu stanowią podstawę ludzkiego zachowania, ale póki co naukowcy nie są w stanie dokonywać podobnych zmian w sposób ukierunkowany. Obserwując jednak ciągle rosnące tempo rozwoju biotechnologicznego myślę, że to tylko kwestia czasu, jakkolwiek złowieszczo to brzmi (śmiech).
Z.P.: Pani bohaterka zmaga się z syndromem stresu pourazowego. Musi regularnie przyjmować leki – w jej żyłach niemal bez przerwy krąży alprazolam, który pomaga jej się uspokoić. Kobieta boi się jednak powiedzieć o tym ukochanemu. Zwróciła Pani w ten sposób uwagę na ważny problem społeczny: boimy się mówić o problemach tego typu, a tym bardziej o leczeniu. Czy myśli Pani, że sytuacja mimo wszystko zmienia się pod tym względem na lepsze?
K.M.: Zmienia się, ale bardzo powoli, za wolno. Ciągle wstydzimy przyznać się, że potrzebujemy tego typu wsparcia. Korzystanie z pomocy psychiatry czy nawet psychologa nadal jest tematem tabu i kojarzy się z czymś bardzo niewłaściwym. A to nic innego, jak dbanie o swoje zdrowie. Dlaczego idziemy do lekarza, gdy cierpi nasze ciało, a obawiamy się to zrobić, gdy cierpi nasza dusza?
Z.P.: W posłowiu książki podziękowała Pani za wsparcie w trakcie pisania wielu osobom, w tym między innymi mężowi. Jak godzi Pani codzienne obowiązki z rolą autorki kryminałów? Czy łączy to Pani z pełnoetatową pracą zawodową?
K.M.: Obecnie nie pracuję zawodowo, jestem pełnoetatową mamą. I muszę przyznać, że połączenie tej roli z pisaniem książek chwilami jest makabrycznie trudne. Mnóstwo razy ogarnia mnie zniechęcenie, wynikające ze zwykłego zmęczenia, ale pasja tworzenia zawsze wygrywa. Poza tym zbyt wiele pomysłów kotłuje się w mojej głowie, abym mogła sobie odpuścić – muszę przelać je na papier. Piszę w każdej wolnej chwili, głównie wieczorami, kiedy synek idzie spać i mam czas „dla siebie”. Na szczęście mąż dba o to, abym miała więcej takich chwil.
Z.P.: Czy może nam Pani zdradzić swoje najbliższe pisarskie plany? Czy robi sobie Pani chwilę przerwy, czy już niedługo będziemy mogli przeczytać kolejną szalenie trzymającą w napięciu powieść?
K.M.: O przerwie nie ma mowy! Już latem ukaże się moja kolejna książka. Nie będę uprzedzać faktów i zdradzać szczegółów, niech Czytelnicy najpierw poznają Maję i jej historię. A później przyjdzie czas na Igę.
Z.P.: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę wielu wolnych chwil na pisanie!