Kiedy autor książek ma codzienny dostęp do autentycznych historii dostarczanych przez ich bohaterów, nie sposób nie spytać, czy to właśnie one stały się inspiracją do pracy nad najnowszą powieścią. Gdy mówimy o naprawdę ciężkim pod względem fabuły, a jednocześnie napisanym po mistrzowsku thrillerze, pojawia się nadzieja, że może pokazane zło to jednak nieprawda. Zadaliśmy to pytanie za Was. Trzymajcie kciuki, by jednak była to fikcja!
Zuzanna Pęksa: Jest Pan założycielem fanpage’a „Zwierzenie”, poprzez który ludzie dzielą się swoimi sekretami. Czy to właśnie jedna z przesłanych historii zainspirowała Pana do napisania najnowszej książki „Nie patrz”?
Marcel Moss: Tak było w przypadku mojego debiutanckiego thrillera „Nie odpisuj”. Wszystko zaczęło się od dramatycznego zwierzenia nastolatki, która planowała popełnić samobójstwo i chciała mi się wyżalić ze swoich problemów rodzinnych. Rozmawialiśmy długo i ostatecznie chyba udało mi się ją przekonać do zawalczenia o siebie. Poczułem jednak na sobie wielki ciężar odpowiedzialności.
Zadałem sobie wtedy pytanie – co by się stało, gdybym pewnego dnia odpisał na wiadomość, którą powinienem był zignorować? W mojej głowie zaczęła kiełkować historia, która przerodziła się w „Nie odpisuj”. „Nie patrz” stanowi rozwinięcie losów niektórych bohaterów pierwszej książki. Powraca tajemnicza psychoterapeutka Ewa, która musi stawić czoła mrocznej przeszłości i swojej byłej pacjentce, która nieustannie ją szantażuje.
Z.P.: Na „Zwierzeniu” umieszcza Pan wiele pozytywnych historii (np. o przekazaniu datków na Wielką Orkiestrę czy uratowanie psa ze schroniska). Czy mógłby Pan powiedzieć, jaka była najbardziej dodająca otuchy opowieść przesłana do Pana, a jaka najbardziej przerażająca?
M.M.: Często słyszę to pytanie i nigdy nie umiem na nie odpowiedzieć. Przeczytałem tysiące zwierzeń i niemożliwe jest wybranie tego jednego, które szczególnie zapadło mi w pamięć. Życie pisze przeróżne scenariusze i gdy wydaje mi się, że już nic mnie nie zaskoczy, dostaję wiadomość, która sprawia, że wybałuszam oczy ze zdziwienia.
Jeśli już miałbym wskazać zwierzenia, które są dla mnie najbardziej budujące, to na pewno byłyby to historie ludzi, którzy mimo trudności życiowych nie tracą pogody ducha i dzielnie walczą z przeciwnościami losu. Przerażają mnie natomiast opowieści osób, które na pozór prowadzą normalne życie, ale za zamkniętymi drzwiami przechodzą piekło na ziemi. Tego typu zwierzenia zainspirowały mnie do poruszenia w „Nie odpisuj” tematu przemocy kobiet wobec mężczyzn. Z kolei w „Nie patrz” czytelnik mierzy się z problemem piętnowania ludzi za pośrednictwem internetu i innych mediów. Nie mogę za dużo zdradzać, by nie spoilerować 🙂
Z.P.: „Nie patrz” to naprawdę mocna literatura. Praktyki sado-maso doprowadzają w niej do tragedii i są opisane bardzo szczegółowo. Są całkiem inne, niż w popularnych powieściach, w których krępowanie partnera w łóżku jest elementem podkręcającym atmosferę. Tu mamy prawdziwy hardcore. Nie bał się Pan aż tak kontrowersyjnego tematu?
M.M.: Książka opowiada losy wyjątkowo zwichrowanych psychicznie ludzi. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, dzięki czemu wnikamy w umysły bohaterów i podążamy razem z nimi przez kolejne strony. Doświadczamy razem z nimi ekstremalnych przeżyć i próbujemy zrozumieć, dlaczego postępują tak, a nie inaczej. W „Nie patrz” seks przede wszystkim stanowi ważny element fabuły i pozwala czytelnikowi lepiej zrozumieć motywacje bohaterów. Często ich działania i upodobania mają bezpośredni związek z bolesną, trudną przeszłością. W rezultacie wszystko to znacząco wpływa na rozwój akcji.
Z.P.: Ciężko mówić o fabule powieści, by nie odebrać czytelnikom niewątpliwej satysfakcji z lektury. Chciałabym zatem skupić się na bohaterach książki, może w ten sposób nie ujawnimy zbyt wiele. Czy ma Pan swoją ulubioną postać, czy z racji tego, że wszyscy mają raczej ciężkie charaktery i poszarpane życiorysy, raczej trudno wybrać?
M.M.: Ciężko mi wskazać jedną postać, ponieważ – bądźmy szczerzy – w „Nie patrz” wszyscy mają jakieś grzeszki na sumieniu. Podziwiam jednak Ewę za to, że mimo nieustannie powracających do niej koszmarów z przeszłości, stara się z lepszym lub gorszym skutkiem prowadzić w miarę normalne życie. Mimo to moją ulubioną postacią pozostaje niezmiennie Agata, czyli psychopatyczna żona z „Nie odpisuj”. Wiem też, że czytelnikom również przypadła do gustu. Agata na pewno nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa… 🙂
Z.P.: Jedna z głównych bohaterek „Nie patrz” to Ewa, która jest psycholożką. Na prywatnych sesjach ma pomagać swoim pacjentom, ale jej życie jest w rozsypce. Jest alkoholiczką, praktycznie codziennie budzi się z ciężkim kacem. Coraz więcej na polskim rynku powieści pokazujących z pozoru silne kobiety, na poważnych stanowiskach, które są uzależnione. To bez wątpienia odpowiedź na niepokojące statystyki. Czy u Pana pomysł na ten wątek wynika właśnie ze skali problemu?
M.M.: W moich książkach najistotniejszą rolę odgrywa przeszłość. Bohaterowie naznaczeni są bolesnymi, często wręcz traumatycznymi przeżyciami, które mniej lub bardziej wpływają na ich obecne życie. Dla Ewy alkohol stanowi chwilowe ukojenie, oczyszczenie głowy z nadmiaru skrajnych emocji. Po odchorowaniu libacji następuje powrót do rzeczywistości i kolejna gra pozorów. Z kolei Martyna, bohaterka mojej pierwszej książki „Nie odpisuj”, nie jest w stanie bez niego normalnie funkcjonować. Pogrążona w depresji kobieta musi wspomagać się winem i lekami, by móc przespać noc. Alkoholizm wśród kobiet niewątpliwie stanowi ważny problem społeczny. Ja staram się jednak dokopać do przyczyn uzależnienia moich bohaterek.
Z.P.: Pecha, nieszczęścia i zła jest w „Nie patrz” bardzo dużo. Uważam to za zdecydowany atut książki – czytelnik całkowicie odcina się od świata zewnętrznego poznając losy Ewy, Niny czy Kryspina. Czy myśli Pan, że świat jest rzeczywiście taki „podły”, czy to w znacznej mierze zabieg literacki.
M.M.: Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że bohaterowie moich powieści rzadko wzbudzają sympatię, a fabuła aż kipi od negatywnych emocji. Takie też było moje założenie. Chciałem przedstawić ludzi, którzy byliby przede wszystkim realni, a nie wpisywali się w prosty schemat współczesnego bestsellera. Na próżno szukać w „Nie patrz” szczęśliwych miłosnych historii i przemiłych bohaterów, za których czytelnik trzymałby kciuki. To thriller psychologiczny, w którym główną rolę odgrywa życie i wszystkie jego mroczne strony. Patrząc jednak po reakcjach na pierwszą książkę, „Nie odpisuj”, wielu osobom taka konwencja przypadła do gustu.
Z.P.: Na koniec chciałam spytać, o Pana dalsze plany jako pisarza. Czy możemy spodziewać się kolejnej tak mocnej publikacji?
M.M.: Szykuję niespodziankę!
Z.P.: Czekamy w takim razie na zaprezentowanie jej światu, bardzo dziękuję za rozmowę.