Ekranizacja bestsellerowej powieści „Gdzie jesteś, Bernadette?” miała swoją polską premierę 16 sierpnia. Ponieważ jestem zwolenniczką tego, by najpierw sięgać po książkę, a potem iść do kina, z radością zanurzyłam się w historii opisanej w powieści Marii Semple. I trafiłam na epistolarny kryminał, od którego nie można się oderwać.
Powieść Marii Semple składa się głównie z listów, faksów (sic!, książka po raz pierwszy została wydana w roku 2012, może wtedy faksy były jeszcze modne?) i maili. Początkowo takie „wgryzanie się” w temat może wydawać się trudniejsze, niż ma to miejsce w przypadku standardowych książek, jednak czytelnik szybko dostrzega plusy tego rozwiązania. Przede wszystkim poznajemy sytuację z punktu widzenia wielu osób. Poza tym otrzymujemy całą masę szczegółów, które są tak szalenie ważne w przypadku zagadek kryminalnych. Mamy też możliwość dostrzeżenia, kim bohaterowie są naprawdę, a nie tylko tego, kim chcieliby być w oczach innych. Bezcenne, prawda?
Czytając powieść, od samego początku wiemy, że tytułowa Bernadette Fox zaginie. Wskazuje na to tytuł, dowiadujemy się o tym w notce od wydawcy, sprawa jest jasna. Niegdysiejsza pani architekt, matka uroczej i mądrej jak na swój wiek Bee oraz żona pracownika Microsoftu, Elgiego, z pozoru ma wszystko czego dusza zapragnie. Bernadette żyje w świecie, który jest Wam doskonale znany z „Gotowych na wszystko”, czy „Wielkich kłamstewek”. Zamożni, z pozoru ustatkowani rodzice odwożą dzieci do najlepszych szkół, wzajemnie się nienawidząc. Za fasadą idealnego, bezproblemowego życia, kryją się konflikty, niedopowiedzenia i ciągła rywalizacja.
Bernadette mogłaby mieć życie idealne, nie idzie jednak na kompromis – ani z ludźmi, których spotyka, ani z miastem, które notabene sama wybrała. Seattle nie pobudza jej twórczych zdolności, swoje zrobiła też seria poronień i to, że dom, który zbudowała jako początkująca architektka, i który był jej kluczem do sławy, został od razu po zakupieniu przez nowego właściciela zburzony.
Ostatecznie Bernadette Fox zaczyna uczestniczyć w tragikomedii. Nikt jej nie lubi przez jej ignoranckie podejście do szkolnych maili, łatwo jej zarzucić to, że przejechała komuś po stopie (przecież jest taka awanturnicza, czyt. ma swoje zdanie).
Nasza bohaterka (czytając, śmiało możecie już sobie wyobrażać twarz Cate Blanchett) ucieka z jednego prostego powodu. Pytanie „dlaczego?”, które nurtowało nas od samego początku, znajduje błyskawiczną odpowiedź. Pani Fox ucieka, ponieważ została uznana za wariatkę. Co o tym zdecydowało? Przede wszystkim to, że nie stała się członkinią szkolnej wspólnoty, że jej dom i ogród popadły w ruinę oraz to, że jej hinduska przyjaciółka okazała się w rzeczywistości… rosyjskim oszustem. Wszystko to brzmi być może tajemniczo, ale gdy tylko sięgniecie po książkę, sprawa stanie się jasna. Nie ufajcie Manjuli, tylko tyle mogę Wam zdradzić!
Jedno jest pewne – urocza, bardzo mądra Bee nie spocznie, póki nie znajdzie swojej mamy. W tym celu wyruszy aż na Antarktydę, śladami ostatniego wyjazdu Bernadette Fox. Będzie, podobnie jak jej matka, dociekać prawdy, pytać, analizować dane i łamać zasady. Czy to wystarczy, by znalazła odpowiedź i, co za tym idzie, odszukała mamę?
Zuzanna Pęksa