„Majstersztyk!”, „Najlepszy thriller psychologiczny jaki czytałam.” „Zakończenie, wbija w fotel!” – te określenia niczym refren powtarzają się w recenzjach najnowszej powieści Louise Jensen „Surogatka”. Czym autorka, która sprzedała już milion książek oczarowała polską publiczność?
„Życie nie daje nam tego, co chcemy, tylko to, na co zasługujemy.”, to zdanie z Twojej najnowszej książki „Surogatka”. Co chciałaś przez to powiedzieć?
Te słowa wypowiada Lisa, jedna z bohaterek, i odnoszą się one do karmy. Wiary w to, że jeśli dajemy coś światu, to prędzej czy później „to” do nas wróci. Jeśli czynisz dobro, możesz spać spokojnie, ale jeśli wyrządziłeś komuś krzywdę i masz coś na sumieniu.. powinieneś się bać. Każdy z moich bohaterów ma swoje ciemne sekrety, ale dopiero na końcu książki okaże się, czy uda się im ujść z tym na sucho.
Słyszałam, że jesteś mistrzynią niespodziewanych zwrotów akcji i totalnie nieprzewidywalnych zakończeń. Myślisz, że to stąd milion sprzedanych egzemplarzy?
Przyznam, że reakcje czytelników są dla mnie zawsze miłym zaskoczeniem. Piszę takie książki jakie sama chciałabym czytać. Kręci mnie niepokój, tajemnice, rozwiązania, które łapią czytelnika za gardło. Nigdy nie planuję swoich książek. Próbowałam, ale to nie wychodzi. Nie wiem o historii bohaterów więcej niż to, co się dzieje w scenie jaką piszę. Niestety ma to też swoją ciemną stronę i bywa stresujące. Bo w końcu nie wiadomo gdzie w ogóle zmierza ta historia i czy zakończy się jakąś sensowną konkluzją.
Pisanie jest dla Ciebie tak proste jak oddychanie czy raczej wymaga dużo wysiłku?
Moim największym wyzwaniem podczas pracy jest skupienie uwagi. Głównie z powodu chronicznych bólów jakie męczą mnie od czasu poważnego wypadku samochodowego. Dlatego też pracuję zwykle od 8 do 12, a po południu skupiam się na blogowaniu i redagowaniu.
Jak to się stało, że zostałaś pisarką?
Wypadek sprawił, że straciłam zdolność chodzenia. Przepełniał mnie wtedy smutek i lęk. Jak to? Ja kobieta po trzydziestce na wózku? Koszmar! Dopiero gdy odkryłam mindfulness zaczęłam powoli wracać do siebie i odzyskiwać chęć do życia. Dla zabicia czasu pisałam artykuły do gazet o tym jak poradziłam sobie w takim trudnym momencie. I stąd krok po kroku zaczęłam też wymyślać historie. I bum! Wpadłam. Pisanie mnie wessało. Ono jest jak narkotyk a teraz to moja praca na pełen etat.
„Surogatka” to mocny tytuł. Czemu wybrałaś właśnie ten temat?
Siedziałam kiedyś w przychodni i przeglądałam jakiś kobiecy magazyn. Był tam artykuł o parze, która skorzystała z usług surogatki. W ich przypadku wszystko skończyło się dobrze, ale mój pisarski umysł od razu zaczął drążyć. A co gdyby nie poszło tak gładko? Co jeśli pojawiłyby się problemy? A gdyby surogatka miała ukryty motyw proponując takie usługi? Może przyjaźniła się z przyszłą mamą i ich przeszłość była naznaczona jakimś okrutnym sekretem? Początkowo obawiałam się, że będzie to dość przewidywalna fabuła. Ale nigdy w życiu! Kat i Lisa zabrały mnie na tak szaloną literacką przejażdżkę, że skończyłyśmy w miejscu, w którym nigdy nie wyobrażałam sobie, że mogłybyśmy się znaleźć.
Czy Twoi bliscy mogą odnaleźć siebie w książkach, które napisałaś?
Nie, nigdy. Nawet teraz gdy piszę opowieść z punktu widzenia nastoletniej dziewczyny, nie wykorzystuję wzoru moich dzieci. Przesiaduję za to godzinami w kawiarniach, podsłuchuję i obserwuję, by osadzić się w języku młodych ludzi.
No właśnie dzieci, jak godzisz wychowywanie trzech synów z pisaniem?
Chłopcy są bardzo wyrozumiali i wspierający. Przez pierwsze kilkanaście miesięcy nasz rodzinny czas był rzeczywiście mocno ograniczony, ale bliscy nigdy nie narzekali. Kibicowali mi. Teraz dużo bardziej skupiam się na dbaniu o równowagę między życiem zawodowym a osobistym.
Co radziłabyś początkującym pisarzom, którzy utknęli w swojej twórczości?
Zróbcie sobie przerwę. Odpowiedzi często przychodzą w najmniej spodziewanych momentach. Kiedy ostatnio przechodziłam pisarski kryzys poszłam na basen. Nie uwierzysz, ale podczas pływania ułożyłam sobie w głowie cały rozdział. Luz w głowie pomaga.
W swoich książkach nieustannie zwodzisz czytelników, a w życiu?
(śmiech) Mam nadzieję, że nie. Ale przyznam, że jestem uzależniona od zwodzenia. Uwielbiam zabierać czytelników w jedną stronę a później serwować im takie rozwiązanie, które sprawia, że spadają z krzeseł.
Czy możesz zdradzić o czym będzie Twoja nowa książka?
Bohaterką będzie Ali, kobieta, która właśnie wybiera się na swoją pierwszą randkę, od czasu gdy rozstała się z mężem. Ma się spotkać z poznanym w internecie mężczyzną. Tyle, że następnego dnia budzi się cała we krwi, bez żadnych wspomnień, na temat tego co wydarzyło się poprzedniej nocy. Co więcej lekarze stwierdzają, że w wyniku urazu głowy cierpi na prozopagnozję, czyli ograniczoną zdolność rozpoznawania twarzy bliskich lub widzianych już wcześniej osób. Ali czuje, że ktoś ją śledzi, ale jak możesz uciekać przed kimś kogo twarzy nie rozpoznajesz? Paranoja Ali wzbiera na sile i nakręca tę opowieść. Zastanów się, jakby to było obudzić się w świecie, gdzie każdy wygląda jak nieznajomy?
Przerażająco..
A dla mnie ekscytująco (śmiech).
Rozmawiała: Iza Janiszewska