Napisał kilkanaście książek oraz mnóstwo opowiadań. Za ostatnią powieść – „Inną duszę” – otrzymał Paszport „Polityki” i był nominowany do nagrody Nike. Na antenie TVP Kultura prowadzi program „Dezerterzy”. Jest obecnie najszerzej rozpoznawalnym polskim autorem horrorów, jego kolejne dzieła są niecierpliwie wyczekiwane, a wcześniejsze książki cały czas wznawiane.
Jako pisarz zaczynał od horroru – w tej konwencji jest też utrzymana większość jego tekstów – jednak zawsze bardzo silne u Orbitowskiego były wątki obyczajowe i społeczne. Właśnie dzięki odpowiednio zarysowanemu tłu strachy wywierają takie wrażenie. Czytelnik zanurza się w jego koszmarnym świecie, gdzie przemoc codzienna i pospolita nienawiść mieszają się grozą nadprzyrodzoną – często bardzo dziwaczną. Pisarz znakomicie potrafi wydobyć koszmar ze zwyczajności i przedstawić przerażające historie, rozgrywające się wśród blokowisk, placów zabaw, osiedlowych parków. W jego tekstach te lokacje nabierają aury mrocznej niesamowitości i zaczynają wywoływać nowy rodzaj strachu.
Jak pisaliśmy wcześniej – Orbitowski trochę w swoim życiu napisał. Po które książki szczególnie warto sięgnąć? Doradzamy!
„Szczęśliwa ziemia”. Miasteczko Rykusmyku. Pozornie – mieścina jakich wiele. Faktycznie – gród, który kryje w sobie niejedną tajemnicę. Grupa przyjaciół właśnie wchodzi w dorosłość. Chcą wyjechać, iść na studia, zrobić karierę. Pewnej nocy upijają się i idą do podziemi zamku. Następnego dnia ich drogi się rozchodzą – każdy podąża za swoimi marzeniami, które w różny sposób zaczynają się spełniać… Co wydarzyło się w podziemiach? W jaki sposób wpłynęło to na losy bohaterów? „Szczęśliwa ziemia” silnie koncentruje się na wątkach obyczajowych, elementy grozy właściwie spinają je tylko klamrą – są jednak jak najbardziej potrzebne, dodają całej fabule bogactwa, niesamowitość sprawia, że powieść pochłania jeszcze bardziej. Tragiczne losy mieszkańców miasteczka łączą się z mrocznymi legendami, kierując powieść w stronę bardzo ponurego realizmu magicznego.
- Widzisz, myślałem kiedyś, co znaczy być dobrym człowiekiem. Dobry człowiek to taki, który postępuje dobrze, ale również wie, kiedy może dobrze postąpić, a kiedy nie. Rozpoznaję sytuacje, które go przerastają. A jeśli nie rozpozna, skrzywdzi siebie i jeszcze kogoś. Tak niestety jest i nic z tym nie zrobimy.
Wspomniana we wstępie „Inna dusza” jest jak na razie ostatnią powieścią Orbitowskiego. Odbiega ona od jego wcześniejszych utworów – jest książką realistyczną, inspirowaną autentycznymi zbrodniami, popełnionymi w latach ‘90 w Bydgoszczy. Choć trzeba zaznaczyć, że wciąż utrzymuje się tutaj mroczny, dołujący klimat. Jest on tutaj nawet jeszcze bardziej odczuwalny, a narracja prowadzona z perspektywy przyjaciela mordercy jeszcze ten efekt pogłębia. Fabuła jest przejmująca, to książka która uderza celnie i mocno.
Ale chyba są inne duchy, wiesz, takie, co żyją w człowieku obok tych naszych dusz, zwyczajnych. I czegoś tam sobie chcą. Niektóre są ciche, inne głośne. Wrzeszczą, hałasują. To jest nie do wytrzymania. Znaczy, tak mi się wydaje, że z takim duchem w środku strasznie ciężko żyć, zwłaszcza jak on chce czegoś, na co ty nie masz ochoty.
„Święty Wrocław”. Mieszkańcy jednego z osiedli odkrywają dziwną, czarną materię, znajdującą się pod cienką warstwą ściany – wydaje się, jakby wewnątrz znajdowało się drugie osiedle. Inne, obce – w jakiś sposób święte i oddziałujące na ludzi. Wieści o odkryciu szybko się rozchodzą, co sprawia, że do Wrocławia zaczynają zjeżdżać tłumy. Nowe osiedle przyciąga i pochłania, ludzie znikają, ale wciąż przybywają kolejni, ogarnięci religijnym szałem. Czym jest tytułowy Święty Wrocław? Czy ma jakiś cel? Jak jego obecność wpłynie na bohaterów?
Nie wyobrażał sobie, co przyniesie przyszłość, chciał tylko, by Małgosia na niego czekała, skądkolwiek wróci – żeby jej dłonie ugasiły mu głowę, żeby mógł opowiedzieć, co śmiesznego go spotkało. Myślał też o miejscach, w których mieszkał, o długiej sali sypialnej w bidulu, o landszaftowym domku w Niemczech, pierwszym wynajętym pokoju, o mieszkaniu, które dostał, i nade wszystko rozumiał, że nigdy wcześniej nie był u siebie; dom to nie książki, nie ściany, nie płyty osiedla. Dom zawsze jest kobietą i ma cycki.
„Tracę ciepło”. Jedna z wcześniejszych książek Orbitowskiego. Początek może wydawać się schematyczny – mamy tutaj nastolatka, który widzi duchy. Jednak wychodząc od tego tropu Orbitowski stworzył naprawdę oryginalną fabułę, z każdym kolejnym rozdziałem robiącą się coraz dziwniejszą i dziwniejszą, wciąż zachowując przy tym logikę zdarzeń. Autor pokazuje jak kolejne nadprzyrodzone zjawiska wpływają na psychikę bohaterów, jak ich kształtują i zmieniają ich życie. Akcja dzieje się na przestrzeni lat, chłopcy zmieniają się w młodzieńców, młodzieńcy w mężczyzn – dorastają, nabierają doświadczenia, życie daje im w kość. Zbrodnie z przeszłości, duchy II wojny światowej, przerażający anioł – to wszystko łączy się w historię bogatą i fascynującą. Jednocześnie autor przepięknie maluje scenerie tej „gorszej” Polski, trochę zacofanej, przegranej, ale jak najbardziej autentycznej.
Poszedłem i przed zakrętem zrozumiałem, że poczucie obcości świata, straszliwego smutku i bezwzględnego przejebania, o którym pisali romantycy, to prawda.
Orbitowski równie dobrze radzi sobie w krótkich formach. Szczególnie polecilibyśmy zbiór pt. „Nadchodzi”, zawierający opowiadania dłuższe (ponad 400-stronicowy tom mieści ich pięć). Czytelnik natknie się tutaj na nawiedzonego przywódcę partyzantów, martwego anioła, a także wiele innych, równie oryginalnych strachów. Ale to nie wszystko. Niesamowitość, groza, koszmary – to jak najbardziej tutaj jest, ale na pierwszy plan wysuwają się zmagania bohaterów z własną przeszłością.
Póki jest nadzieja, warto żyć, ale jeśli wiesz, że życie pobiegnie nieodwołalnie ku gorszemu, ku chorobom, starości, śmierci, zapomnieniu, trzeba wziąć się w garść. Powziąć męską decyzję, jedyną możliwą, nie płakać nad sobą i niczego nie żałować.
Polecamy przeczytać choćby jedną z książek Orbitowskiego. To autor, który doskonale wie, jak wywołać niepokój czytelnika – i jest to niepokój, który szybko przeradza się w strach, odrazę i lęk. Pisarz dotyka najmroczniejszych, najbrudniejszych zakamarków ludzkiej duszy. A robi to w takim stylu, że trudno się od jego prozy oderwać. Jesteśmy pewni, że jeszcze nieraz nas czymś zaskoczy.