Książki o narkotykach można podzielić na dwie kategorie. Z jednej strony mamy fikcje, w których pisarze twórczo wykorzystali swoje doświadczenia ze substancjami psychoaktywnymi i stworzyli utwór o nad wyraz oryginalnej treści, a z drugiej nieskończoną ilość pamiętników przybliżających horror uzależnienia. W obu przypadkach nie są to najprzyjemniejsze lektury do czytania, ale nie można odmówić im mocy. Jednak książki w rodzaju „My, dzieci z dworca ZOO” Christiane Felscherinow pod względem stricte pisarskim nie oferują nic poza przestrogą, stanowiąc przede wszystkim proces terapii dla ich twórców. Istnieje za to garstka pozycji, w których odnajdziemy nieprawdopodobnie kreatywną próbę oddania odmiennego stanu świadomości za pomocą słowa pisanego. Czytaj dalej
-->