Wyobraź sobie, że nie potrafisz prawidłowo zinterpretować tego, co czujesz. Czy to już smutek, czy tylko rozczarowanie? Strach czy zaniepokojenie? Poznajcie Yunjae, chłopca który cierpi na zaburzenie zwane aleksytymią. Nie potrafi odczytywać i interpretować stanów emocjonalnych. Babcia z mamą przyklejają w całym domu karteczki – „gdy inni się uśmiechają – uśmiechaj się w odpowiedzi”. „Almond” to bestsellerowa powieść autorstwa Won-Pyung Sohn. Jakby tego było mało, do jej popularności przyczynił się fakt, że członkowie BTS, jednego z najbardziej znanych boys bandów na świecie, zaczytywali się w niej podczas swojego reality show.
Z Won-Pyung Sohn rozmawiamy o inspiracji, która przyczyniła się do napisania tej powieści, szczególnym czasie, w jakim powstawała oraz o tym, że nigdy nie należy się poddawać. Jeśli masz talent – świat w końcu cię zauważy, przekonuje autorka.
Karolina Sendal: „(…) nikt nigdy nie wie, czy jakaś opowieść jest wesoła czy przeciwnie – tragiczna” – możemy przeczytać we wstępie do książki. Do czego odnosi się to stwierdzenie?
Won-Pyung Sohn: Oznacza to, że życie toczy się dalej. Losy Yunjae będą nadal wypływać poza książkę, tak jak twoje. Bez względu na wszystko nie możemy osądzać, jak wyglądało czyjeś życie.
Karolina Sendal: Jako czytelniczka – wolisz historie wesołe czy tragiczne?
Won-Pyung Sohn: Każda historia jest interesująca. Nie oceniam ulubionej opowieści po jej nastroju. To, na co zwracam uwagę, to zawarta w niej obserwacja i refleksja na temat ludzi i świata.
Karolina Sendal: Przeczytałam, że od dziecka marzyłaś o byciu pisarką. Sukces na tym polu poprzedzony był jednak próbami, które nie przynosiły spodziewanego efektu. Czy nigdy nie zwątpiłaś w swoje przeznaczenie i talent?
Won-Pyung Sohn: Często mi się to zdarzało. Już w młodym wieku odnosiłam małe sukcesy, wydawało mi się, że jestem osobą, która ma talent i może robić, co chce. Ale nadszedł taki moment, jakby szczęście się skończyło; czas, kiedy moje osiągnięcia nie były doceniane. Zwątpiłam w siebie, a wymyślane historie wydawały mi się nieciekawe. Pojawiło się przekonanie, że nie mam talentu ani szczęścia. Rozważałam porzucenie prac nad „Almondem”. Jednak nawet wtedy nie mogłam zrezygnować z pisania. Była to jedyna rzecz, jaką mogłam robić, nawet jeśli nie przynosiło mi to uznania. Jednocześnie to kochałam i byłam przerażona. Chcę powiedzieć wszystkim, którzy cierpią z powodu oceny świata – walcz tak długo jak podpowiada ci serce. Jeśli jesteś utalentowany i widzisz wyniki swojej pracy, to choć zajmie to trochę czasu – świat w końcu cię zauważy.
Karolina Sendal: Powieść „Almond” powstała w wyjątkowym czasie – kilka miesięcy po przyjściu na świat Twojej córeczki. Miało to wpływ na sam proces pisania – książka powstawała partiami w niewielkich fragmentach. Czy przełożyło się to na styl, w jakim została napisana powieść?
Won-Pyung Sohn: Nie wpłynęło to na styl pisania, miało jednak ogromne przełożenie na sposób, w jaki pracuję. Miałam wrażenie, że przeszłam przez szkolenie jak pracować w ekstremalnych warunkach. Codziennie towarzyszyło mi poczucie, że mam bardzo krótki termin na oddanie projektu. Dodajmy do tego osobistą udrękę spowodowaną koniecznością rezygnacji ze spokojnego czasu z dzieckiem na rzecz bolesnego procesu twórczego. Można to porównać do nieustannego włączania i wyłączania przełącznika. Wymagało to też wyćwiczenia umiejętności wysokiej koncentracji. Nawet teraz, gdy piszę, nie potrzebuję już nacisku z zewnątrz. Zwykle ustalam sobie terminy i staram się jak najefektywniej robić to, co mam do zrobienia. Jeśli muszę pisać, to piszę.
Karolina Sendal: Do popularności powieści przyczynił się m.in. fakt, że członkowie słynnego boys bandu BTS czytali ją na wizji podczas swojego reality show. Co czuje autor, gdy jego książka zaczyna bić rekordy popularności?
Won-Pyung Sohn: To świetnie uczucie. Jednak ponieważ nie stałam się celebrytką, nie udzielam wywiadów w telewizji czy programach typu talk-show, moja rzeczywistość się nie zmieniła. Budzę się, pracuję, jem, zasypiam – będąc cały czas w domu i mając bardzo dobry nastrój.
Karolina Sendal: Yunjae, główny bohater powieści, cierpi na zaburzenie psychiczne zwane aleksytymią – nie potrafi odczytać i zrozumieć własnych stanów emocjonalnych, np. strachu czy złości. Skąd zainteresowanie akurat tym zaburzeniem? Czy pamiętasz, kiedy zetknęłaś się z nim po raz pierwszy?
Won-Pyung Sohn: Wychowując dziecko zdałam sobie sprawę, że emocje są środkiem komunikacji poprzedzającym język ludzki. Matka komunikuje się z niemowlęciem, które jeszcze nic nie rozumie, poprzez uczucia i dobre słowa, a dziecko wyraża swój dyskomfort okazując emocje. Tak więc zdałam sobie sprawę, że to one są pierwszym środkiem komunikacji jakim dysponują ludzie. Jako pisarka często myślę o sytuacjach stanowiących przeciwieństwo tego, czego sama doświadczyłam lub o czym pomyślałam . Co by było, gdybyś był dzieckiem pozbawionym emocji? Zaczęłam się nad tym zastanawiać i postanowiłam to opisać. Pomyślałam, że może istnieć taka choroba – sprawdziłam i okazało się, że ten stan zwany jest aleksytymią. Pomysł pojawił się jako pierwszy, później dowiedziałam się o tym zaburzeniu. Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć „nikt wokół mnie nie cierpi na aleksytymię”. Nie zmienia to faktu, że ta historia zaczęła się ode mnie.
Karolina Sendal: Drugi z bohaterów, Gon, również ma problem z emocjami – cierpi na ich nadmiar i nie potrafi nad nimi zapanować. Czy czytałaś jakieś opracowania psychologiczne, by lepiej zrozumieć z jakimi problemami borykają się osoby z tego typu zaburzeniami?
Won-Pyung Sohn: Nie. Czytelnicy i krytycy często chwalili Gona jako „nadmiernie emocjonalne dziecko”, ale w rzeczywistości nie było to moim zamiarem. Nawet nie myślałam o Gonie w tych kategoriach. Miał stanowić przeciwieństwo Yunjae, ale myślałam bardziej o „byciu niekochanym” niż „nadmiernej emocjonalności”. Yunjae to dziecko, które było otoczone miłością mimo trudnych okoliczności, a Gon z różnych powodów nie miał tyle szczęścia. To nie tylko zbyt emocjonalne dziecko. To jedna z najbardziej nieszczęśliwych osób, która stała się taka, bo mając delikatne i wrażliwe wnętrze doświadczyła braku miłości. Jeśli Gon byłby dzieckiem z nadmierną ekspresją emocjonalną, wyrażałby w ten sposób również pozytywne stany. On wie jednak tylko, jak okazywać te złe. Można więc powiedzieć, że w jednym są do siebie z Yunjae podobni – nie radzą sobie dobrze z emocjami.
Karolina Sendal: Którego z tych dwóch bohaterów trudniej było przenieść na papier?
Won-Pyung Sohn: Szczerze mówiąc, żadna z tych postaci nie była trudna do napisania. Prace nad książką postępowały bardzo naturalnie. Ja miałam emocje, bohaterowie nie – skupiłam się więc na dopracowaniu narracji, w której byłyby one widoczne.
Karolina Sendal: Rodzina chłopca pragnie dla niego normalnego życia. W książce możemy przeczytać, że „(…) bycie zwyczajnym to najtrudniejsza rzecz na świecie”. Czym dla Ciebie jest normalność – czy coś takiego w ogóle istnieje?
Won-Pyung Sohn: Na świecie jest wiele rzeczy, które są po prostu „nazwane” lub „sklasyfikowane”, ale nie oddaje to ich istoty. Słowa takie jak „miłość” czy „zwyczajność” nie są w stanie oddać tego, czym naprawdę są. Koniec końców ludzie pragną być wyjątkowi. W moim odczuciu zwykłość jest gorsza. Jednocześnie jednak, choć życie, w którym nic się nie dzieje na pierwszy rzut oka może wydawać się nudne, jest prawdopodobnie najszczęśliwsze. Szczęście i przeciętność są względne. Zawsze żyjemy życiem, w którym jest czegoś albo za dużo, albo za mało. Czasami, jeśli zwrócisz uwagę na stabilność jaką oferuje zwyczajność i docenisz to, twoje życie stanie się bogatsze.
Karolina Sendal: Poprzez historię opisaną w książce pokazujesz jak trudno jest funkcjonować w społeczeństwie, gdy nie rozumie się powszechnie stosowanego kodu – przypomniało mi to serial „Atypowy”, w którym chłopiec ze spektrum autyzmu uczy się co wypada, a czego nie i dlaczego mówienie wprost tego, co się myśli to nie zawsze najlepszy pomysł. Co powiedziałabyś osobom, które z jakichś względów czują się nieakceptowane lub inne?
Won-Pyung Sohn: Powiedziałabym, że to również czyni je wyjątkowymi. To jak patrzenie na świat za pomocą specjalnego narzędzia. Będąc taką osobą masz prawo czuć się nieswojo i chcieć zmienić ten stan. Gdy zdajesz sobie sprawę ze standardów jakie mają inni ludzie, czujesz się nieszczęśliwy, jeśli ich nie spełniasz. Myślę, że powinniśmy patrzeć na świat dostrzegając wyjątkowość każdego człowieka, bez względu na to czy dana osoba wydaje się nam zwykła, czy też nie.
Karolina Sendal: Czy gdyby istniała taka możliwość, wyłączyłabyś w swoim mózgu odczuwanie jakiejś emocji?
Won-Pyung Sohn: Nie. Myślę jednak, że dobrze byłoby posiadać przycisk, który umożliwiałby panowanie nad emocjami w umiejętny sposób.
Karolina Sendal: W powieści pojawia się motyw miłości do książek i słów – mama bohatera prowadzi antykwariat. Jaka jest główna wartość płynąca z czytania?
Won-Pyung Sohn: Książki stanowią świat, którego możesz doświadczyć we własnym tempie. Miejsce, w którym masz pole do rozwoju wyobraźni. Możesz do niego wejść, kiedy chcesz i odłożyć na później w dowolnym momencie.
Karolina Sendal: Jaka książka wpłynęła na Ciebie najbardziej i dlaczego?
Won-Pyung Sohn: Podręcznik do nauki gry na pianine „Hanon”. To nudna i gruba książka, którą każdy, kto zaczyna przygodę z pianinem, musi przejść. Pamiętam, że towarzyszyła mi, gdy jako dziecko uczyłam się grać. Ostatnio widziałam na Youtube, jak ktoś gra utwory z tego podręcznika i obudziło to we mnie piękne wspomnienie.. Muzyka jest zawsze niebiańską inspiracją.
Rozmawiała Karolina Sendal
Tłumaczenie z koreańskiego Hansol Lee