Anna jest nowa w miasteczku. Z powodu zbiegu okoliczności musi wrócić do domu okrężną trasą. Zostaje napadnięta, ktoś jednak powstrzymuje napastnika. Trwa to zaledwie chwilę, sytuacja jest stresująca, a nieznajomy wypowiada cztery krótkie zdania… ale kobieta nie może pozbyć się wrażenia, że głos mężczyzny brzmi znajomo. Że to ktoś, kto znał ją w przeszłości, choć wydaje się, że to nie ma sensu. Mimo to boi się. Anna to kobieta po przejściach, cień dawnej siebie. Chodzi na terapię i próbuje ponownie się zaakceptować. To rozdziały „Teraz”.
Historię opowiadaną z perspektywy Anny przeplatają rozdziały „Wtedy”. Ich bohaterką jest Natasha, młoda mężatka. Jej oczkiem w głowie jest córeczka Emily, a powodem do zmartwień – fakt, że nie akceptuje jej rodzina męża. Gdy Nick poznał Natashę, był już żonaty. Jego rodzina nie tylko nie wybaczyła mu porzucenia żony, ale nadal utrzymuje z Jen serdeczne kontakty. Siostra Nicka właśnie poprosiła, by Jen została matką chrzestną jej dziecka. Ojcem chrzestnym ma być oczywiście Nick.
I są jeszcze rozdziały, które pokazują, jak Natasha i Nick się poznali – zderzenie dwóch światów. Bogaty biznesmen i uboga kelnerka. On żyje jak w bajce, ona z dnia na dzień. Pewnie nie poznaliby się nigdy, gdyby pewnego dnia nie potrącił jej na ulicy, a potem zatroszczył się o nią – może z przyzwoitości, a może z lęku, by nie odpowiedzieć za to przed sądem.
Oryginalny tytuł książki brzmi „Ex-Wife”, co sugeruje, jak ważną postacią w całej historii okaże się Jen. Była żona nie daje Nickowi spokoju, on nie potrafi zerwać z nią kontaktów, kierowany wyrzutami sumienia, że zostawił ją dla młodszej kochanki. Rodzina męża daje popalić Natashy, a jej własna ma jej za złe, że rozbiła małżeństwo. W dodatku kobieta jest przekonana, że Jen chce odzyskać Nicka za wszelką cenę. Jest też przekonana, że mąż ją kocha… ale czy to wystarczy?
Mogłoby się wydawać, że „Wszystkie nasze tajemnice” to obyczajówka albo romans, a jednak to thriller z krwi i kości. Pewnego dnia Natasha wróci do domu i zastanie obraz, który zmieni jej życie na zawsze. Przemieni to, co znała, w najczarniejsze koszmary. Sytuacja sprawi, że będzie szukała sojuszników w najmniej spodziewanych miejscach i wiele razy zastanowi się nad tym, komu można ufać.
Historia stworzona przez Jess Ryder naprawdę wciąga. To, że poznajemy ją z trzech perspektyw czasowych, tylko wzmacnia ciekawość czytelnika – na podstawie znajomości przyszłych faktów, próbujemy zrekonstruować brakujące kawałki układanki… i przynajmniej kilka razy się na tym przejedziemy. Autorka przygotowała dla czytelników kilka mocnych zwrotów akcji.
Pierwsza połowa książki przebiega spokojniej – poznajemy bohaterów, a raczej bohaterki, bo mężczyźni są na dalszym planie. Jess Ryder zgrabnie obserwuje współczesność i jej problemy. Czy jeśli rodzice pokochali synową jak córkę, to rozwód wykreśla ją z rodziny? Czy jeśli rozwód przebiegał spokojnie, była żona może funkcjonować w obecnym życiu męża? Jak ułożą się relacje między poprzedniczką a następczynią? Czy da się stworzyć udany związek z kimś z zupełnie innego świata?
Nie zapominajmy o Annie. To historia o radzeniu sobie z przeszłością. Czy można odciąć się od dawnego życia? Czy można stanąć na nogi po czymś traumatycznym? Jak wybaczyć sobie samej? Jak budować nowe relacje po traumie? Czy mamy do tego prawo? Czy inni mają prawo pytać o naszą przeszłość?
Kim właściwie jest Anna? Co wiąże ją z historią Natashy? Czy to ktoś, kogo znamy, czy jedynie świadek tamtych wydarzeń? Jak się zakończyły i doprowadziły ją do miejsca, w którym znajduje się obecnie?
Autorka układa kawałek po kawałku historie bohaterek, dodaje kolejne elementy do układanki, drobne trudności, z którym Natasha i Anna muszą sobie poradzić… a potem zrzuca na czytelnika prawdziwą bombę. Od tego momentu nie ma już obyczajówki, jest pełnokrwisty kryminał, dramat i żywe emocje. Strach, wściekłość, nienawiść. A wszystko opisane tak, że czytelnik nie może się oderwać, póki nie pozna odpowiedzi na wszystkie pytania.
Tak, przyznaję, nie mogłam oderwać się od „Wszystkich naszych tajemnic”. Zaczęłam przeglądać książkę, mając wolną chwilę, myśląc, że przeczytam kilkanaście, może kilkadziesiąt stron, a potem odłożę ją na bok i wrócę do fabuły w weekend. Nie dałam rady. Proza Jess Ryder wciągnęła mnie tak, że spędziłam nad nią całe popołudnie i dopiero wieczorem, po doczytaniu ostatniego rozdziału, przypomniałam sobie o otaczającym mnie świecie. Cieszę się, że nie sięgnęłam po powieść w czasie przerwy w pracy, bo nie mam pojęcia, jak miałabym się skupić na obowiązkach. Dawno żadna historia nie porwała mnie aż tak.
Autorka sprawiła, że do ostatniej strony trzymałam kciuki za bohaterki. Kibicowałam im w dążeniach, bałam się o nie, połykałam całe akapity, by być już dalej i poznać odpowiedzi na pytania. Frustrowałam się, gdy trafiały w ślepe zaułki. Parę ładnych razy dałam się zaskoczyć. Kiedy indziej przewidziałam rozwiązanie, ale doprowadziła do niego inna droga, niż mi się wydawało. Okazało się, że polski tytuł powieści jest równie trafny co oryginalny – bohaterki i bohaterowie rzeczywiście skrywają wiele tajemnic. Odszyfrowywanie ich zapierało dech w piersiach, ale jednocześnie było świetną rozrywką – ze względu na to, jak dobrze zostało opisane.
A kiedy odłożyłam już powieść na bok i wzięłam kilka głębokich oddechów, uświadomiłam sobie, że mam ochotę zacząć czytać raz jeszcze – by z perspektywy kogoś, kto poznał już wszystkie odpowiedzi, ponownie, na spokojnie prześledzić fabułę i zobaczyć, jak zręcznie autorka wpuszczała mnie w maliny. I naprawdę polecam to każdemu czytelnikowi.
Pod pseudonimem Jess Ryder skrywa się Jan Page – autorka książek dla dzieci, ale też scenarzystka, dramaturżka i producentka telewizyjna. Powieścią „Wszystkie nasze tajemnice” udowodniła, że w twórczości dla dorosłych czuje się równie dobrze co na pozostałych polach, o ile nie jeszcze lepiej.
Czytała Anna Tess Gołębiowska