Biblioteki to miejsca, które powinny kojarzyć się z prawdziwym literackim bogactwem. Chcesz przeczytać coś z rosyjskiej klasyki? Proszę bardzo. Może interesuje cię polski pozytywizm? Zajrzyj na tę półkę między Młodą Polską a romantyzmem. Poszukujesz biografii swojego muzycznego idola? Zaraz znajdziemy. Masz chrapkę na notatki Martina? Tam, w tamtym pudle. Zaraz, że jak? Dobrze czytacie. W Teksasie jest sobie uniwersytet A&M. I ta uczelnia ma, co oczywiste, bibliotekę. I w jej zbiorach znajduje się trzysta pudeł przeróżnych papierzysk darowanych w 1993 roku przez George’a Martina. I każdy może je przeczytać!
Władze biblioteki przypuszczają, choć nikt na razie tych przypuszczeń nie potwierdził, że wśród notatek Martina mogą znaleźć się informacje o zakończeniu sagi Pieśni Lodu i Ognia. Nie brakuje poszukiwaczy, którzy przetrząsają sterty papierów, by odnaleźć tego swoistego graala współczesnej fantastyki i, dajmy na to, potwierdzić lub zdementować własną teorię o losach wiodących postaci albo co gorsza wkurzyć cały świat mega spoilerem. Moi drodzy, cóż to byłby za troll nad trolle! Choć pewnie nie pożyłby na tyle długo, żeby dostatecznie ogrzać się w cieple swojej (nie)sławy.
Wracając do faktów, George Martin oddał do biblioteki nie tylko swoje notatki, ale również około tysiąca trzystu książek. Miało to miejsce na trzy lata przed wydaniem Gry o tron. John Sharp, kanclerz uniwersytecki, bardzo gorąco zachęca wszystkich do myszkowania w zapiskach Martina:
Papiery i odręczne notatki George’a Martina mogą zawierać wskazówki dotyczące zbliżających się książkowych wydarzeń i każdy jest mile widziany, żeby samemu się o tym przekonać. Nieważne czy rozwijasz fanowskie teorie, czy po prostu chcesz skorzystać z okazji przyjrzenia się najbardziej surowej formie pisarstwa Martina, personel biblioteki uniwersytetu A&M będzie przeszczęśliwy, mogąc pokazać prawdziwy skarb współczesnej literatury.
Na sam koniec info o szóstym tomie sagi. The Winds of Winter według Martina ma szansę zostać wydane w przyszłym roku! W wywiadzie dla „Metro US” powiedział: kilka razy fabuła poprowadziła mnie w ślepy zaułek, z którego nie było już wyjścia. Musiałem się cofnąć i pisać wszystko od nowa. Natomiast pytany o prędkość pisania, mówił: Nad pierwszą książką pracowałem sześć lat, druga zajęła mi cztery. Fantaści, którzy wypuszczają swoje książki co roku nie piszą opasłych tomów. Nie ma tam mowy o tysiącu pięciuset stronach jak u mnie, a co najwyżej o pięciuset. A w dodatku nie robię się młodszy. Wiek nie sprzyja entuzjazmowi.
Trzymamy kciuki za George’a Martina, a bibliotekę teksańskiego uniwersytetu trzeba dopisać do listy miejsc koniecznych do odwiedzenia!
Autor: Oskar Grzelak
Źródło: The Guardian