Ciekawostki

Umiejętność czytania to coś, co można stracić ot tak

Pro­ces nauki czy­ta­nia trwa i trwa – u nie­któ­rych szyb­ciej, u innych wol­niej – ale zawsze jest to jed­nak szmat cza­su. Wszyst­ko to moż­na stra­cić w mgnie­niu oka. Wystar­czy uszko­dze­nie kon­kret­nej czę­ści mózgu w wyni­ku na przy­kład udaru.

Za roz­po­zna­wa­nie zna­ków odpo­wie­dzial­ny jest obszar wzro­ko­wej for­my słów umiej­sco­wio­ny w lewym pła­cie poty­licz­nym. Nauko­wo pro­ces czy­ta­nia opi­su­je dok­tor Kata­rzy­na Jed­no­róg z Zakła­du Neu­ro­fi­zjo­lo­gii z war­szaw­skie­go Insty­tu­tu Bio­lo­gii Doświad­czal­nej im. M. Nenc­kie­go PAN:

Naj­pierw nasze oczy reje­stru­ją lite­ry, a kora wzro­ko­wa prze­ka­zu­je dane do tzw. obsza­ru wzro­ko­wej for­my słów, następ­nie tłu­ma­czy­my ich zna­cze­nie w korze skro­nio­wo-cie­mie­nio­wej, potem infor­ma­cje tra­fia­ją do kory motorycznej.

Pro­ces został dogłęb­nie zaob­ser­wo­wa­ny, zba­da­ny i opi­sa­ny w XX wie­ku dzię­ki funk­cjo­nal­ne­mu rezo­nan­so­wi magne­tycz­ne­mu. Tech­ni­ka pozwo­li­ła podej­rzeć, w jaki spo­sób pod­czas lek­tu­ry akty­wu­ją się poszcze­gól­ne obsza­ry w mózgu. Oczy­wi­ście na temat roli kon­kret­nych czę­ści mózgu w czy­ta­niu spe­ku­lo­wa­no już w wie­ku XIX.

Fran­cu­ski neu­ro­log Joseph-Jules Deje­ri­ne w 1887 roku jako pierw­szy zdia­gno­zo­wał tę nie­zwy­kłą przy­pa­dłość, jaką jest nagła utra­ta umie­jęt­no­ści czy­ta­nia. Do oku­li­sty zgło­sił się Oscar C., twier­dząc, że nie jest w sta­nie nicze­go prze­czy­tać i podej­rze­wa­jąc pro­ble­my ze wzro­kiem. Oka­za­ło się, że oczy ma jak naj­bar­dziej zdro­we – pro­blem leżał w tym, że nie potra­fił nazwać żad­nej ze wska­za­nych na tabli­cy liter. Po śmier­ci Osca­ra C. Deje­ri­ne doko­nał autop­sji, z któ­rej wyni­kło, że to uszko­dze­nie czę­ści lewe­go pła­ta poty­licz­ne­go będą­ce wyni­kiem uda­ru było przy­czy­ną alek­sji, czy­li nie­zdol­no­ści czytania.

W wyni­ku uda­ru umie­jęt­ność czy­ta­nia stra­cił rów­nież kana­dyj­ski pisarz Howard Engel, któ­ry 31 lip­ca 2001 roku zauwa­żył, że nie jest w sta­nie prze­czy­tać codzien­nej gaze­ty. Z począt­ku myślał, że kole­dzy zro­bi­li mu kawał, ale po się­gnię­ciu po loso­wą książ­kę stra­cił wszel­ką nadzie­ję. Przy­pa­dek Enge­la opi­sał neu­ro­log z Colum­bia Uni­ver­si­ty Oli­ver Sacks w książ­ce Oko umysłu.

Naj­cie­kaw­sze jest to, że czy­sta alek­sja, czy­li ta naj­bar­dziej pod­sta­wo­wa odmia­na zabu­rze­nia nie­po­wią­za­na z dodat­ko­wy­mi uszko­dze­nia­mi spra­wia, że dotknię­ta nią oso­ba zacho­wu­je zdol­ność pisa­nia jed­nak nie potra­fi odczy­tać słów, któ­re sama zapi­sa­ła. Mózg to napraw­dę fascy­nu­ją­ca maszyna!

Źró­dło: Focus.pl

Autor Oskar Grzelak

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy