Ekranizacje

Wiadomo, kto będzie odpowiadał za serialowego Wiedźmina

Andrzej Sap­kow­ski dał nam kil­ka świet­nych ksią­żek – naj­więk­szą popu­lar­no­ścią w Pol­sce, ostat­nio rów­nież za gra­ni­cą, cie­szą się te o Geral­cie z Rivii, najem­nym łow­cy potwo­rów. To oczy­wi­ście w dużej mie­rze zasłu­ga stu­dia CD Pro­jekt RED, któ­re stwo­rzy­ło trzy zachwy­ca­ją­ce gry znacz­nie roz­wi­ja­ją­ce świat Wiedź­mi­na. Dzie­ło Sap­kow­skie­go ma rów­nież ogro­my poten­cjał, aby prze­nieść go na medium fil­mo­we bądź seria­lo­we. Wie­dzie­li już o tym Pola­cy sie­dem­na­ście lat temu i nie­ste­ty wie­dzę tę posta­no­wi­li wyko­rzy­stać. W 2001 roku powstał film (póź­niej roz­sze­rzo­ny do for­mu­ły seria­lu), o któ­rym więk­szość z nas chcia­ła­by zapo­mnieć. Teraz po komer­cyj­nym suk­ce­sie gier wideo nad seria­lo­wą pro­duk­cją pra­cu­je Net­flix. Wła­śnie przed­sta­wio­no oso­bę, któ­ra będzie odpo­wia­dać za widowisko.

Kie­dy w maju 2017 roku Net­flix ogło­sił, że zaj­mie się prze­nie­sie­niem Wiedź­mi­na na małe ekra­ny na całym świe­cie zawrza­ło. Zda­je się, że szcze­gól­nie entu­zja­stycz­nie na wie­ści zare­ago­wa­li Pola­cy, bo poja­wi­ła się nadzie­ja, że może w koń­cu dosta­nie­my Geral­ta na jakie­go zasłu­ży­li­śmy i uda się zatrzeć ślad po gumo­wych bestiach, śmiesz­nej cho­re­ogra­fii walk i innych głupotkach.

Póki co nadal nie wia­do­mo, kie­dy serial zosta­nie udo­stęp­nio­ny widzom, rów­nież obsa­dy wciąż nie ogło­szo­no. Wie­my już nato­miast, że Wiedź­min znaj­dzie się w rękach Lau­ren Schmidt His­srich, któ­ra zosta­ła wyzna­czo­na na pro­du­cen­ta wyko­naw­cze­go wido­wi­ska. His­srich odpo­wia­da­ła wcze­śniej za sce­na­riu­sze do Marve­low­skich seria­li pro­du­ko­wa­nych przez Net­flix: Dare­de­vil oraz The Defen­ders. Peł­ni­ła przy nich rów­nież funk­cję współ­pro­du­cen­ta wykonawczego.

Wie­my tak­że, że Andrzej Sap­kow­ski będzie peł­nij rolę kon­sul­tan­ta kre­atyw­ne­go, nato­miast Tomek Bagiń­ski, któ­ry nad Wiedź­mi­nem pra­co­wał już od lat, ma w każ­dym sezo­nie wyre­ży­se­ro­wać przy­naj­mniej jeden odcinek.


Autor: Oskar Grzelak

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy