Wywiady

Spotkanie i wywiad z Brandonem Sandersonem

21 mar­ca Bran­don San­der­son, autor m.in. „Dro­gi kró­lów” i „Z mgły zro­dzo­ne­go” spo­tkał się z pol­ski­mi czy­tel­ni­ka­mi w kra­kow­skim Empi­ku w Cen­trum han­dlo­wym Bonar­ka. Jak moż­na było się spo­dzie­wać, fre­kwen­cja dopi­sa­ła – przy­szło kil­ka­set osób.  Dla tych, któ­rzy nie mogli przyjść, przy­go­to­wa­li­śmy skrót tego, co autor opo­wia­dał pod­czas spotkania.
Zaczę­ło się od pyta­nia odno­śnie róż­nic mię­dzy scien­ce fic­tion i fan­ta­sy. San­der­son nie uwa­ża, żeby gra­ni­ca mię­dzy hard fan­ta­sy i hard scien­ce fic­tion była bar­dzo wyraź­na, jako że wciąż pozo­sta­je to w krę­gu jego zain­te­re­so­wa­nia fik­cją spe­ku­la­tyw­ną. Dla­te­go nie miał pro­ble­mów ze zmia­ną gatun­ku, kie­dy pisał „Legion”. „Legion” jest wła­śnie dobrym przy­kła­dem – zaczy­na się jako thril­ler psy­cho­lo­gicz­ny, a potem ewo­lu­uje w stro­nę s‑f i fantasy.

Zapy­ta­ny o to, czy chciał­by być wład­cą jakiejś wymy­ślo­nej kra­iny, pisarz zde­cy­do­wa­nie zaprze­czył, twier­dząc, że nie mógł­by sobie w tej roli ufać. Potem autor opo­wie­dział o komik­sie „Bia­ły pia­sek”. Fabu­ła była jego pierw­szą książ­ką, jed­nak nigdy nie zosta­ła opu­bli­ko­wa­na w tej for­mie – jak sam San­der­son twier­dzi, była okrop­na. Póź­niej ją prze­ra­biał, ale wciąż cze­goś jej bra­ko­wa­ło. Kie­dy wydaw­nic­two Dark Hor­se zgło­si­ło się do nie­go z pro­po­zy­cją wyda­nia komik­su na pod­sta­wie któ­re­goś z jego tek­stów, dał im wła­śnie tę histo­rię – nie chciał komik­su opar­te­go na czymś, co już wyszło. Rik Hoskin zaadap­to­wał więc tekst nie­do­szłej książ­ki do sce­na­riu­sza komik­so­we­go, wyci­na­jąc wszyst­ko, co nie­po­trzeb­ne – to on zro­bił więk­szość pracy.

Jeśli cho­dzi o inne adap­ta­cje, to cza­sa­mi San­der­son ma więk­szą kon­tro­lę, ale w przy­pad­ku ekra­ni­za­cji zwy­kle tak nie jest. Jed­nak już przy grze fabu­lar­nej bar­dzo dobrze się doga­du­je z twór­ca­mi – głów­nie dla­te­go, ze sam jest zapa­lo­nym graczem.

Na pyta­nie o zna­nych mu pol­skich auto­rów odpo­wie­dział, że dotych­czas koja­rzył tyl­ko Sap­kow­skie­go – bo wszy­scy prze­cież zna­ją „Wiedź­mi­na” – ale w War­sza­wie dostał pendrive’a z angiel­ski­mi tłu­ma­cze­nia­mi wie­lu pol­skich ksią­żek i na pew­no się z nimi zapo­zna. Przy­znał też, że dopie­ro nie­daw­no dowie­dział się, iż Sta­ni­sław Lem był Polakiem.

Pisarz ogło­sił ofi­cjal­nie, że trze­cia część „Archi­wum burzo­we­go świa­tła” uka­że się USA w listo­pa­dzie. MAG podał następ­ne­go dnia, że w tym samym mie­sią­cu książ­ka wyj­dzie w naszym kra­ju. Autor zdra­dził, że jed­ną sce­nę napi­sał rano, będąc już w Krakowie.

A jeśli chce­cie dowie­dzieć się, cze­go autor słu­chał pod­czas pisa­nia tej książ­ki, to poszu­kaj­cie na Spo­ti­fy play­li­sty Stor­li­ght 3.

Na proś­bę jed­ne­go z uczest­ni­ków, San­der­son zapew­nił też, że posta­ra się prze­ko­nać wydaw­nic­two MAG do wyda­nia „Dro­gi kró­lów” w twar­dej oprawie.

Po spo­tka­niu San­der­son dłu­go pod­pi­sy­wał swo­je książ­ki – sesja auto­gra­fów zakoń­czy­ła się tuż przed zamknię­ciem Bonarki.


Zapraszamy do lektury wywiadu z Brandonem, rozmawia Jerzy.

Za co kocha pan fan­ta­sy? Dla­cze­go wła­śnie w tym gatun­ku napi­sał pan wie­le swo­ich powieści?

To gatu­nek, w któ­ry jestem zako­cha­ny, to on spra­wił, że sta­łem się zapa­lo­nym czy­tel­ni­kiem. Wiel­kie powie­ści fan­ta­sy zawie­ra­ją to wszyst­ko, co ofe­ru­ją zwy­kłe książ­ki, a do tego dają moż­li­wość zbu­do­wa­nia wspa­nia­łe­go, nowe­go świa­ta. Mamy fan­ta­sy świet­ne sty­li­stycz­nie, jak np. twór­czość Ursu­li K. LeGu­in lub Gabrie­la Gar­cii Marqu­eza; są też powie­ści fan­ta­sy, któ­re są dosko­na­ły­mi kry­mi­na­ła­mi albo pory­wa­ją­cy­mi roman­sa­mi. A przy tym może­my mieć w nich smo­ki. Nie ma się więc co zastanawiać.

W takim razie jacy są pań­scy ulu­bie­ni auto­rzy fantasy?

Wśród moich ulu­bio­nych auto­rów są głów­nie pisa­rze dobrze zna­ni: Ter­ry Prat­chett, Anne McCaf­frey, Robert Jor­dan. To ludzie, z któ­rych książ­ka­mi dorastałem.

A z mło­dych, jesz­cze nie aż tak popu­lar­nych fantastów?

Oczy­wi­ście, jest też mnó­stwo świet­nych młod­szych pisa­rzy. N. K. Jemi­sin, twór­czy­ni „Stu Tysię­cy Kró­lestw” jest wspa­nia­łą autor­ką – w zeszłym roku zdo­by­ła nagro­dę Hugo. Uwa­żam Bria­na McC­lel­la­na, („Try­lo­gia Magów Pro­cho­wych”) za wyjąt­ko­we­go pisa­rza – ale mogę być nie­obiek­tyw­ny, bo był jed­nym z moich uczniów. Mary Robin­ne­te Kowal, moja przy­ja­ciół­ka, pisze wybit­ne powie­ści, któ­re są czy­ta­ne przez zde­cy­do­wa­nie zbyt mało osób. To tyl­ko kil­ka przykładów.

Czy­ta­jąc pań­skie książ­ki widać bar­dzo dopra­co­wa­ne świa­ty, a zwłasz­cza sys­te­my magii. Czy jest to ten ele­ment, któ­ry wymy­śla pan na początku?

Zwy­kle świat two­rzę na samym począt­ku. Zanim zacznę pisać, lubię mieć wszyst­ko poukła­da­ne – nale­żę do pisa­rzy-budow­ni­czych. Nato­miast posta­cie kształ­tu­ją się do koń­ca w trak­cie pisania.

W takim razie – już po stwo­rze­niu świa­ta – jak prze­bie­ga pro­ces twórczy?

Wte­dy wymy­ślam punk­ty kon­flik­tu. Oczy­wi­ście, cza­sem rodzą się one wcze­śniej, jesz­cze przed roz­pi­sa­niem świa­ta (jed­nak nie zawsze świat powsta­je na samym począt­ku). Następ­nie two­rzę testo­we sce­ny, w któ­rych pró­bu­ję, jak brzmia­ła­by nar­ra­cja z punk­tu widze­nia danej posta­ci. Może się zda­rzyć, ze te sce­ny nie tra­fią póź­niej do książki.

Jak pan znaj­du­je na to wszyst­ko czas?

To moja pra­ca! Pra­cu­ję każ­de­go dnia, kie­dy tyl­ko mogę. Jestem sku­pio­ny na celu – okre­ślam go i sta­ram się to reali­zo­wać. Two­rzę dobre, szcze­gó­ło­we pla­ny ksią­żek oraz je wypeł­niam. Poświę­cam na to dużo cza­su, ponie­waż kocham to robić.

Czy mógł­by pan powie­dzieć jak wyglą­da­ły pra­ce nad fina­łem „Koła cza­su” Rober­ta Jordana?

Nie zna­łem oso­bi­ście Jor­da­na, ale wiem, że przed śmier­cią popro­sił żonę, by zna­la­zła kogoś, kto dokoń­czy jego cykl. Kie­dy zmarł, zaczę­ła poszu­ki­wa­nia, czy­ta­ła wie­le ksią­żek róż­nych pole­ca­nych auto­rów. Tra­fi­ła na „Z mgły zro­dzo­ne­go” i zadzwo­ni­ła do mnie z pyta­niem, czy podej­mę się tego zada­nia. Dosta­łem notat­ki Jor­da­na doty­czą­ce fina­łu oraz dostęp do asy­sten­tów, któ­rzy prze­pro­wa­dza­li z nim serie pytań i odpo­wie­dzi odno­śnie tej książ­ki. Dzię­ki temu stwo­rzy­łem plan, któ­ry póź­niej stał się pod­sta­wą dla trzech ostat­nich ksią­żek serii.

Czy może pan zdra­dzić, co wyda­rzy się w następ­nych czę­ściach „Archi­wum Burzo­we­go Światła”?

Wie­le eks­cy­tu­ją­cych wyda­rzeń i wie­lu boha­te­rów, ście­ra­ją­cych się z wyzwa­nia­mi losu. Robert Jor­dan miał takie powie­dze­nie, gdy ludzie zada­wa­li podob­ne pyta­nia: RAFO – Read And Find Out (Prze­czy­taj i się przekonaj).

Może cho­ciaż malut­ką ploteczkę?

Sam nie lubię spo­ile­rów. Zwy­kle nawet nie oglą­dam tra­ile­rów – nie chcę wie­dzieć, co się wyda­rzy. Dla­te­go jest to dla mnie trud­ne, zdra­dzać infor­ma­cje o książ­ce, któ­rej jesz­cze nie ma. Mogę tyl­ko powie­dzieć, że „Daw­ca przy­się­gi” sku­pi się na posta­ci Dali­na­ra i znaj­dzie się tam dużo scen z jego wcze­śniej­sze­go życia.

A jakie ma pan pla­ny odno­śnie innych cykli?

Pla­nu­ję je wszyst­kie kon­ty­nu­ować. „Archi­wum Burzo­we­go Świa­tła” jest moim naj­waż­niej­szym dzie­łem, jed­nak wszyst­kie swo­je książ­ki kocham jak dzie­ci, więc chciał­bym je dalej rozwijać.

Czy­li może­my się spo­dzie­wać kolej­nej epo­ki w świe­cie „Z mgły zrodzonego”?

Tak – nawet dwóch. Będą też dru­gie czę­ści „Elan­tris” i „Roz­jem­cy”, a tak­że wie­le innych fan­ta­stycz­nych powieści.

Teraz chciał­bym spy­tać o komiks. „Bia­ły pia­sek” był pań­skim pierw­szym komik­sem. Czy myśli pan o kolejnych?

W sumie powsta­ną trzy komik­sy z tej serii, któ­re razem będą zamknię­tą histo­rią. Wte­dy zoba­czy­my razem ze sce­na­rzy­stą Rikiem Hoski­nem, jaki jest odbiór, czy czy­tel­ni­cy to lubią i zde­cy­du­je­my, czy zro­bi­my coś jesz­cze w tym medium.

Czy ma pan jakie­goś komik­so­we­go arty­stę, z któ­rym szcze­gól­nie chciał­by pan pod­jąć współpracę?

Bar­dzo wie­lu! Jest mnó­stwo bar­dzo uta­len­to­wa­nych arty­stów, jed­nak ci naj­lep­si pra­cu­ją nad wła­sny­mi pro­jek­ta­mi. Jeśli odpo­wied­ni rysow­nik zgło­si się do mnie z pro­po­zy­cją stwo­rze­nia cze­goś wspól­nie, to jestem jak naj­bar­dziej otwar­ty, ale na tę chwi­lę aktyw­nie nie szu­kam grafików.

A jeśli mówi­li­by­śmy o wyma­rzo­nym rysowniku?

Todd McFar­la­ne, któż by inny!?

Jak wyglą­da­ją w tym momen­cie kwe­stie ekranizacji?

Sprze­da­łem pra­wa do więk­szo­ści serii, ale żad­na z ekra­ni­za­cji nie wyszła jesz­cze poza etap two­rze­nia sce­na­riu­sza. Czy­ta­my je, komen­tu­je­my, mam nadzie­ję, że nie­dłu­go przej­dzie­my do dal­szych prac.

W jed­nym wywia­dzie wspo­mi­nał pan, że jako dziec­ko nie lubił pan czy­tać. Co zmie­ni­ło pań­skie podej­ście do książek?

Mia­łem nauczy­ciel­kę, któ­ra dała mi moją pierw­szą powieść fan­ta­sy. Zako­cha­łem się w niej! Prze­czy­ta­łem ją i dnia na dzień, z oso­by, któ­ra nie czy­ta­ła, sta­łem się poże­ra­czem ksią­żek. To była „Zgu­ba smo­ków” Bar­ba­ry Ham­bly. Widzia­łem jej pol­ską okład­kę i nie ma nic wspól­ne­go z tym, co znaj­du­je się wewnątrz, ale sły­sza­łem, że tak jest z wie­lo­ma książ­ka­mi fan­ta­sy wyda­ny­mi w Polsce.

Jest pan oso­bą reli­gij­ną. Czy reli­gia ma wpływ na to, jak pan pisze, jakie tema­ty pan podejmuje?

Jak naj­bar­dziej, ale nie w spo­sób bez­po­śred­ni. Jako oso­bę reli­gij­ną pasjo­nu­ją mnie reli­gię, sta­ram się je opi­sać w spo­sób rze­czo­wy, a jed­no­cze­śnie wrażliwy.

Na koniec – czy mógł­by pan dać jed­ną, krót­ką pora­dę dla począt­ku­ją­cych pisarzy?

Oczy­wi­ście: trak­tuj­cie naukę pisa­nia w taki spo­sób, w jaki trak­tu­je­cie naukę jakiej­kol­wiek czyn­no­ści, np. gry na instru­men­cie. Wyznacz­cie sobie czas, ćwicz­cie i wyra­biaj­cie dobre nawy­ki. To jedy­ny sekret bycia dobrym pisarzem.

Reklama

Może też zainteresują cię te tematy